RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

niedziela, 26 stycznia 2014

BIRTH OF A PRINCE - RZA

Sanctuary 2003

1. We Pop     feat. OL DIRTY BASTARD, CCF DIVISION
2. You'll Never Know    feat. CILVARINGZ
3. Fast Cars    feat. GHOSTFACE KILLAH, ERICA BRYANT
4. Chi Kung   feat. CILVARINGZ, FEATHERZ
5. The Birth   feat. DADDY O
6. Cherry Range    feat. XAVIER NAIDOO
7. Drink, Smoke and Fukc
8. The Drop Off
9. Bob N' I
10. The Grunge   feat. BERETTA 9
11. Koto Chotan   feat. MASTA KILLA, TASH MAHOGANY
12. The Whistle    feat. PRODIGAL SUNN, MASTA KILLA
13. A Day To God Is 1000 Years
14. Grits    feat. ALLAH REAL, MASTA KILLA
15. Wherever I Go    feat. ALLAH REAL, CCF DIVISION
16. See The Joy

    To już trzecia solówka legendy rapu, ojca chrzestnego Wu Tang - człowieka, który zmienił rap grę. RZA to człowiek instytucja. Co ciekawe, na płycie nie ma nic na temat alter ego RZy, Bobby Digital'a, chociaż, niekonsekwentnie, słychać jego ślady na albumie. 'Birth OF A Prince' był przyjęty całkiem dobrze przez recenzentów i fanów, ale wielkich pieniędzy nie zarobił.
    RZA jest producentem, wszak jednym z najlepszych hip hopowych na świecie, dlatego większość albumu została zrobiona właśnie przez niego. Tylko po jednym traku dali Bronze Nazareth ('A Day To God Is 1000 Years'), True Master ('Fast Cars', który muzycznie sięga do początków Wu Tang, jednak refren i wersy wynoszą go na wyższy poziom), Megahertz (hitowy 'We Pop'), Barracuda (obezwładniający, hipnotyczny 'Chi Kung'), Choco ('Bob N' I' oraz 'You'll never know'). Tym razem sam RZA nie zrobił podkładów typowo wutangowych, jakie znamy z pierwszych płyt. Zgadza się, maja one bardzo prosta formułę: perkusja, pętla zwinięta z The Beatles, Tom Jones, Isaac Hayes, Gladys Knight, czy Billy Holiday oraz niewielkie ubarwiacze. Żadnych wirtuozerii, tym bardziej, że właśnie RZArecta odszedł od tych szalonych bitów z Bobby Digitala, operując tym razem spokojnymi, czasem wręcz delikatnymi samplami. To nieco inna płyta od poprzednich solówek, głównie dlatego, że Bobby Digital był tłamszony, choć zdarzyło mu się wrzucić swoje trzy grosze.
    I choć RZA zakładał, że Bobby'ego do głosu nie dopuści, nie zawsze to się udawało. Przez większość czasu trwania płyty to się udaje - może dlatego, że Bobby nie przepada za tak oszczędnymi podkładami? Ale kiedy tylko wejdzie mocniejsza rzecz, pojawia się Digi. RZA jedzie swoim zawodzącym, offbeatowym flow, dając teksty, jak zwykle, czasem przerysowane, wręcz komiksowe, pełne narkotyków, lasek i samochodów:'Gats burst off, thugs take their shirts off \ Five niggas drop off, before I got the verse off \ Pop go the Glock, wipe the fuckin' smirf off \ Your face, my bitch pulled up in a lime green and turquoise \ SL5, five AMG, while you shoppin' for a deal like it's A&P' oraz 'My girl's been limin' it biz, ya'll niggas sniff lines in the stairs \ German beers, Heiniken, Beck's, Bud for you rednecks (yee-hah!) \ Milwaukee's best, for those who only got two dollars and a bag of cess' jasno stawiają tematykę. Z jednej strony mamy tu mistykę wschodnich nauk i symboli, z drugiej regularną najebkę w imię duchowej przemiany. I choć nie zawsze brzmi to na tyle poważnie, jak może powinno, pamiętajmy, że RZA ma wielką wyobraźnię, która, choć mocno zjarana (lub dzięki temu), działa fantastycznie. Do tego wspomagany przez całą rzeszę z rodziny Wu, po prostu kontynuuje swój marsz do katharsis, tylko może zmienił nieco kurs. Ze wspomnianych gości, najlepiej wypada Ghostface Killah, który czuje się jak ryba w wodzie w temacie szybkich samochodów. Najlepsze traki według mnie to 'Fast cars', 'We pop', 'Chi kung' i 'Cherry range', ale reszta wcale nie jest słaba, co najwyżej średnia.
     To nie jest najlepsza płyta RZA, prawdę powiedziawszy, chyba najgorsza z jego solówek. Nie zmienia to faktu, że i tak to bardzo dobry krążek - wszak RZA nie daje lipy. To album sporo spokojniejszy, gdzie Bobby Digital toczy walkę z Prince Rakimem, i choć najczęściej przegrywa, to nie wiem, czy nie wolę właśnie jego... Fajna płyta, przede wszystkim dla fanów Wu.  

OCENA: 4\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz