RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

środa, 18 czerwca 2014

BIRTH OF AN MC - MR. 44

Hustle Nations Ent. 2008

1. My First Love
2. The Birth Of An MC
3. Lyrical Alphabets 2
4. It's My Time
5. Midwest G's    feat. NICOTINE
6. The Illest MC 
7. Letter To The Lord feat. TIANA MARIE
8. 44 Bars
9. Ask About Me
10. Ten Rap Commandments
11. My Home
12. Chemistry   feat. CHA-CHA

    Pewnie nikt kolesia nie kojarzy. Niedobrze, bo w środkowych Stanach Mr. 44 określany jest jako cudowne dziecko mikrofonu, dwa lata temu otrzymał nagrodę Ohio Hip Hop Award dla tekściarza roku, a Underground Music Awards przyznała mu nagrodę za najlepszą piosenkę. A nie są to jego jedyne nagrody. Chłopak z Cleveland jest w grze już z 15 lat i wydaje albumy tylko podziemnie - wszystko z miłości dla hip hopu.
    Jak to często bywa ze świetnymi tekściarzami z podziemia, z muzyką dla nich jest bardzo różnie. I tak jest właśnie tutaj. Producenci o ksywkach, które nic nikomu nie mówią (Deep, Phatty Banks), zrobili mocny misz-maz stylowy. Zresztą, pewnie 44 dobrał takie bity, jakie mógł wyciągnąć od osób współpracujących z Hustle Nations. Trochę zachodniego funku, trochę mocniejszych bitów rodem niczym z New York lub New Jersey, trochę nijakich bitów pseudoartystycznych. Kiedy bitmejkerzy nie starają się wypaść ultra ambitnie i robią zwykłe traki, oparte na samplach, z ewentualnymi dogrywkami instrumentalnymi - brzmi to całkiem, całkiem, jak w 'Ten Rap Commandments', czy 'Lyrical Alphabets 2'. Ogólnie - muzycznie jest średnio.
    Na szczęście to płyta od Mr. 44, który jest naprawdę niezłym emce. Sam o sobie mówi, że ma 'east coast swag, flow from the east, down south character, damn I'm so street'. I ciężko o lepszą charakterystykę. Słychać u niego wpływy każdego z wybrzeży, potrafi pojechać równo z bitem, potrafi jednak również przyspieszyć i wejść w swoisty zaśpiew rodem z Cleveland. Przy tym potrafi opowiadać w sumie na każdy temat: od osobistej prośby \ żalu do Boga, przez sytuację na ulicach miasta, do zwykłego, acz kąśliwego bragga. Poza Nicotine, w gościnie występują tylko wokalistki - zresztą album to niecałe 40 minut, więc czas wystarczający dla uzdolnionego rappera, aby wypełnić wszystkie wersy sobą...
    Jak wspomniałem, album jest dość krótki i choć Mr. 44 jest niezły, to całość, wraz z przeciętną muzyką, robi mało oszałamiające wrażenie. Płyta do sprawdzenia skillsów Mr.44, ale tylko tyle. Nie jest to bardzo słaba pozycja, ale przecież jest tyle lepszych albumów, nie tylko w '08, ale ogólnie.

OCENA: 3+\6 


1 komentarz:

  1. musiałbym ją najpierw ściągnąć... A to trochę trwa, choć wszystko jest możliwe :)

    OdpowiedzUsuń