RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

wtorek, 28 maja 2013

SONRIAN POR FAVOR - FRANK T

Zona Bruta 2006

1. Sonrían por favor
2. Usted y el rap
3. A que papá es el mejor
4. Cucus, pan y leche
5. La nueva Espana     feat. ARTES
6. Por reprochable
7. Dos expertos    feat. WILDCHILD
8. Optimista y sonador
9. Hacer lo que se puede    feat. IKAH
10. Doble imaginación
11. La trampa 3     feat. SHOGUN, ROMAN PO
12. Aún represento
13. M.D.L
14. Quiero que tu mano me guíe  feat. HABLANDO EN PLATA
15. La desaparición de Julian Gómez Kalajan
16. Mil cosas a la vez
17. Áfrika    feat. MEKO, DNOE

    Frank T to jedna z gwiazd hiszpańskiej sceny rap. 'Sonrian Por Favor' to już szósta płyta tego rappera, pochodzącego z Zairu, który jest jednym z założycieli legendy rapu w Hiszpanii,  El Club de los Poetas Violentos. Zresztą, parę lat temu Frank T wystąpił w Polsce, więc może ktoś go kojarzy. Rap z Hiszpanii jest jedną z moich ulubionych scen, więc nic dziwnego, że będę przemycał tu sporo a Półwyspu Iberyjskiego.
    Hiszpanie się nie jebią z dyskoteką. Znakomita większość sceny siedzi głęboko w stylistyce hardkorowo-złotoerowej. Bity na tej płycie są właśnie takie - mocne perkusje, łupiące w łeb werblami, i loopy oparte na świeżych samplach z jazzu i soulu. Nie chce być inaczej, to klasyczny bumbap, z pętlą sampla, zawiniętą na perkusji, bez zbędnych kombinacji. Muzyka jest prosta, ale kiwa głową. Trąby, pianina i smyki są sprytnie przycięte i wplecione w toczące się bity. Nie wszystkie podkłady będą znośne dla każdego - zwłaszcza fanów rapu A.D.'10, ale miłośnicy hardkorowych brzmień rodem z lat '90 będą zadowoleni. Muchas trompetas y teclas!
    Pomimo, iż Frank T jest absolutnie rozpoznawalny w Hiszpanii, nie ma jakiegoś olśniewającego stylu. Może wręcz nużyć monotonnością flow. Jego siłą są teksty - do których trzeba niestety znać hiszpański... Ale od czego strony z liryką i tłumaczeniami? Chyba jakieś są... Frank opowiada o życiu, porusza tematy społeczno-polityczne, ale nie stroni od bragga i klimatów typowo hip hopowych. Frank zaprosił kilku gości z Hiszpanii (w tym najbardziej znanych w tym zestawie Hablando En Plata) oraz jednego z reprezentantów amerykańskiego rapu - Wildchild'a z kultowego wręcz Loot Pack, który chętnie współpracował z kilkoma hiszpańskimi emce.    
    Rap od Franka T to porządne rzemiosło - bez ozdobników i zawijasów. On po prostu jedzie swoje na tych podkładach, wypełnionych pętlami z klasyki czarnej muzy. To jest coś dla fanów szczerego, prostego rapu i nie szkodzi, że nie rozumiesz. Hip hop to język uniwersalny. To ma klimat. Choć Frank nie jest moim ulubionym emce z Hiszpanii i nie jest to jego najlepsza płyta, lubię go czasem posłuchać.  

OCENA: 4-\6  


piątek, 24 maja 2013

THE FEELING OF NOW - RAW PRODUCE

Female Fun 2003

1. The feeling of now
2. The F.O.N. Thes One Remix
3. Richard's radio jam
4. State of the art remix   feat. AKROBATIK, 7L & ESOTERIC, CHECKMARK
5. Cycles remix
6. What I do
7. The feeling of now instrumental
8. The feeling of now Thes One remix instrumental

    Amerykańska grupa promowana przez niemiecką wytwórnię? Wszystko jest teraz możliwe. Pitch i Cadence, dwaj biali kolesie z Bostonu, wpadli na scenę jakiś czas wcześniej i narobili sporo szumu. Cadence jest obecnie nieco bardziej znany, bo wydaje swoje solówki, ale ogólnie duet Raw Produce został dostrzeony chyba tylko przez koneserów - zwyczajni fani rapu ominęli łukiem album. Przed sobą mamy w zasadzie nawet nie album, ale wstęp do niego - EPkę z remiksami i różnymi wersjami kawałków.
    Obaj członkowie zespołu produkują swoje bity, choć akurat na tej epce, promującej nadchodzący album, znajdzie się również remix tytułowego kawałka, popełniony przez Thes One z People Under The Stairs - nieco słabszy od oryginału. Bity są tu klasyczne i surowe, przywodzące na myśl najlepsze lata hip hopu. Ciężka perkusja, fajne sample, okręcone na werblach, świetne cut'y - wszystko tak jak być powinno. Duet wzoruje się na muzyce A Tribe Called Quest, co słychać dość wyraźnie - nie tylko w cytatach z płyt ATCQ, ale i w klimatach - jazzowych, trochę bluntowych.
    Obaj również rapują, choć Cadence jest jednak nieco lepszy - zapewne jest to sprawa ogrania i obycia przy mikrofonie, bo Pitch nagrywa głównie na potrzeby Raw Produce, a Cadence wydaje solówki i udziela się szerzej. Obaj mają przyjemne flow i duże poczucie humoru. O ile na pełnowymiarowej płycie prezentują różne tematy, tutaj zasadniczo założenie jest takie, że to ma być prezentacja skillsów, dlatego głębszy sens ma tylko 'Cycles'. Oprócz Cadence i Pitch'a, mamy tu również kwiat podziemnego rapu: świetną grupę 7L & Esoteric, Akrobatik'a i Checkmark'a z zespołu Skitzofreniks. Słucha się tego bardzo dobrze, bo nie ma tu słabych emce - są tylko wszyscy 'wack mcs' nieźle zjechani...
    Dlaczego warto mieć tę płytę, skoro to tylko wstęp do LP? Proste: bo na albumie nie ma remiksów, nie ma 'State of the art', nie ma 'What I do', ani Richard's radio jam', a 'Cycles' dostajemy tu w wybornym remiksie. No i mamy dwa instrumentale. Warto? Głupie pytanie!!

OCENA: 5\6


środa, 22 maja 2013

GREENBALL 3RD - JEL

Jel 2007

1. Y'all Ain't David        
2. Thems My Peoples        
3. Strickly        
4. '06 Remix        
5. Stop        
6. NMA Edit        
7. Dead Cat        
8. Sweet Dream        
9. Toss & Turn        
10. Orphan 1        
11. Oh Hosanna        
12. Convincing Lies        
13. Orphan 2        
14. Drinkin Lightnin        
15. Yoko The Whale        
16. Epic Edit        
17. Dirty Cop        
18. Red Handed        
19. Hello Final        
20. T.I.M.        
21. Orphan 3        
22. Hallo?        
23. Paper Bag        
24. No King

    Anticon to brygada emce i producentów \ djów, która z miłości do rapu postanowiła tkwić w podziemiu i robić ten PRAWDZIWY RAP. Jel jest właśnie odpowiedzialny za oprawę muzyczną sporej części nagrań Anticonu i jego poszczególnych części. Patrząc na jego zdjęcia, w życiu nie przypuszczałbyś, że temu kolesiowi gra podziemny rap w duszy! Białas z włosami opadającymi na czoło w stylu 'norweski pracownik rafinerii', rozchełstana koszula bawełniana lub wytarty T-shirt, czasem ruda broda... A tu proszę...
    Jak rzekłem, Jel jest producentem, a że jest to jego własnym sumptem wydany krążek, który w dodatku nie zawiera żadnych gości, to chyba jasne jest, że rymów tu również nie będzie. Płyta trwa niecałe 50 minut i mamy tu sporo różnorakich smaczków - taką hip hopową muzykę, której zupełnie nie potrzeba żadnego emce, ponieważ jest na tyle pełna, że broni się sama. Wokalne sample, trochę bluesa, progresywny jazz, rock'n'roll - dla Jel'a nie ma granic, że niby czegoś nie można. Wszystko można. Czasem perkusje się urywają, ale muza brzmi nadal, kiwając Twoją głową. To taki klasyczny hip hop instrumentalny, album, na którym Jel i jego kumpel z Anticonu, Oddsam Nosdam skompilowali świetną mieszankę starych i nowych kawałków Jel'a. Nie ważne, czy słuchasz w domu, czy na słuchawkach wmieście, czy w furze - wchodzi tak samo dobrze.
    Zawsze żałuję, że tak mało instrumentalnych albumów dociera do Polski i trzeba je ściągać zza granicy albo kombinować - ileż razy można jeździć do Stanów po płyty? W biurze wizowym to chyba myślą, że ja mam sklep z płytami... Nie ważne. Świetna płyta, na pewno warta sprawdzenia.

OCENA: 5\6  


poniedziałek, 20 maja 2013

PA'L MUNDO - WISIN & YANDEL

Machete 2005

1. Dale (Intro)   feat. MR. PHILLIPS
2. Manigueta
3. Llamé Pa' Verte (Bailando Sexy)
4. Paleta    feat. DADDY YANKEE
5. Solo una Noche
6. Mayor Que Yo, Pt. 2
7. La Barria    feat. EL FATHER
8. Calle Callejero
9. Sin El
10. Rakata
11. Sensación    feat. TONY DIZE
12. Tabla
13. Noche de Sexo    feat. AVENTURA
14. Mirala Bien
15. La Companía    feat. EL GORILA, GADIEL
16. Lento
17. Titere
18. Yo Quiero
19. Fuera de Base
20. Rakata [Remix][Mix]   feat. JA RULE
21. Rakata [Hip Hop Remix]    feat. TEA TIME
22. Llamé Pa' Verte (Bailando Sexy) [Instrumental]

    Wisin i Yandel to gwiazdy wielkiego formatu. Nie jest istotnym fakt, że o nich najprawdobniej nie słyszałeś - pewnie nie słuchasz ich rapu. A jest to gatunek bardzo specyficzny - reggaeton, czyli mieszanka hip hopu, raggamuffin i różnych latynoskich rodzajów muzyki. Jest to brzmienie uwielbiane na Karaibach i w Ameryce Środkowej, a także wśród latynoskiej części USA, ale większość środowiska rapowego odmawia reggaetonowi jakichkolwiek wartości i spluwa siarczyście w tym kierunku.
    Pa'l Mundo (Dla Świata) to trwająca około 70 minut taneczna bomba. Muzykę robił tu w sporej części słynny Luny Tunes (słynny na Karaibach naturalnie), ale swoje bity dali również Nely "El Arma Secreta", Tainy, Thilo, Nales, Nesty "La Mente Maestra" i Naldo - w większości rozchwytywani producenci portorykańscy, mający wiele kolaboracji również w Stanach z największymi gwiazdami sceny rap (Snoop Dogg, Fat Joe, R.Kelly...). Ta muza ma rozkręcać biby z temperaturą podobnej do momentu, kiedy Latynoskie piękności pozbywają się wprawnie ubrania. Elementy bujającego rege, ognistej salsy i bomby. I w zasadzie nie pozwala usiedzieć spokojnie w miejscu, bo nie ma tu rozlazłych przerw na pościelówy. Albo ciągły taniec albo ostre rżnięcie - ewentualnie niewykluczone oba naraz. A nawet wskazane.
    O czym rapują i podśpiewują dwaj Latynoscy playboye? Głównie o tańcu, laskach i seksie. No, i miłości. Czasem wkracza jeszcze temat ciężkiego życia na dzielni, ale to już sporadycznie. Teksty, dość płytkie (ale w sumie czego oczekiwać po tej tematyce) wystarczą, aby nakręcić klimat. Wisin i Yandel mają bardzo ekspresyjny styl, podśpiewują - wszystko po hiszpańsku, naturalnie. Duetowi towarzyszą przede wszystkim gwiazdy reggaeton, ale znajdziemy tu również Ja Rule, który został zaproszony do remixu największego hitu z tej płyty, 'Rakata'.
    Piąta płyta duetu była najbardziej przebojowa - sprzedano ponad 3 miliony kopii na całym świecie. Obecnie panowie robią dicho pop, ale te kilka lat temu jeszcze brzmieli całkiem porządnie. Jasne, że płyta nie trafi w gusta wszystkich - część na pewno powie, że to tandeta i dyskoteka. Ale taki hip hop też istnieje na świecie i 'deal with it'.

OCENA: 4-\6


sobota, 18 maja 2013

PEASANT SYMPHONY - AYENTEE

Think Beat 2006

1. 99% Peasant        
2. Blue Collar        
3. 365/360        
4. Genna        
5. Berkeley CA.        
6. I Fold        
7. Tip Jar        
8. Kill My Soul        
9. RnB        
10. Thru Her Eyes        
11. White Coat        
12. Internal Conflict Resolution        
13. My Chorus Pt.2        
14. Top Jar (Alternate Take) (Bonus Track)

    Ja wiem, że Kalifornia kojarzy się głównie ze słonecznym g-funkiem, ale nie możemy zapominać o podziemnej scenie, skąd wywodzą się najprzedniejsze postaci amerykańskiego rapu. Ayentee, rapper i producent, siedzi w rapie tak głęboko, że pewnie nie słyszałeś jego imienia. Ile straciłeś? Hmmm... Trzeba by sprawdzić jego trzecią płytę...
    Kalifornijscy gracze z podziemia są nietuzinkowi i wierni ideałom hip hopu, dlatego nie doświadczysz tu autotunów, wykręconych i połamanych bitów, brzęczącej elektroniki i tego typu wynalazków. To korzenny rap, oparty na samplach, pochodzących z wielu źródeł. Muzyka nie zapętla się na jednym, kilkusekundowej pętli, lecz Ayentee kombinuje, dodaje, zmienia i miesza. Wszystko kiwa głową i buja - nadal słychać, że to słoneczna Kalifornia, ale w jakże innym stylu! Nie ma cudów - tak brzmi prawdziwy, klasyczny hip hop, nawet jeśli został nagrany ledwie kilka lat temu. Wprawdzie jeden kawałek, lokalny hymn 'Berkeley CA', został wyprodukowany przez DJ Mizzo, ale nic to nie zmienia. 
    Ten Białas, choć z wyglądu, faktycznie, podobny jest do niejednego gangsta rappera z Zachodniego Wybrzeża, preferuje jednak bardzo świadome społecznie teksty, zamiast opowieści o bieganiu z gnatem po osiedlach. 'You take a bus to work an hour and back, on top of that \ You spend 8 at a place where they don't got your back \ Thats ten plus out of 24, that leaves 14 \ For cooking meals getting sleep and your daily routine \ They say you've got to get exercise an hour a day \ Well half that 'cus you need a half an hour to pray \ And don't date, oh thats another 8 \ Tack it on, obligations in the new world and mad man's fate'. Ayentee piętnuje konsumpcjonizm, głupotę, proponuje prostotę zycia. Taka 'Chłopska Symfonia'. Ayentee ma niezły flow i wysoki głos, jednak pasuje on do tych jazzowych wajbów, które produkuje. Zauważ, że nie ma tu gości, emce sam ogarnia cały materiał i cały czas ma do coś ciekawego powiedzenia, nie męcząc przy tym słuchacza.
    Ayentee to klasyk podziemia. Jedna z najbardziej uznawanych postaci sceny undergroundowej, ale z drugiej strony, mniej znana poza kręgami. W Polsce już w ogóle - nie znam zbyt wielu osób kojarzących jego ksywkę. A szkoda, bo płyta jest konkretna - od bitów, aż po wersy. Fajny wajb.

OCENA: 4+\6


czwartek, 16 maja 2013

GETTIN IT - TOO $HORT

Jive 1996

1. Gettin' It  feat. PARLIAMENT-FUNCADELIC, SONJI MICKEY, JAZZE PHA
2. Survivin' the Game
3. That's Why
4. Bad Ways    feat. STUD, MURDA ONE, JOE RIZ, SONJI MICKEY
5. Fuck My Car   feat. MC BREED
6. Take My Bitch
7. Buy You Some    feat. ERICK SERMON, MC BREED, KOOL-ACE
8. Pimp Me    feat. GOLDY, KOOL-ACE, SIR CAPTAIN, REEL TIGHT
9. Baby D    feat. BABY D
10. Nasty Rhymes
11. Never Talk Down    feat. RAPPIN 4-TAY, MC BREED
12. I Must Confess    feat. REEL TIGHT
13. So Watcha Sayin'?
14. I've Been Watching You (Move Your Sexy Body) feat. PARLIAMENT-FUNKADELIC

    Too $hort to legenda. Przecież płyty wydaje od połowy lat '80, ma ich na koncie ponad 20, współpracuje z najlepszymi i choć młodsi fani mogą go nie kojarzyć, osoby, którym nie obca jest muzyka hip hop, zwłaszcza ta z zachodu, nie mogą go nie znać. To jeden z pionierów West Coastu, to on zaczynał jako Pimp rapper. To chodząca (i nadal nagrywająca!) ikona rapu. Przy okazji - jego dziesiąty album 'Gettin It' zdobył platynę.  
    Cała płyta kołysze ciałem, ewentualnie samochodem, typowo luzackimi i alfonsimi podkładami. A robiła je dosłownie śmietanka zachodniego rapu. Może i nazwiska i ksywy nic Ci nie powiedzą, ale... L.A. Dre produkował dla Eazy E, NWA, Above The Law, Ant Banks to klasa sama dla siebie, Colin Wolfe od Dr Dre, MC Breed'a nawet nie powinienem przedstawiać - klasyk, Shorty B (odpowiedzialny za bity dla Digital Underground i produkcję wielu ścieżek dźwiękowych do filmów: How To Be A Player, Juice, Menace II Society, Barbershop 2...) i Spearhead X (muzyka dla m.in. De La Soul, Illegal, DJ Jazzy Jeff & The Fresh Prince, George Clinton...). Zjadło? Czysty funk najwyższych lotów. Muzyka płynie spokojnie i bez ciśnienia, to 65 minut wyluzowanego kulania się po bitach. Fakt, wrażenie zwiększa letnie pogoda, bo album mocno spalony jest kalifornijskim słońcem. Do tego mnóstwo cytatów z klasyków funku - zresztą sam George Clinton wraz z zespołem brali udział w nagraniu krążka. Lepiej już nie da się zareklamować...
    Too $hort się nie zmienia. Jego naczelny temat to panny - od cichodajek po rozpasane dziwy i prostytutki aka kurwy. Takie, co nie boją się eksperymentować z ostrym seksem i takie, co dadzą Ci dupy, bo masz fajną brykę. I takie, co musisz objeżdżać swoim cadillakiem, bo stoją na ulicy i zarabiają na Twoją willę z basenem. A ile razy pada tu słowo 'biatch', które rozpropagował potem Snoop Dogg? Ale płyta nie zawiera li tylko i wyłącznie tekstów, kręcących się wokół dupy. Są jeszcze cycki :) No i drinki, kasa i pimpowanie. To w zasadzie wszystko, czym zajmuje się Too $hort, rymujący swoje pikantne teksty powolnym, specyficznym flow. Oprócz niego, całe 65 minut funku wypełniają również goście, w większości związani w ten, czy inny sposób z Short Dogiem: świetny MC Breed (rip), Kool-Ace, Goldy i Rappin 4-Tay. Znalazł się tu również młodziutki, dziesięcioletni Baby D, ale jest i Erick Sermon z zupełnie innej beczki, ale pasujący jak ulał.
    Fani hardkoru nie będą zachwyceni ta płytą, ale nie oszukujmy się - jest bardzo dobra. Spokojna, rozkołysana, wypełniona funkiem po brzegi. Jest to bodaj najlepsza płyta $hort'a, a nawet jeśli nie, na pewno w pierwszej trójce. Lubię do niej wrócić, bo jest pełna konkretnych brzmień.

OCENA: 4+\6


wtorek, 14 maja 2013

D12 WORLD - D12

Shady 2004

1. Git Up
2. Loyalty
3. Just Like U
4. I'll Be Damned
5. My Band
6. U R The One
7. 6 In The Morning
8. How Come
9. Leave Dat Boy Alone
10. Get My Gun
11. Bitch
12. D12 World
13. 40 Oz.
14. Commercial Break
15. American Psycho II    feat. B-REAL
16. Good Die Young
17. Keep Talkin'

    Banda zjebów z Detroit, skupiona wokół Eminema, wydaje swoją trzecią płytę. Jadąc na fali sukcesu Eminema i swojej poprzedniej płyty, album zadebiutował na pierwszych miejscach w kilku krajach - zwłaszcza w USA. Przy tym albumie pracował jeszcze Proof, który zginął 2 lata później, jest naczelny błazen Bizarre, oczywiście Eminem, Swift, Kon Artis i Kuniva.
    Mr. Porter, znany jako Kon Artis, Dr. Dre, Mike Elizondo, Kanye West, Hi-Tek, Red Spyda, Trackboyz, Witt & Pep, Luis Resto - to cała brygada osób, które wyprodukowały ten album. Nie mamy tu nic innego, jak zwyczajowe podkłady, które znamy z płyt Eminema i D12. Perkusje z mnogością pudeł i uderzeń, syntetyczne brzmienie, prawie pozbawione sampli - w sumie ciężko odróżnić, kto maczał w tym palce, bo wszystkie traki brzmią podobnie, zrobione według jednego schematu - eminemowego. Nie ma w tym nic nowego - wszystko podąża utartą ścieżką, która zaprowadziła Eminema do tylu platynowych płyt.
    Jedyną rzeczą mniej przewidywalną na tej płycie jest to, co kto powie - bo że będzie to popieprzone, to akurat da się przewidzieć. Rapperzy się wydurniają, czasami wręcz przekraczają granice dobrego smaku. Czasami jest to śmieszne, jak w singlowym 'My band', czasem bywa to irytujące, choć nie brakuje tu niezłych wersów. Więc z jednej strony mamy niezłe 'They found Saddam, but they ain't gonna find me, \ I'll be under a tree \ In Buttfuck Tennessee, and I don't know too much about my daddy \ Except he spit in my face', ale po drugiej żenujące teksty, jak 'I'm ready to blow this bitches brains out\ I'm nervous, I farted, some shit came out \ Times up, shot her with a gun \ Got on my cell phone and called Rev. Run \ And all this crazy shit I, regret it \ All because I wanted to see Elton John naked' Błagam. Jedyny dysonans w ten festiwal kpiny wprowadza 'Good die young', poświęcony szóstemu członkowi zespołu, Bugz'owi, który zginął, zastrzelony pięć lat wcześniej. Wszystko wygląda jak następny album Marshalla, pod tytułem 'Eminem & Goście'. Zresztą, on tu rządzi i jest najlepszy z całej brygady. Dobry jest Proof ze swoim ulicznym podejściem, Bizarre zbyt często przekracza wszelkie normy, choć jest znaczącym emce w grupie. Swift i Kuniva trzymają średnią, ale nie mają do zaoferowania przy pozostałych trzech członkach.
    Wszystko fajnie, ale nie ma tu nic powalającego. Wszystko w  normie, czyli i bity, i teksty są dokładnie takie same jak na każdej innej płycie, w której maczał palce Em. Jest kilka lepszych traków: autoironiczne 'My band', 'American Psycho 2', '40 Oz', czy 'Get my gun', ale nadal nic to nie wnosi do gry. Przeciętne.

OCENA: 3\6


niedziela, 12 maja 2013

A DAY IN THE LIFE - JCD & THE DAWG LB

Profile 1992

1. Radio Intro        
2. St. Louis Niggas        
3. Get Naked        
4. They Like It We Do        
5. A Day In The Life Of A JCD        
6. Tilo Sings The Hits        
7. Big Bitch        
8. Kibbles & Bits        
9. Bon Appetit        
10. Over Pussy        
11. Tell Ya 'Bout A Bitch   feat. SYLK SMOOV, T-LOW  
12. Boot Nat        
13. Fish House        
14. Budda Rhymes        
15. Dog Pound        
16. Cold Kaos        
17. Gotcha        
18. Lou 40 Blues        
19. Personal Loser        
20. Shout Outs 

    JCD & The Dawg LB nie odnieśli wielkiej sławy w czasach Złotej Ery. Nie dlatego, że byli słabi, wcale. Po prostu oczy świata były zwrócone raczej na NY, LA lub Miami i Atlantę, rzadko kto patrzył w stronę St. Louis. A tutaj działo się równie dużo, co gdzie indziej - może tylko nieco ciszej.
    Jaka mogła być muza w czasie Złotej Ery? Czysta klasyka - sample z soulowych i funkowych piosenek, dograne żywe gitary - sam czysty hip hop. Płytę produkowali Hype Dawg z Mad Flava, Tracy Kendrick (znany z kawałków dla Young MC, Shalamar, AMG) i Courteny Branch (współpracujący z Don Jagwarr, AMG, Sylk Smoov), dzięki czemu mamy czysty funk, taka wypadkową pomiędzy zachodem i wschodem Stanów. Jest syto i muzyka jest na niezłym poziomie początku lat '90. 
    JCB, The Dawg Lb i ekipa celują w kawałkach poświęconych cipkom i życiu na ulicy. W sumie wręcz większość płyty poświęcona jest seksualnym aspektom, pussy i bitches przewija się tu nagminnie. Zresztą, czy chłopcy mówią o cipkach, czy o ulicznym życiu i tak wszystko podane jest z lekkim przymrużeniem oka. Emce mają niezłe flow, dowcip i poczucie humoru, a przy tym umieją zainteresować słuchacza. Aż żałuję, że nagrali tylko tę jedną płytę.
    W sumie, to JCD wydał solówkę dekadę później, ale to już trochę co innego. Z St. Louis ciężko było się przebić, a nie oszukujmy się, ta płyta jest znacznie lepsza niż wiele znanych albumów z NY i LA - tylko odpowiednio wypromowanych. Świetne złotoerowe brzmienie, jeśli ktoś lubi, będzie bardzo zadowolony. Ja lubię, i jestem bardzo zadowolony, że posiadam tę płytę.   

OCENA: 5-\6


piątek, 10 maja 2013

TRIGGER HAPPY - 40 CAL

Diplomat 2006

1. Intro
2. Paid In Full
3. Hit 'Em Wit Tha 40   feat. BEZEL
4. Click/Puss    feat. SU DA BOSS
5. For Tha Love Of Money
6. This Is Harlem    feat. J.R. WRITER
7. Computer Love
8. Block Huggas   feat. A-MAFIA, J.R. WRITER, HELL RELL
9. My Year
10. Dreamer
11. The Bookings feat. SU DA BOSS
12. Interlude
13. Machine Gun Rap
14. Highway music
15. Swagga Jack
16. Jungle Hood   feat. SU DA BOSS
17. 40 Stories pt. 1
18. 40 Stories pt. 2
19. We Rollin    feat. J.R WRITER, CHUBBS
20. Reggae Joint
21. Last Plate Freestyle
22. Magic
23. What Happened To That Boy Freestyle
24. Radio Freestyle '03   feat. J.R. WRITER

    Pierwsza część mikstejpu 'Trigger Happy' wyszła w sumie jako trzeci album solowy tego członka grupy The Diplomats. 40 Cal zwany jest 'strzelbą' z uwagi na swój flow i teksty, które walą, niczym shotgun. Jest to jeden z ciekawszych zawodników Dip Set z nowojorskiego Harlemu, więc może warto płytę sprawdzić, zwłaszcza kiedy dostepna jest za darmo :)
    Jak to na mikstejpach bywa, muzycznie tu mamy mieszankę wszystkiego, czego możemy się spodziewać. Przede wszystkim są tu te bangerowe, hałaśliwe podkłady, robione przez ekipę Diplomats. Są numery nowe, z rzadka pozbierane z innych płyt - kiedy jest możliwość wbicia z premierowym podkładem, DipSet ma wielu bitmejkerów, więc nie ma kłopotu z nowościami. Ale mikstejp nie byłby mikstejpem, gdyby nie pozawijane bity z różnych, znanych i lubianych płyt. Dlatego mamy tu m.in. instrumentale od Eric B & Rakim, Bone Thugs & Harmony, Wu Tang Clan, czy Youngbloodz. Zatem mamy tu sporo nowości i kilka bitów pod freestyle.
    W końcu 40 Cal nie od parady uznawany jest za mistrza - wygrał tyle freestylowych bitew, że mikstejp bez wolnego stylu byłby nic nie warty. $0 Cal wyciąga nie tylko karabiny, ale czasem i armaty, warto wczuć się w jego freestylowe gadki, jak koleś w radio jedzie na wolno i wszystko pięknie gra. Oprócz freestylowych popisów, mamy tu też zwykłe kawałki i całą dipsetową paczkę: JR Writer, Hell Rell, Su Da Boss i innych. Trzeba się więc przyszykować na dawkę bangerowego rapu, z mocnymi wersami, nie tylko bragga, ale i o pannach, życiu ulicznym i z wieloma wolnostylowymi linijkami.
    Całkiem niezły mikstejp. Głównie dzięki 40 Cal, bo ja osobiście nie jestem fanem tych hałaśliwych i ciężkich podkładów ekipy Dipset. Zatem, jeśli kogoś zainteresowała ta płytka, można ją pobrać za darmo choćby z datpiff na legalu, więc kto lubi nowojorskie mikstejpy, do dzieła!

OCENA: 4\6


środa, 8 maja 2013

SOLO CREEP - HITMAN

Right Way 1995

1. Mack a Hoe           
2. Mr. Player Hater   feat. N.O.H           
3. I Bet You Bit a Chip           
4. All the Nigga's           
5. Reeper           
6. Deeper And Deeper           
7. G's and Jiggies     feat. IYESHA            
8. Solo Creep           
9. Funk           
10. Would You Know    feat. MR. CEE       
11. You Betta Come Strapped    feat. BLACK C           
12. Cut'em by the LB     feat. HUSTLA MOE, N.O.H         
13. Glock Here, A Glock There      feat. IYESHA       
14. Mr. Sandman

    Klasyczna, bądź, co bądź, grupa RBL Posse ma dużego pecha. Powstała jako trio, ale do dziś żyje już tylko jeden członek grupy - i nie jest nim Hitman, ponieważ zarówno on, jak i Mr. Cee zostali zastrzeleni. Osiem lat po wydaniu tego albumu, Hitman otrzymał kulkę w głowę podczas jazdy samochodem. Pokazuje to doskonale, że RBL Posse to nie byle ciotki, nie żadne studio-gangstas, tylko naprawdę ludzie, którzy mieli coś do powiedzenia na i o ulicy.
    Całość wyprodukował jedyny RBL, żyjący do dziś dnia i nagrywający - Black C. To prawdziwy gangsterski funk, z mnogością piszczał różnego rodzaju, brzęczącymi i wibrującymi basami i powolnym tempem. Bity są ponure, jakby żywcem wzięte z jakiegoś dreszczowca, mające stanowić doskonałe tło dla kryminalnych historii - i tworzą. To właśnie przede wszystkim podkłady robią tu klimat napięcia i wywołują wrażenie zagrożenia. Tylko kilkakrotnie mamy mozliwość odpocząć i się zrelaksować.
    Hitman jest prawdziwym gangsterem, co wyraźnie słychać w tekstach - tak samo, jak to, że rapperem raczej dobrym nie jest. Czasem wczuwa się i potrafi nawinąć przerażająco, ale w większości te teksty raczej bawią: 'I'm a G for gangster, not G for giraffe'. Wersy ociekają krwią frajerów, piszczą opony, świszczą kule. Nie jest to liryka najwyższych lotów, czasem żenuje infantylnością i prostactwem, czasem opowieści są nawet niezłe, ale nie jet to nic wielkiego. Jest też trochę gości - przede wszystkim kumple z RBL Posse: Black C i Mr Cee, ale i są gangsterzy z N.O.H., nie znany mi bliżej Hustla Moe i śpiewająca Iyesha.
    Kolejna, zwyczajna gangsterska płyta, gdzie podkłady są o wiele lepsze niż rapper, który zazwyczaj okazuje się zwyczajnym penerem, któremu mało wrażeń na majku, więc bawi się w gangsterkę. Jak taka zabawa się kończy - widać na przykładzie Hitmana - kulką w łeb. Średnia płyta g-funkowa, dla koneserów gatunku.

OCENA: 3-\6


poniedziałek, 6 maja 2013

SAY WHAT!? - US3

Us3 2007

1. Say You Belong to Me
2. Man On Top
3. ABC (Listen Up)
4. Afrodisiac
5. I Don't Care
6. VIP (Can You Hear Me Now?)
7. Truth & Lies
8. Intoxicated
9. The Day That I Died
10. How 'Bout It Baby
11. If You Don't Know
12. I'll Be Right Back
13. Money On My Mind

    Szósta płyta brytyjskiej spółki producenckiej, której osią i motorem napędowym jest Geoff Wilkinson, przeszedł z mniejszym szumem, niż niektóre poprzednie płyty. Przypomnę tylko, że Us3 odpowiedzialna jest za mega hit 'Cantaloop', a także za wypromowanie Shabaama Shadeeq'a. Na każdej płycie pojawia się zazwyczaj inny zestaw rapperów, ale jazzowa formuła pozostaje.
    Formuła, którą wymyślił dla zespołu Geoff Wilkinson, sprawdza się już od wielu lat. Ta fuzja jazzu i hip hopu działa już od 19 lat! Geoff wymyśla i miksuje dźwięki, ale do dyspozycji ma cały jazzowy band i mnóstwo instrumentów, z których może wyczarowywać całe harmonie brzmień, osnutych na hip hopowych perkusjach. I robi to, tak jak 20 lat temu. Jeśli ktoś będzie poszukiwał tu nowoczesnej muzyki i nowych patentów - to nie znajdzie, bo 'Say What!?' powstało według wyświechtanego schematu acid jazzowego, który był świeży 20 lat temu, a teraz przywodzi tylko na myśl miłe wspomnienia. Tak, muza brzmi fajnie, ma ten wajb do którego przyzwyczaił nas Wilkinson i ja to bardzo lubię. Tylko nie ma tu nic nowego - ale w sumie nie spodziewałem się żadnych unowocześnień ze strony Us3 - bo byłaby to zbrodnia... Oddzielnie należy potraktować saksofon Ed'a Harris'a, który wybitnie ozdabia bity. Na adapterach siedzi DJ First Rate, jeden z ciekawszych drapaczy z Anglii, znany ze współpracy m.in. z Blade'm.  
    Tym razem, wyjątkowo, Wilkinson pozostał przy zestawie rapperów z poprzedniej płyty, 'Schizophonic'. Zatem rymują tutaj Akil Dasan i Gaston, wspomagani przez miły głos r&b Adeline. I w sumie nie jest źle, rapperzy dają radę, Adeline słodko śpiewa, a nawet czasem rymuje, ale nie wychodzi to poza średnią. Teksty za to są bardzo poważne, w większości traktują o takich sprawach, jak męska dominacja w społeczeństwie, problemy miasta i społeczności w nim zamkniętych, jest trochę o kobietach (słodki 'Afrodisiac') i o rodzinie... Na zakończenie mamy zaś nieprzystający zupełnie do reszty 'Money on my mind'. Trochę wychodzi tu niejaki misz masz tematyczny - niby na poważnie, niby z przesłaniem, ale parę traków wymyka się konwencji i opowiada o czymś zgoła przeciwnym.
    To wszystko nie zmienia faktu, że płyta nie jest zła i miło sobie powrócić klimatem do czasów, gdzie hip hop z jazzem grali pierwsze... trąbki. Nawet, jeśli jest to 2007 rok. To taki powrót do Złotej Ery, do czasów, kiedy garściami czerpano ze spuścizny klasyków muzyki czarnej. Z drobną adnotacją, że genialna zawczasu formuła Us3 wydaje się już kończyć...

OCENA: 3+\6


sobota, 4 maja 2013

INTERNATIONAL - ME & MY COUSIN

Hard II Oppose 1996

1. Learnin' The Game
2. Front To Back
3. Bank Out
4. To Catch A Playa
5. Smooth
6. International
7. 4 Who
8. My Day
9. Back In Kentucky
10. Switches
11. Baby Getaround
12. Freaks
13. Fronting MF
14. Fonk Interlude
15. Red Carpet
16. The End Tho

    Ta płyta wyszła nawet u nas, ale tak mało osób kojarzy ów duet, że aż wstyd. Dwa lata przed wydaniem albumu obaj wypuścili singiel na kasecie 'Let your Rhymes Run', który obecnie jest już chyba nie do dostania, ale kiedy wyszedł krążek 'International', nic już nie było takie same.  
    To nie jest Twój codzienny funk, który zrobił Rhythm D - odpowiedzialny za wiele znanych kawałków dla m.in. Eazy E, MC Ren, Paperboy'a. Ale ta płyta jest wyjątkowa, ponieważ nie jest to zwyczajny g-funk, to muzyka wybiegająca wiele kroków poza ramy lat '90 w rapie. To wibrujący cyfrowymi klawiszami laid back, który wrzyna się w mózg i nie możesz go wyrzucić. W moim siedzi już ponad 15 lat i ta muza nadal brzmi świeżo i fantastycznie. Mocne perkusje, brzęczące basy, pozawijane dźwięki, a nawet rzadko używany w hip hopie flet (!) w genialnym, skądinąd, 'The End Tho'. Rhythm D pokazuje tu swój producencki kunszt i nie jestem pewien, czy wyprodukował kiedyś lepszą płytę. 
    Fredrik Fonk i Cedric Fonk, czyli Ja i Mój Kuzyn (czy też odwrotnie) to dwóch emce, którzy sięgają poprzeczki, zawieszonej przez producenta i lekko nad nią przelatują. Obaj mają dużą łatwość płynięcia po tych podkładach, dość leniwie, ale przekonująco. Do tego opowiadają ciekawe historie, często ze sporą dozą poczucia humoru. Nie ma tu gości, 'jus Me and My cousin' - ewentualnie kobiece przyśpiewki tu i tam. Nie potrzeba nikogo więcej, bo obaj kuzyni (prawdziwi, czy też nie) dają sobie świetnie radę i wystarczają w zupełności.
    Według mnie jest to jedna z najlepszych płyt: a) z Bay Area, b) w tym stylu, c) w roku '96. Taki cyfrowy fonk nie zestarzał się ani na jotę, nadal jest świeży i chrupiący, jak buła prosto z pieca. Moje ulubione kawałki to 'My day' i 'The end tho', ale tu nie ma słabego numeru. Każdy jest co najmniej bardzo dobry. Rzadko zdarzają się takie płyty! Szkoda, że album został kompletnie przespany, bo jest zwyczajnie genialny. Szkoda, że to tylko jedyny ich album. Ale świetnie, że jest.

OCENA: 6\6


czwartek, 2 maja 2013

CITY UNDER SIEGE - E.S.G.

Wreckshop 2000

1. Intro
2. Ride Out    feat. BIG POKEY, TYTE EYEZ
3. Luv It How You Get It   feat. TOO $HORT
4. Drop Yo Top    feat. BIG MOE
5. Boss Hawggin'    feat. D-GOTTI
6. Grippin' Grain    feat. SLIM THUG, DESHAWN HILL
7. Money & Power    feat. LIL O, WILEEN, RONNIE SPENCER
8. First Brick  
9. City Under Siege    feat. NUTTY BLOCK
10. Good Life   feat. RONNIE SPENCER
11. Billion Dollar Deal   feat. JAINEA
12. Ballin' Outta Control    feat. D-GOTTI, KANO, LIL RED
13. Keep On Grindin'    feat. RONNIE SPENCER
14. Trickin' Off Doe    feat. DIRTY DOLLAR, J-MAC, MISTA MADD, TYTE EYEZ
15. Super Star    feat. DEVIN, DOUBLE D
16. What's In Yo Cup    feat. D-RECK, DIRTY DOLLAR, LIL SHAE, BIG MOE
17. Fix Yo Face    feat. D-RECK
18. Thugs In Heaven    feat. D-GOTTI, D-RECK, NOKE D

    Everyday Street Gangsta to prawdziwy zbój, wszak parę lat spędził w pierdlu za zabójstwo. Na swoim koncie ma jednak już 15 albumów, z czego piąty mamy właśnie przed sobą. A pomijam albumy nagrane wspólnie z kimś. To ten właśnie facet odpowiedzialny jest za wprowadzenie na rynek wersji chopped & screwed, zresztą, jest to już chyba ikona rapu z Houston na równi ze Scarface'm - choć naturalnie ESG jest mniej znany niż Scar.
    Całość płyty wyprodukowana została przez kolesia z Wreckshop Records, który na płycie pojawia się jako Noke D. Wspomaga go Platinum Soul Productions, w osobie Double D, tak samo związanego z labelem. Poza tym za konsoletą mamy tu Blue, K-Red i Lil James'a - wszystkich mniej więcej z tego samego worka. Dlatego łatwo jest przewidzieć styl muzyczny. Setki hajhetów, motywy grane na klawiszach, funkujące zaśpiewy... Typowo południowo-zachodni styl. Niektóre traki są luzackie i bujające, część ma być tłem dla kryminalnych opowieści, więc powinna wywoływać dreszcze - takich kawałków jest jednak znacznie mniej, rzec by można wręcz, że są sporadyczne.
    Można by się spodziewać, że morderca na mikrofonie (dosłownie!) będzie gadał głównie o zabijaniu ludzi. Ale wcale nie. E.S.G. zajmuje się przede wszystkim tematyką imprezową, pieniędzmi, kobietkami różnego autoramentu i marzeniami chłopaka z getta o dobrym życiu. Może nie jest to poezja najwyższych lotów, ale teksty są znośne, a flow sympatycznie modulowany, nawet jeśli głos może wydawać się ciut za wysoki. Żeby nie było nudno, E.S.G. zaprosił cały pakiet gości, głównie ze swojej okolicy. Oprócz tych topowych rapperów, jak Too $hort, Slim Thug, czy Devin The Dude, znajdziemy tu całą garść lokalnych wykonawców, znanych głównie fanom rapu z południa. Do tego kilka śpiewających, świetnych głosów, jak Ronnie Spencer, czy Deshawn Hill.  
    Cała płyta brzmi wystarczająco różnorodnie, żeby nie zanudzić, ale i wystarczająco spójnie, żeby nie drażniła. Wiele osób mówi, że to najlepszy krążek od ESG - całkiem możliwe. Słucha się tego przyjemnie i jeśli ktoś lubi te klimaty, będzie zadowolony. Podziemni gracze raczej skorzy byliby napluć i przydepnąć... Ja lubię.

OCENA: 4+\6