RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

poniedziałek, 15 września 2014

PLAY - DOUG E FRESH

Gee Street 1995

1. Where's Da Party At
2. It's On   feat. VICIOUS, SINGING MELODY
3. Take 'Em Uptown
4. I Ight (Alright) (Allstar Remix)
5. The Original Old School    feat. COLD CRUSH BROTHERS, DJ HOLLYWOOD, THE FURIOUS 5, LOVEBUG STARSKI
6. Freaks   feat. VICIOUS
7. Freak It Out
8. It's Really Goin' On In Here   feat. MISSJONES, SHOCK DOG
9. Who's Got All The Money
10. Get Da Money   feat. ILLAQUOIN, MANSONE BATEZ, SHIM SHAM, TODD BLACK
11. Hands In The Air    feat. BEENIE MAN
12. Doug E. Got It Goin' On   feat. MISSJONES
13. Keep It Going    feat. MISSJONES
14. Breath Of Fresh Air    feat. THE DIGGY DIME, ILLAQUOIN, K-SUPERIOR, MANSONE BATEZ, VIGILANTE

    Doug E. Fresh to klasyk, jeden z prekursorów beatboxu, wydający swoje płyty również studyjnie. 'Play to jego czwarty, jak na razie ostatni album, na którym pozbył się swojej Get Fresh Crew i wprawdzie kokosów na nim nie zarobił, bo album nie odbił się szerokim echem, ale przynajmniej MTV puszczało jego teledyski w prawie każdym Yo Raps! - a zwłaszcza 'Freaks'. 
    To już połowa lat '90, zatem nie wypadało pójść po linii najmniejszego popru. Dlatego, poza tym, że Doug E. Fresh sam produkował część utworów, poza tak znanymi osobami, jak  Da Beatminerz, Easy Mo Bee, czy Yogi z CRU, mamy tu całą plejadę współpracowników Fresh'a, bliższych lub dalszych: DJ Barry B, RP, Shim Sham, Allstar, Chill Will, Donavon Thomas. Produkowali oni większość kawałków razem, w różnych kombinacjach, a sam gospodarz czasem do nich dołączał, czasem nie. Co z tego wyszło? Większość płyty to zdecydowanie imprezowe kawałki, które swego czasu niewątpliwie potrafiły rozkręcić niejedną imprezę. Doug i jego koledzy przywracają klimat dawnych hip hopowych potańcówek w opuszczonych halach fabrycznych Nowego Jorku. Z samplami z takich tuzów czarnej muzy jak Bernie Mac, Alfred Newman, James Brown, czy Minnie Ripperton mamy cały czas gorący wajb. Największym jednak hitem z tego albumu był kawałek 'Freaks', który w całości opiera się o bitboks Fresh'a.    
    Doug, pomimo, że jest specem od bitboksu, umie rymować całkiem porządnie. Ma charakterystyczny, wysoki głos, a do tego często wplata w swoje wersy kawałki paszczogrania - że tak to ujmę. Nie ma tu nic skomplikowanego - wszystkie kawałki poświęcone są zabawie, ewentualnie fajnym pannom na tychże imprezach. Do tego mamy jeszcze nieco bragga, bo oczywiście Doug E. to 'the world's greatest entertainer', jak mówi tytuł jego poprzedniego albumu. Żeby nie było, że Doug jest sam jak palec, zaprosił on na płytę z jednej strony gości, którzy już w 1995 roku byli przebrzmiali: Cold Crush, Furious 5, czy Lovebug Starski. Z drugiej strony Doug chciał zapewnić 'Breath of fresh air', dlatego mamy tu sporą brygadę młodych rapperów, którzy nie pokazali się już nigdzie więcej - poza młodym Vicious'em - 14-latkiem, wypatrzonym przez Fresh'a i Donavona Thomasa na jakimś talent show. Vicious miał już na koncie cały album, a tutaj również dał parę wersów u swojego 'wujka'. Zresztą, największą popularnością cieszył się właśnie 'Freaks' z jego udziałem. Może dlatego, że dzieciak gadał o cipkach, a może dlatego, że to po prostu fajny kawałek. Z tych bardziej znanych osób, mamy tu jeszcze legendę ragga, Beenie Mana i popularną niezwykle w tamtych czasach gwiazdkę r&b, missjones.
    Słuchając albumu nie mogę oprzeć się wrażeniu, że coś tu nie gra. Owszem, są naprawdę niezłe momenty: 'Freaks', 'Where's da party at', 'I ight', ale w całości to wszystko jest po prostu przeciętne i nic dziwnego, że 'Play' nie sprzedał się tak, jakby chcieli zainteresowani. Doug zdaje się tkwić zawieszonym w czasie kilka lat wstecz i nie zauważać upływającego czasu. W 1992-3 płyta pewnie byłaby hitem. Ale mamy tu 1995. Dziś, puszczam sobie ten album co jakiś czas (raz na 3-4 lata znaczy), aby przypomnieć wspomniane hity. I tyle.

OCENA: 3+\6   


1 komentarz:

  1. Uwielbiam muzyke z lat 90 ! najlepsze lata mojego życia i kto by wtedy pomyślał że LL cool J zostanie aktorem :)

    OdpowiedzUsuń