1. Intro
2. Life Of A Playa
3. I Wanna Smoke Wit U feat. DOLLA WILL
4. Scrilla feat. HERSHY BABY
5. Stressed Out feat. D.O.A.
6. Changes
7. Catch Me If You Can
8. Scrilla (Radio)
9. Changes (Radio)
10. I Wanna Smoke Wit U (Radio)
Wprawdzie Cal-Luv wydał ten album w drugim obiegu, to jego wydanie imitowało idealnie legalnie publikowane płyty - miało nawet kod kreskowy. Co więcej, był również winyl! I choć po tym debiucie nie wyszło już chyba nic od tego rappera, wiele osób uznaje 'I Wanna Smoke Wit You' za klasyka g-funku.
Na tym krótkim albumie większość podkładów wykonał niejaki Roggie S, a tylko dwa Toure. I faktycznie, mamy tu niezwykle bujający, mocno upalony g-funk, który porywa nas niczym latający dywan ponad palmami Kalifornii. Lecimy na tej chmurze dymu przez trzy kwadranse, niesieni brzęczącymi basami, partiami syntezatorów, czy samplami z takich rzeczy, jak Stanley Clarke, czy Mother's Finest. Niesamowity klimat nie zwalnia, od obecnych tu funkowych wokaliz ja osobiście mam ciary na plecach i jest to taka rzecz, za którą fani g-funku Złotej Ery daliby sie pociąć. Mało znany producent i zaczynający dopiero karierę DJ Toure z Hieroglyphics wywalili jeden z ciekawszych albumów gatunku. Owszem, słychać wyraźnie, że dwa kawałki toure są jakby z nieco innej bajki ('Stressed Out' i 'Catch Me If You Can'), ale zupełnie nie przeszkadzają pomiędzy funkującymi zawijasami Roggie'go.
Cal-Luv ma typowy, kalifornijski wyluzowany flow, którym opowiada nam swoje zjarane nieco opowiastki. Mieszają nam się tu różne odsłony z życia gracza. Raz mamy przed sobą upalonego kolesia, rozwalonego na kanapie z koniakiem w ręku, innym razem gracza w pogoni za kasą, aby następnie spotkać młodego człowieka, który świadomy jest mechanizmów, rządzących światem. Nie ma tu żadnych szczególnych opowieści ani dosadnych wersów, ale Cal-Luv ma pewien dar, który sprawia, że słucha się go bardzo dobrze, zwłaszcza na tak kołyszącej muzyce. Gościnnie mamy tu tylko Dolla Will i kolesi z D.O.A. - bardziej gangsterskich w klimacie. Nie mogę nie wspomnieć jeszcze o Hershy Baby, którego wokal jest absolutnym mistrzostwem i 'Scrilla' dzięki niemu zyskuje drugie dno.
De facto mamy tu tylko sześć numerów - ciężko liczyć intro i trzy wersje radiowe - czyli bez wersów niecenzuralnych. Ale te sześć kawałków to prawdziwa przyjemność dla każdego, kto lubi funk i zasłuchiwał się swego czasu g-funkiem. Bardzo lubię wrócić do tego albumu, bo ma on siłę i świetny wajb.
OCENA: 4+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz