RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

piątek, 6 czerwca 2014

THE C THEORY - RON C

Profile 1994

1. Ain't No Secret
2. Mobbin'
3. I Don't Really Wanna
4. Bring Ya Body Here
5. Get It While You Can
6. Call U At Home
7. Gettin' Perved
8. Freak (Big Baby)
9. Green Ones
10. Chillin' In D
11. Snitches
12. Problems On My Mind   feat. BYRON B
13. Bamma
14. Mobbin' (Radio Version)

    Po rozpadzie (kilkukrotnym) wręcz kultowego, zwłaszcza w Dallas, zespołu Nemesis, Ron C poszedł własną drogą, zaczynając wydawać albumy solowe. Zresztą, on nigdy nie był którymś z ważnych członków - ot, przewinął się przez zespół. 'The C Theory' jest jego trzecią płytą, może i najbardziej znaną z tych około dziesięciu, które wydał.
    Produkcją płyty zajęli się specjaliści od g-funku, czy to z Bay Area, czy z południa. Większość wyprodukował Michael Grayson, który znany jest również z płyt Ganksta C, ale także Tyrone Samples wraz z samym Ronem, którzy współpracują od czasów Nemesis, no i może przede wszystkim wręcz legendarny Johnny Z. Od takich bitmejkerów można się spodziewać tylko czysto funkowej muzy, z żywymi basami, partiami klawiszy i z wykorzystaniem muzyków sesyjnych. Znajdziemy tu trochę znanych motywów, zagranych na nowo, parę sampli, ale ogólnie wszystko jest w miarę oryginalne i fajnie buja. Dużo kiwających wajbów, g-funkowe piszczały, brzęczący bas - wszystko gra i buczy.
    Ron ma nieco wysoki głos, którym jednak sprawnie operuje na bicie. Nie ma on kłopotu, aby wejść w bit, jednak nie oszukujmy się, treści wiele nie niesie. To typowe gangsterskie opowiastki pełne strzelanin, chętnych panienek i jaraniu. Standard, choć przyznać by wypadało, że nie są to takie byle jakie historyjki, raczej Ron wprowadza nas trochę w klimat filmu sensacyjnego, gdzie świstają wprawdzie kule, ale jest też czas na romans (dość ostentacyjny, ale zawsze), czy na uspokojenie zszarganych nerwów - jednak to rzadziej ('Chillin in Dallas'). Słychać wyraźnie, które z tekstów są fikcją, bo Ron pozwala sobie czasem na wplątanie w wątek nawet samego prezydenta i jego ochrony - ale, jak mówię, Ron bardzo uczciwie rozgranicza fantazję od rzeczywistości. Co ciekawe i dość rzadkie, na albumie praktycznie nie ma gości - poza wokalistkami w refrenach i nie wymienionym w kredytach Byronem. 
    To całkiem typowa płyta z czasów g-funku, dość przyjemna, choć zacząłem doceniać ją po latach, bo na początku zupełnie mi nie leżała. Natomiast dziś okazuje się, że dojrzała. A może to ja dorosłem? Nie wiem, ale płyta jest ok, na pewno spodoba się fanom g-funku.

OCENA: 3+\6 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz