RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

sobota, 27 października 2012

DE LA SOUL IS DEAD - DE LA SOUL

Tommy Boy 1991

1. Intro
2. Oodles Of O's
3. Talkin' Bout Hey Love
4. Please Porridge
5. Skit
6. Johnny's Dead AKA Vincent Mason
7. A Roller Skating Jam Named Saturdays   feat. Q-TIP, VINIA MOJICA
8. WRS's Dedication To The Bitty
9. Bitties In The BK Lounge
10. Skit
11. My Brother's A Basehead
12. "Let, Let Me In"
13. Afro Connections At A Hi 5 (In The Eyes Of The Hoodlum)
14. Rap De Rap Show
15. Millie Pulled A Pistol On Santa
16. Who Do U Worship
17. Skit
18. Kicked Out The House
19. Pass The Plugs
20. Not Over Till The Fat Lady Plays The Demo
21. Ring Ring (Ha Ha Hey)
22. WRS's: Cat's In Control
23. Skit
24. Shwingalokate
25. Fanatic Of The B Word
26. Keepin' The Faith
27. Skit

    Na początek dobrze zarzucić klasykiem, żeby każdy znał swoje korzenie, prawda? W momencie wydania swojej drugiej płyty, Maseo, Posdnous i Dave byli już całkiem znani, a to za sprawą rewelacyjnego krążka '3 Feet High And Rising'. Jako follow-up poszło zorganizowanie brygady Native Tongues (wraz z ATCQ, Jungle Brothers, Monie Love, czy Black Sheep), a potem kolejny album o przewrotnym tytule 'De La Soul Is Dead', który oznaczał definitywne zerwanie z wizerunkiem hip hopowych hippisów i z Erą Stokrotki (Daisy Age). De La Soul nie chcieli być ani hippie, ani hardcore. Oni chcieli robić hip hop.
    I zrobili ten hip hop. Z pomocą Prince Paul'a, De La Soul wypełnili ponad 70 minut płyty konkretną, korzenną muzyką i mnóstwem dowcipnych i miejscami złośliwych skitów. Paul zawsze stał nieco w cieniu, czy to w Native Tongues, czy w Stetsasonic, czy w końcu w Gravediggaz, ale bez niego nie było by tego brzmienia. Muzyka zmienia się co chwila, dobór sampli oszałamia rozrzutem (Tom Waits, ELO, The Doors, James Brown, Lenny Kravitz, czy Lee Dorsey... A to nie jest naturalnie kompletna lista), a wszystko stanowi jedną całość, dzięki spinającej treść historii, rozbitej na skity. Zaczyna się wszystko od tego, że Jeff (może ktoś pamięta Chi Ali?) znajduje taśmę DLS na śmietniku! A za chwilę taśmę kradnie pewien ciemny typ, który w późniejszych skitach jebie piosenki De La, aż wióry lecą.
    Zresztą, autoironia (nie tylko auto) to podstawowa zaleta chłopaków, zaraz obok inteligencji. Przeciwstawiają swój pozytywny wizerunek wszystkim, popularnym wtedy, gangsterom z Zachodniego Wybrzeża (patrz np. Afro connections At A Hi 5) i nie boją się oskarżenia o słabość i bycie 'wack', czy 'corny'. O ile MC Hammer, Fresh Prince, czy PM Dawn byli krytykowani za panienkowatość, to drużyny Native Tongues nikt nie ważył się ruszać. De La zawsze mieli szacunek - może nie oszałamiają techniką, ale są na tyle dowcipni, weseli i zmyślni, że technika schodzi na drugi plan. Liczy się zawartość muzyczna i tekstowa, co jest tu niezwykle ważne.
    Do kanonu rapu przeszło z płyty kilka kawałków - jeśli ich nie znasz, jak możesz nazywać się fanem rapu? 'A Roller Skating Jam Named Saturdays' z wejściowymi wersami Q-Tipa z ATCQ i 'Ring Ring (Ha Ha Hey)', które stacje telewizyjne męczyły do bólu, ale i 'Keepin' The Faith' z charakterystycznym gwizdaniem to traki, które na stałe weszły do panteonu hip hopu. Ta płyta to absolutny 'must-have', bo o tym nawet nie da się powiedzieć, że jest słabe. Można woleć inną płytę De La Soul, ale nie można powiedzieć, że 'De La Soul Is Dead' jest słabe. Hell no! 

OCENA: 6-\6



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz