RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

niedziela, 20 kwietnia 2014

HEAVY MENTAL - KILLAH PRIEST

Geffen 1998

1. Intro
2. One Step    feat. HELL RAZAH, TEKITHA
3. Blessed Are Those
4. From Then Till Now
5. Cross My Heart    feat. GZA, INSPEKTAH DECK
6. Fake MC's
7. It's Over
8. Crusaids
9. Tai Chi    feat. 60 SECOND ASSASSIN, FATHER LORD, HELL RAZAH
10. Heavy Mental
11. If You Don't Know    feat. OL DIRTY BASTARD
12. Atoms To Adam    feat. SHANGHAI THE MESSANGER
13. High Explosives
14. Wisdom
15. B.I.B.L.E.
16. Mystic City
17. Information
18. Science Project    feat. HELL RAZAH
19. Almost There
20. The Professional

    Killah Priest pojawił się w mojej świadomości na albumie GZA 'Liquid Swords', gdzie ten oddał Priestowi aż jeden cały trak: 'B.I.B.L.E.' (Bo przecież wcześniej dał głos na płycie Gravediggaz, ale tam był tylko jednym z wielu i nie zwróciłem większej uwagi). Kawałek był inny od reszty płyty i zwrócił na siebie moją uwagę - tam jednak niekoniecznie pasował. Po czym w sklepie zobaczyłem solowy album Killah Priest, pomyślałem więc, że to może być coś. Włączyłem i... spadłem z krzesła.
    Buchnął mi w mózg czysto wutangowy klimat muzyki od True Master'a i 4th Disciple, młodych, jednak już uznanych adeptów z klanu Wu oraz bity od Father Lord, Arabian Prince i John The Baptist, równie dobre, co utrzymane w charakterystycznej atmosferze Wu Tang. Jedynymi wyjątkami od tej reguły są dwa bity od Y-Kim - nieco syntetyczne i oszczędne (Blessed are those oraz From then till now), a także muzyka (bo to ciężko nazwać bitem) do medytacyjnego kawałka tytułowego, który robił sam Killah Priest. Jak zwykle w obozie Wu, bity to dość prosto, acz przemyślanie zawinięte sample na konkretnych perkusjach. Sample, jakie biorą producenci, pochodzą z wielu klasycznych płyt soulowych i funkowych, jak np. Ohio Players, Lee Dorsay, Thelma Houston, Grover Washington Jr, Duke Ellington, John Coltrane, Carpenters... - same sztosy muzyki rozrywkowej lat '50-80. Zdaje to egzamin, bo podkłady są iście mistrzowskie, choć mało skomplikowane, ale jak to ktoś ładnie ujął - 'Bity są proste, bo jego teksty są złożone'. I ciężko o lepsze podsumowanie.
    Killah Priest to zaiste złożony rapper. Rymuje nieco poza bitem, ale to często tylko złudzenie, bo wersy kończą się we właściwym momencie. Ale nie o technikę tu chodzi, tylko o to, co Killah ma do powiedzenia. Niestety, przekracza to możliwości pojmowania pierwszego lepszego czarnucha spod sklepu z alkoholem, bo jest to narracja tak bardzo wielowątkowa, tak skomplikowana, że w sumie trzeba iśc do biblioteki i czytać, czytać, czytać. Przede wszystkim biblię, torę i koran, bo przez pryzmat tych trzech głównych religii Priest patrzy na historię i sytuację Czarnych w Stanach. Trzeba być nieźle oblatanym w tajemnicach mistyki Narodu 5% i czarnych Żydów i przyznam, że sam siedziałem przed encyklopedią, potem internetem, aby zrozumieć w pełni, o czym koleś gada. 'Many (of) our lives will end, it's like a sad song \ From a violin, trapped like Daniel's in the Lion's Den \ Tryin to pierce the iron skin, of Leviathan \ Souls blowin in the violent winds \ God help us, if we die in sin, I hear the trials' - to genialnie zarymowane wersy, które niosą wiele mądrości i specyficznych poglądów, z którymi niekoniecznie musisz się zgadzać, ale w tym nie ma blablabla, tylko metafizyczne wizje świata. Ale czasem Priest schodzi na ziemię, by zrównać z ziemią 'Wack MC's' albo przedstawić krótką historyjkę z getta: 'He stared em down as he passed 'em the brew \ "Hmm, maybe you see my view \ Follow me upstairs on the eighth floor \ And I will show you the door" \ "The eighth floor, how is that?" \ "That's where my cousin, is slingin crack \ Be grand whatcha y'all niggas is, puss? \ Y'all seem shook, to have niggas ambushed". Z jednej strony to dość duży ciężar gatunkowy, ale z drugiej fenomenalna wyprawa do świata wizji z kręgu Black Hebrew.
    Może nie wszystkim to się podobać, ale ja znam ten krążek na pamięć. Cały. Tu nie ma słabszych momentów, wszystko jest przemyślane, ma swoje miejsce i miażdży, kiedy zrozumiesz całość przesłania. Zwłaszcza na tych wu bitach - bo kolejne płyty, nagrane przy pomocy innych producentów, nie miażdżyły już z taką siłą. Po tej płycie nie jestem w stanie oddychać normalnie, bo od pierwszej, do ostatniej minuty jestem na wdechu i wypluwam kolejne wersy wraz z rapperem. Jedna z najlepszych i najciekawszych płyt w historii rapu. Jeden z moich faworytów na zawsze.

OCENA: 6\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz