RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

poniedziałek, 17 grudnia 2012

THE REAL DON - LORD KOSSITY

Naive 2001

1. Pum pum
2. Pas dans ça 
3. J'fais mes valises   feat.  SUPA JOHN, SUNKOM
4. A who dat
5. Hornet
6. Good body gal (remix)
7. Lordko megamix
8. Ruff and tuff    feat. DADDY MORY
9. Dancehall queen
10. Joue pas    feat. SUPA JOHN
11. J'kiffe ton bumpa
12. Bling bling        feat.SUPA JOHN
13. L'heure est grave    feat. SOUNDKAIL
14. Hello      feat. MATINDA, KULU GANJA
15. Téléphone
16. Je fly
17. Corps et âme

    Lord Kossity ma podobną estymę we francuskim świecie reggae, co Sean Paul albo wręcz Shabba Ranks. Świat poznał go, kiedy występował w kultowej grupie Supreme NTM, natomiast od 2000 roku Kossity atakuje solo i każdy album to bomba. 'The Real Don' to jego druga solówka (w zasadzie trzecia, ale debiut jest co najmniej słabo osiągalny), przyjęta z dużym entuzjazmem na całym świecie.
    Vincent Stora, C. Fuentes, Cell Block, Dannie Brownie, Tuff Gong, Black Door, Mercredi9, M7 Music - jeśli ktoś interesuje się ragga, to będzie wiedział, że ta parysko-jamajska mieszanka producentów zapewni doskonały wajb. Jeśli ich nie znasz, włącz po prostu płytę, wszystko stanie się jasne. Energetyczne riddimy, głębokie basy brzmią jak żywcem wyjęte z Karaibów, a nie z serca Europy. Zresztą, słychać tu również wyraźnie korzenie Kossity'ego, bo te szybkie tempo podkładów przywodzi na myśl (jeśli ktoś kiedyś to słyszał, oczywiście)imprezową muzykę zouk, rodem z Martyniki, skąd właśnie pochodzi Lord. Muzyka to zatem bomba, przy której ciężko usiedzieć w miejscu.
    Lord to bezsprzecznie karaibskie dziecko - miesza francuski, jamajską odmianę angielskiego i wrzuca jakieś kreolskie słowa, których normalni ludzie kompletnie nie rozumieją... Nie szkodzi. Chropowaty głos, wspaniała technika - Kossity skacze po werblach jak na sprężynach, przy czym nie zamula, jak niektórzy jamajscy gwiazdorzy, tylko płynie po bitach bardzo luźno i z różnym natężeniem. Goście, którzy zostali zaproszeni do nagrania albumu, to przede wszystkim również mieszanka raggowa z Francji rodem z Karaibów - no, może z wyjątkiem białej połowy zespołu Soundkail :) Co może być tematyką raggowych kawałków? Panienki, boasting i bragga oraz drogi sprzęt i biżuteria. Nie szkodzi, brzmi to świetnie!
    Najlepiej o tej płycie świadczy, że nawet na Antylach zdobyła sobie popularność, a w Europie otrzymała kilka nagród - nie tych komercyjnych, tylko muzycznych przez wielkie M. Świetna płyta, choć nie najlepsza od Lorda.

OCENA: 5-\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz