RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

sobota, 25 października 2014

DEE-MACK - DOIN IT MY WAY

Untouchable 1995

1. Get Yo Fedy On    
2. B.K.A. Da Mack    
3. Doin It My Way 
4. Ain't No Love    
5. Can't Play A Playah   feat. LADY K
6. The Day I Wanted To Die    feat. FRANK NITTY    RTD   
7. Still Livin'    
8. Meanin Of Stayin Strapped    
9. Real G'z Get No Love     feat. BLACK MAGIC
10. Livin Is A Privilege 
11. Definion Of A Gangsta    feat. AD CAPONE, PERV

    Zdaję sobie sprawę, że większość czytelników tej części mojego bloga - czyli poświęconej rapowi spoza naszego kraju, na większość nazw reaguje bądź wzruszeniem ramionami, bądź krótkim 'a co to kierwa jest?'. I pewnie tak jest przy Dee-Mack'u. Jeśli powiem, że to członek grupy z San Francisco, która zwie się RTD Click, czyli Ruthless Til Death, i tak nie sprawi to, że ktokolwiek zajarzy - co najwyżej bardzo zagorzali fani rapu z Bay Area.
    Bo to własnie taka płyta - dość typowa dla Złotej Ery i Zatoki właśnie. Dwóch producentów, The Dopeman i G-Man Stan wypełnili album brzęczącymi basami i laidbackowym funkiem. O ile Dopeman siedzi raczej lokalnie i nie ma zbyt wielu produkcji na koncie, to G-Man Stan powinien być znany szerzej fanom juz nie tylko Bay Area, ale i rapu w ogóle, bo przecież wielokrotnie dawał bity nie tylko rapperom z drugiej linii forntu, jak Sean T, Chunk, Big Mack, Hook Boogie, ale także sporo jego produkcji jest na płytach JT The Bigga Figga i Rappin 4-Tay. Na albumie mamy ten gangsterski funk, który święcił triumfy w połowie lat '90. Basy pobrzękują, piszczały wyją, wygrywając kolejne melodie - do tego wszystkiego producenci używają nieco żywych instrumentów i szczyptę sampli. Dzięki temu mamy tu sporo wspomnianego laid backu, ale podszytego kryminalnym klimatem, z zagrożeniem czyhającym za rogiem. Ale wiesz, taka muzyka wtedy była na każdej płycie z zachodu. Słucha się dobrze, ale bez gęsiej skórki.
    O ile styl Dee-Mack'a jest w miarę przyzwoity, choć wydaje mi się ciągle, że gdzieś to już słyszałem, to teksty raczej stanowią materiał na niższą półkę. Typowe gangsta pierdoły o gnatach i haslowaniu czarnuchów, o dziwkach i zabawach bronią. Przy tym Dee-Mack nie ma za dużo inwencji i polotu, dlatego jego teksty są tak proste, że mógłby je pisać grenlandzki łowca fok po roku nauki języka. Plus łowca powinien być świeżo zaopatrzony w nieco mięsa do rzucania. Zresztą, rapper oscyluje wokół tekstów w stylu 'in the ghetto, jackin is the way of livin'. Jednak doceniamy finezję Dee-Mack'a, kiedy wchodzą na majki goście, zwłaszcza Perv i Ad Capone, którzy chyba zarymowali swoje pierwsze i ostatnie w życiu wersy - szkoda, że na legalne wydawnictwo. Nie lepiej wypada kolega Dee-Mack'a z RTD, Frank Nitty. Niestety, te płytkie gangsterskie teksty i koślawe flow gości raczej irytuje, niż nastraja pozytywnie...
    No cóż, często się tak zdarza w zagranicznych produkcjach, że kiedy przestaniemy słuchać tekstów, a skupimy się na piosenkach jako na całości, nie bacząc na bzdury, wypływające z głośników, okaże się, że to nawet niezła płyta. Tak jest i tym razem. Nie wszystkie bity są równie dobre, ale ogólnie to całkiem niezła rzecz w ramach Bay Area. Natomiast patrząc generalnie na całość - to po prostu przeciętny album.

OCENA: 3\6


3 komentarze:

  1. W g-funku ma być zachowana fonia i brzmienie dobrych piszczał. O tekstach nie ma się co rozwodzić, bo to nie NY. D. Hoggan zawsze był u mnie na + Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  2. No niby się zgadza, ale weź teksty MC Eiht'a, czy Spice 1 i paru innych - tego się słucha jak filmu sensacyjnego i to jest w tym właśnie fajne: g funk z pełną wizualizacją tego 'G factor'...
    Pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  3. MC Eiht od zawsze tworzył pierdolniki, a przy tym muzyczny feeling, tylko przez ciągłe zmienianie wytwórni nie przełożyło się to na sprzedaż. Tak jak wyręczał Eaziego-E w pisaniu tekstów, tak do dzisiaj ma ogromny potencjał towarzysza broni z Compton.

    OdpowiedzUsuń