RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

środa, 31 października 2012

BROKEN SAFETY 2 - 40 CAL

Diplomat 2007

1. 40 Cals
2. Dip-Dip   feat. JUELZ SANTANA
3. Celebrity Hustla
4. Hostile Takeova   feat. HELL RELL
5. The Big Boys   feat. JHA JHA
6. Drama Season
7. Hi-Road   feat. RELL
8. Since U Been Away
9. Getting By
10. Skit   feat. MURPH, LEVI
11. Give Me Some Head
12. Close Ur Eyes
13. Stick 'Em   feat. CAM'RON, J.R. WRITER
14. New Anthem
15. Neva Neva   feat. A-MAFIA, RU SPITS
16. Dead Poets Society
17. Chickens In Da Coupe   feat. SUDABOSS

    40 Cal. to jeden z niejako odłamów, bocznych emce z zespołu założonego przez Cam'Rona, The Diplomats, czy też Dipset - pojawił się wprawdzie dopiero na drugim albumie grupy. 40 Cal. zaistniał dzięki swoim bitewnym skillsom i zawsze stał trochę z boku Dipset.  
    Muzę dla 40 Cal robił głównie zespół Doe Boyz, którzy robili bity i na Lil Wayna i Juelz Santanę i płyty innych członków Dipset. Kilka numerów wyprodukowali Tha Bangaz - chwilowa efemeryda, nie pojawiająca się już na innych płytach, a także Shatek (związany z DMX'em i paroma innymi raperami z NY), Tai Jason (brytyjski białas robiący elektro) i niejaki Big Tyme. Powoduje to, że muzyka na płycie jest energiczna, z konkretnym przypierdoleniem, ale raczej nadal w stronę nowoczesności, niż klasyki. Choć oczywiście przodują tu samplowane loopy, mniej jest jeszcze elektroniki, ale perkusje już nie bum-klapują, posiadają przyspieszone hi-haty, cieńsze i często połamane werble. To już jest NY końca pierwszej dekady XXI w. - Doe Boyz niedługo pójdą w stronę lilwaynowej wody z mózgu... Ale póki co, jest tu parę przyjemnych podkładów, do których można pokiwać głową. Wyjątkiem oczywiście będą mocno progresywne traki od elektro speca, Tai Jason'a, które walą energetyczną bombą, ale i kipią wręcz od elektroniki - zwłaszcza podkład do 'New anthem'. 
    I'm a hustler not a rapper, rap is my hustle - te słowa wydają się być mottem 40 Cal. Ma uliczne wersy, ale są one mocno osadzone w bitewnej stylistyce, dlatego sporo tu panczy, sporo odnośników do rzeczywistości ulicznej. O ile na pierwszym 'Broken Safety' nie było w ogóle gości z Dipset, na drugim albumie już są i napędzają klimat, zwłaszcza  Cam'Ron i JR Writer w świetnym 'Stick'em'. Ogólnie rzecz biorąc, 40 jest jednym z ciekawszych emce z Diplomats (zwłaszcza porównując go do szefa, Cam'Rona...) i jak ktoś lubi klimat Harlemu, odnajdzie się całkiem nieźle w tej płycie.
       Płyta zebrała całkiem niezłe recenzje, dość dobrze się również sprzedała - jest raczej ok, z przeznaczeniem dla fanów nowocześniejszych brzmień z NY. Dla mnie cały Dipset brzmi niemal identycznie i poszczególne płyty różnią się dosłownie detalami i wszystkie są na podobnym poziomie - dość porządnym, ale bez szału.

OCENA: 4-\6


wtorek, 30 października 2012

GRÜNE BRILLE EP - DYNAMITE DELUXE

Eimsbusch 2000

1. Grüne Brille   feat. EISSFELDT 65
2. !?!
3. So High...   feat. DENDEMANN
4. Lots Of Signs   feat. PATRICE
5. Freestyle Live
6. Grüne Brille (Instrumental)

    Rapper Samy Deluxe, DJ Dynamite i producent Tropf w momencie wydania Epki nie byli jeszcze znani nawet w Niemczech. Ta krótka płyta miała przygotować świat na album 'Deluxe Soundsystem', który był właśnie w przygotowaniu. Trio z Hamburga wkrótce miało wstrząsnąć niemiecką sceną, ale zahaczyć również o okolicę - wszak u nas i zespół i potem solowa kariera Samy Deluxa była całkiem znan, głównie dzięki programowi na Vivie.
    Wprawdzie nadwornym producentem zespołu jest Tropf, wspomagany przez DJ Dynamite, ale tu maczali palce w produkcji również Bubblez i Eissfeldt. Na epce brzmienie jest jeszcze zdecydowanie klasyczne, z bogactwem sampli, co później będzie ewoluowało w stronę bardziej nowoczesną. ale póki co, Dynamite Deluxe zaczyna zdobywać sobie fanów.
     Tytułowe Grüne Brille (Zielone Okulary) to nic innego, jak niejako manifest jaracza - wiadomo, do czego odnosi się kolor zielony. Samy Deluxe jeszcze nie rozwija tu pełni możliwości, skupia się przede wszystkim na paleniu i byciu upalonym (zresztą, wcześniej znany był jako Sam Semilia...), troszkę jeszcze sadzi kwadratów, choć w sumie juz niebawem stanie się jednym z najbardziej rozchwytywanych rapperów w Niemczech. Natomiast w kawałku 'Freestyle Live' pokazuje, jak się jedzie na wolno - podobno naprawdę... Na EPce wspiera go jeszcze stary kumpel, Eissfeldt z Absolute Beginner.
    Taka epka to całkiem niezły wstęp do kariery - ja pomijam demo i wcześniejsze występy Samiego w NoNonsense. Dopiero dzięki 'Grüne Brille' Niemcy, a w rezultacie i świat, usłyszeli o Dynamite Deluxe. Już za moment wyjdzie 'Deluxe Soundsystem' i większość fanów rapu zachwyci się Samym, który przestanie pierdzielić wyłącznie o paleniu, a skupi się również na innych rzeczach. Krótkie, ale warto sprawdzić sobie.

OCENA: 4\6


poniedziałek, 29 października 2012

WE STILL CRUNK!! - LIL JON & THE EAST SIDE BOYZ

BME 2000

1. We Still Crunk
2. I Like Dem Girlz  feat. JAZZE PHA
3. Where Dem Girlz At?   feat. SKYY
4. Bounce Dat Ass   feat. 6 SHOT, CHYNA WHYTE
5. Nothins Free   feat. OOBIE
6. Let My Nuts Go   feat. TOO SHORT, QUINT BLACK
7. Just a Bitch   feat. TOO SHORT, CHYNA WHYTE
8. Da Maurier  feat. VP
9. Take 'Em Out  
10. Uhh Ohhh  feat. KHUJO GOODIE, BOHAGON
11. Put Yo Hood Up
12. Move Bitch      feat. THREE 6 MAFIA, YOUNGBLOODZ, CHYNA WHYTE, DON YUTE
13. Fuck Security   feat. LG'S, BOHAGON
14. Shut Down    feat. PAINE, LOKO, INTOXICATED, CHYNA WHYTE, BIZARRE
15. I Like Dem Girlz (Remix)   feat. TOO SHORT, CHYNA WHYTE
16. It Ain't Over
17. We Don't Need That    feat. BOHAGON

    Żeby nie było, że słucham tylko i wyłącznie Złotej Ery, robimy skok - nie tylko w bok, ale i 9 lat w przód. Przenosimy się do Durrty Souf, aby zgłębić drugi album wschodzącej właśnie gwiazdy stylu crunk, Lil Jon'a. Kilka lat później każdy chciał mieć przynajmniej remix od Jon'a, zwłaszcza po sukcesie 'Yeah!' Ushera. Ale na razie kawałki chłopaków rozgrzewają głównie imprezy w rodzimej Atlancie.
    Jako wzięty producent o dość charakterystycznym sposobie robienia bitów, Lil Jon zrobił praktycznie cały album sam. Jeden kawałek popełnił specjalista od bass music i współwłaściciel BME (wraz z Lil Jonem), The Emperor, a drugi Oomp Camp Foundation. Zatem mamy tu dość typowy crunk, cykające, energetyczne podkłady, syntezatorowe linie melodyczne, jednak znajdzie się jakiś sampel tu i ówdzie, coby nie było tak plastikowo. Jednak oczywiście fani klasycznych brzmień prędzej się potną, niż włączą tę płytę...
    Lil Jon to przede wszystkim producent - rapper z niego żaden. Ma charakterystyczne darcie japy, ozdabiane co jakiś czas gromkim 'yeeaaah!'. No ok, jest kilka kawałków, w których Jon normalnie rymuje, ale to nadal nie oznacza, że jest dobry. Ale nie o to tu chodzi przecież. Kto kuma klimat, ten wie, że to mają być party traki, miażdżące energią na parkiecie. Zresztą, prawie każdy kawałek jest o imprezowaniu z dziwkami\pannami\laskami\sukami i innymi tego typu obiektami. Pomijam już wartość liryczną płyty, bo ta jest dosłownie zerowa: 'where yo hood up? \ fuck you, bitch \ let my nuts go \ bitch!' i tak dalej. Jedynymi osobami, które prezentują tu jakikolwiek poziom tekstów to Khujo z Goodie Mob, ewentualnie Too $hort, czy Chyna Whyte, no i naturalnie Bizarre z D12. Jednym z najciekawszych traków jest 'Move bitch' z uwagi na różnorodne style Three 6 Mafii, YoungBloodzów i raggującego Don Yute.
    W tej płycie trzeba docenić jedną, podstawową rzecz: klimat południowego crunku. Kto lubi, będzie zadowolony, wiadomo, że nikt Lil Jona nie włącza, żeby posłuchać, co on może mieć do powiedzenia, tylko po to, żeby rozkręcić imprezę. Do tego chłopak ma talent i z tego powodu został doceniony na rynku muzycznym.     

OCENA: 3\6


niedziela, 28 października 2012

WORDS FROM THE GENIUS - GENIUS \ GZA

Cold Chillin 1991

1. Pass The Bone   feat. PRINCE RAKEEM aka RZA
2. Life Of A Drug Dealer
3. The Genius Is Slammin'
4. Those Were The Days
5. What Are Silly Girls Mad Of
6. Living Foul
7. Drama
8. Words From The Genius
9. Who's Your Rhymin' Hero
10. Phony As You Wanna Be
11. Stop The Nonsense
12. Superfreak
13. Stay Out Of Bars
14. True Fresh M.C.
15. Feel The Pain

    Zanim Genius stał się bardzo dobrze znanym GZA z Wu Tang Clan, wydał pierwszy oficjalny album, jako pierwszy z członków klanu Wu. Dopiero rok później GZA stał się jednym z założycieli słynnego klanu, wraz ze swoimi kuzynami i sześcioma innymi kolesiami. Ale to już zupełnie inna historia - na razie jest tylko The Genius.
    Skoro Genius dał radę otrzymać kontrakt w takiej wytwórni, jak Cold Chillin', to nic dziwnego, że połowę jego płyty robił Easy Mo Bee. Kilka traków zrobili Jesse West (produkował dla PMD, Ill Biskits, Lord Finesse, Top Quality...) i Patrick Harvey. Przy jednym współpracował RZA (Pass the bone), ale na oryginalnym wydaniu z 1991 tego kawałka nie ma, jest 'Come do me'. Ja posiadam wersję z 1994 i nie mam wspomnianego 'Come...', nie wiedzieć czemu, zamiast dodać 'Pass the bone', wyrzucono, singlowy bądź co bądź, kawałek i zamieniono go na trak z RZA. Dlatego ten jeden numer będzie w całkiem wutangowym stylu, jednak dalej nie znajdziesz brzmienia tak oczywistego dla Wu Tang - bity są dość typowe dla początku lat '90 w Nowym Jorku. Wiecie, perkusja bum klap, bubum klap i zapętlony funkowy sampel.
    Wprawdzie wg The Source, GZA znalazł się w 50 najlepszych tekściarzy, ale... nie ma tu jeszcze takiej finezji w tekstach, jaką objawił kilka lat później, choćby na 'Liquid Swords'. Na razie przeżywa on 'Life of a drug dealer' i mówi, że jest 'Slammin', jednak nie brakuje przejawów 'geniuszu' lirycznego GZA, choć pamiętajmy, że było to ponad 20 lat temu: 'Biters are crooks and try to steal the stage \ I read em like books \ flip em and turn the page \ I'm The Genius \ you're living in deep fear \ Go home and write and come try me next year'. Jednak póki co, dominuje tu temat niejako uliczny: wspomniany 'Life of a drugdealer', 'Living foul', 'Stay out of bars', przeplatany bragga i panczami na 'The Genius is slammin', 'Who's your rhymin hero' i 'True fresh MC', a także trochę o niesfornych laskach (że tak powiem): 'Superfreak', czy 'What are silly girls made of'. Kilka lat później GZA będzie mówił o tej płycie z lekkim zażenowaniem i zacznie się odżegnywać od tematyki, czy raczej podejścia do tematu - bo przecież na późniejszych albumach też porusza problemy ulicy, ale czyni to w jakże odmiennym stylu!
      Co na razie wyróżnia ten album spośród innych nowojorskich produkcji tego okresu? Niewiele. 'Words From The Genius' to standardowa płyta, całkiem niezła (w końcu bity robił Easy Mo Bee!), ale bez wnoszenia czegokolwiek nowatorskiego. Pozycja obowiązkowa dla fanów Wu Tang i fanów Złotej Ery w NY.

OCENA: 4+\6



sobota, 27 października 2012

DE LA SOUL IS DEAD - DE LA SOUL

Tommy Boy 1991

1. Intro
2. Oodles Of O's
3. Talkin' Bout Hey Love
4. Please Porridge
5. Skit
6. Johnny's Dead AKA Vincent Mason
7. A Roller Skating Jam Named Saturdays   feat. Q-TIP, VINIA MOJICA
8. WRS's Dedication To The Bitty
9. Bitties In The BK Lounge
10. Skit
11. My Brother's A Basehead
12. "Let, Let Me In"
13. Afro Connections At A Hi 5 (In The Eyes Of The Hoodlum)
14. Rap De Rap Show
15. Millie Pulled A Pistol On Santa
16. Who Do U Worship
17. Skit
18. Kicked Out The House
19. Pass The Plugs
20. Not Over Till The Fat Lady Plays The Demo
21. Ring Ring (Ha Ha Hey)
22. WRS's: Cat's In Control
23. Skit
24. Shwingalokate
25. Fanatic Of The B Word
26. Keepin' The Faith
27. Skit

    Na początek dobrze zarzucić klasykiem, żeby każdy znał swoje korzenie, prawda? W momencie wydania swojej drugiej płyty, Maseo, Posdnous i Dave byli już całkiem znani, a to za sprawą rewelacyjnego krążka '3 Feet High And Rising'. Jako follow-up poszło zorganizowanie brygady Native Tongues (wraz z ATCQ, Jungle Brothers, Monie Love, czy Black Sheep), a potem kolejny album o przewrotnym tytule 'De La Soul Is Dead', który oznaczał definitywne zerwanie z wizerunkiem hip hopowych hippisów i z Erą Stokrotki (Daisy Age). De La Soul nie chcieli być ani hippie, ani hardcore. Oni chcieli robić hip hop.
    I zrobili ten hip hop. Z pomocą Prince Paul'a, De La Soul wypełnili ponad 70 minut płyty konkretną, korzenną muzyką i mnóstwem dowcipnych i miejscami złośliwych skitów. Paul zawsze stał nieco w cieniu, czy to w Native Tongues, czy w Stetsasonic, czy w końcu w Gravediggaz, ale bez niego nie było by tego brzmienia. Muzyka zmienia się co chwila, dobór sampli oszałamia rozrzutem (Tom Waits, ELO, The Doors, James Brown, Lenny Kravitz, czy Lee Dorsey... A to nie jest naturalnie kompletna lista), a wszystko stanowi jedną całość, dzięki spinającej treść historii, rozbitej na skity. Zaczyna się wszystko od tego, że Jeff (może ktoś pamięta Chi Ali?) znajduje taśmę DLS na śmietniku! A za chwilę taśmę kradnie pewien ciemny typ, który w późniejszych skitach jebie piosenki De La, aż wióry lecą.
    Zresztą, autoironia (nie tylko auto) to podstawowa zaleta chłopaków, zaraz obok inteligencji. Przeciwstawiają swój pozytywny wizerunek wszystkim, popularnym wtedy, gangsterom z Zachodniego Wybrzeża (patrz np. Afro connections At A Hi 5) i nie boją się oskarżenia o słabość i bycie 'wack', czy 'corny'. O ile MC Hammer, Fresh Prince, czy PM Dawn byli krytykowani za panienkowatość, to drużyny Native Tongues nikt nie ważył się ruszać. De La zawsze mieli szacunek - może nie oszałamiają techniką, ale są na tyle dowcipni, weseli i zmyślni, że technika schodzi na drugi plan. Liczy się zawartość muzyczna i tekstowa, co jest tu niezwykle ważne.
    Do kanonu rapu przeszło z płyty kilka kawałków - jeśli ich nie znasz, jak możesz nazywać się fanem rapu? 'A Roller Skating Jam Named Saturdays' z wejściowymi wersami Q-Tipa z ATCQ i 'Ring Ring (Ha Ha Hey)', które stacje telewizyjne męczyły do bólu, ale i 'Keepin' The Faith' z charakterystycznym gwizdaniem to traki, które na stałe weszły do panteonu hip hopu. Ta płyta to absolutny 'must-have', bo o tym nawet nie da się powiedzieć, że jest słabe. Można woleć inną płytę De La Soul, ale nie można powiedzieć, że 'De La Soul Is Dead' jest słabe. Hell no! 

OCENA: 6-\6