1 Infinite
2 W.E.G.O. (Interlude)
3 It’s OK feat. EYE-KYU
4 313 feat. EYE-KYU
5 Tonight
6 Maxine feat. MR. PORTER, THREE
7 Open Mic feat. THYME
8 Never 2 Far
9 Searchin’ feat. EYE-KYU
10 Backstabber
11 Jealousy Woes II
Tak, tej postaci nie trzeba przedstawiać zupełnie. Ale ilu fanów Em'a będzie kojarzyć jego pierwszy album? Przecież Marshall wydał go będąc jeszcze pomywaczem w knajpie Gilbert's Lodge! Płyta sprzedała się w oszałamiającej ilości ok. 1000 sztuk, a sam Eminem zebrał masę krytyki, że podrabia innych nowojorskich rapperów, a zwłaszcza AZ.
Jak powiem, że płytę w całości zrobił Mr. Porter, to nikt nie bedzie wiedział, kto zacz. Ale jest to ta sama osoba, która na płytach Eminema i na D12 występuje pod pseudonimem Kon Artis. Wspomagał go znany z tej samej okazji Proof. Podkłady są tutaj najzupełniej zwyczajne i mało odkrywcze - typowy produkt podziemia Złotej Ery. Spokojne perkusje, głębokie basy, oszczędne sample - w połowie lat '90 był to już tak oklepany standard, że ciężko było się czymś takim zachwycić, w dodatku z wersami jakiegoś Białasa...
A ów Białas nie miał jeszcze tego stylu, którym zachwycił się najpierw The Source, a potem cały świat. Przebłyski umiejętności widać jednak w niektórych trakach, zwłaszcza w bodaj najlepszym na płycie 'Open mic', gdzie Em wyjaśnia, kto i po co dał mu, do kurwy nędzy, majka. Na tymże majku Em wspierany jest przez podziemnego rappera Eye-Kyu, który jeszcze czasem da wersy na D-12, czy inne kawałki brygady i przez Proof'a. Ale naturalnie to wszystko to jeszcze nie jest to, w czym zakochały się miliardy fanów rapu na świecie. Na razie Em szuka stylu i kształtuje swoje popieprzone wersety.
Dlatego ta płyta przeleciała bez echa, bo jest... zwyczajna. Takich płyt, w samym '96, było kilkaset w samych Stanach, więc czemu akurat ta miała być hitem? Pomogła dopiero promocja w rubryce Unsigned Hype w The Source, gdzie Eminem trafił jako bodaj pierwszy Biały w historii, no i Dr Dre, który wypuścił jego drugą płytę. Ten album jest przede wszystkim dla fanów podziemia i Złotej Ery, bo fani Marshalla mogą mieć z tym krążkiem kłopot
OCENA: 3+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz