RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

wtorek, 14 stycznia 2014

THE HUNGER FOR MORE - LLOYD BANKS

G Unit 2004

1. Ain't No Click   feat. TONY YAYO          
2. Playboy   feat. DJ WHOO KID     
3. Warrior          
4. On Fire   feat. 50 CENT        
5. I Get High  feat. 50 CENT, SNOOP DOGG    
6. I'm So Fly            
7. Work Magic   feat. YOUNG BUCK          
8. If You So Gangsta      
9. Warrior Part 2  feat. EMINEM, 50 CENT, NATE DOGG  
10. Karma   feat. AVANT         
11. When the Chips Are Down   feat. THE GAME      
12. Til the End    feat. NATE DOGG          
13. Die One Day            
14. South Side Story   
15. Just Another Day
16. Take A Good Look   

    G Unit to grupa wykreowana przez 50 Cent'a, a jednym z jej członków, chyba najbardziej charakterystycznym, jest Lloyd Banks. Rok po wydaniu pierwszej płyty grupy, Lloyd wyszedł ze swoim materiałem, który promował hit 'On fire' i płyta dostała naprawdę dobre recenzje. Pomijając poczwórną platynę. Sukces pełną gębą.
    Podobno Lloyd nagrywał płytę w autobusie podczas tournee, zrobił 50 kawałków, a najlepsze wybrał Półdolar. Szef zebrał całą plejadę producentów, żeby powstał hit. Ci najbardziej znani to Havoc z Mobb Deep, Eminem i Hi-Tek, ale przecież jest tu Scram Jones (bity dla Terror Squad, Tragedy Khadafi), K1 Mil (produkcja dla Mary J. Blige, LL Cool J, Pussycat Dolls), Thayod Austin (znany z płyt Xzibita - jego największych hitów, czy King Tee), legendarny Tone Capone (ten to obrobił większość płyt WestCoast), Diaz Brothers (hity Pitbull'a to ich zasługa), Ron Bowz (bity dla Nas'a, DMXa, Snoop'a, Ludacris'a i Big L), Baby Grand (Jadakiss, MOP), legendarny Tone Capone oraz J-Hen, aż wreszcie ci najmniej utytułowani: Black Jeruz, Sha Money XL i Jinx. Mozna się spocić, czytając tę listę - i z tego miała wyjść słaba płyta? No cóż, same nazwiska nie grają, jak to się mówi. Ale na szczęście Banks miał okazję wybrać co najlepsze i skorzystał z tej okazji. Muzycznie jest to bardzo równa płyta i nie zauważyłem tu wpadek z tandetnymi podkładami. Czy to Hi Tek ze swoim płynącym bitem w 'I get high', czy Scram Jones z bangerowym i ciężkim 'Work magic', czy Eminem i K1 Mil w przebojowym 'On fire' albo sam Em w typowym dla siebie 'Warrior part 2', a nawet Ginx w soulowym 'Karma' - wszystko jest na wysokim poziomie i słucha się tego albumu z prawdziwą przyjemnością.  
    Banks jest charakterystyczny. Ma takie wyluzowane slowflow i ciekawy, lekko chropowaty głos, co z dobrą techniką i na dobrych bitach daje świetny wynik. 'Banks is fresh out the gutta  \ To smooth to stutta \ His cig will melt a riva like 2 scoups of butta' i ciężko się z tym nie zgodzić. Lloyd kontynuuje tradycje nowojorskich niegrzecznych chłopaków, mieszając bragga z ulicznymi historiami: 'Nobody dead knew they would die before they woke \ It probably started off a beautiful day with weed smoke \ Out of last night’s pussy the murder that she wrote \ Cold sweatin from a nightmare mind on a c-note'. To takie nieco mroczne opowiastki, złożone w dość dziwny gramatycznie i logicznie sposób, ale dzięki temu jego wersy są bardzo charakterystyczne. Na płytę zaproszeni zostali goście związani z G Unit w jakiś sposób - w dwóch kawałkach śpiewa niezapomniany Nate Dogg, są tu naturalnie koledzy z grupy 50 Cent i Tony Yayo, jest Snoop w ujaranym 'I get high', The Game (jeszcze nie skonfliktowany z Półdolarówką) oraz Young Buck, który dał chyba najlepsze wejście na albumie.
    Nie wypada się nie zgodzić z opinią mas - to cholernie dobry materiał. Lloyd we współpracy z 50-tką zrobili jeden z ciekawszych albumów '04. Świetna warstwa muzyczna, naprawdę dobry emce i mamy album, którego chce się słuchać. Wcale się nie dziwię tej poczwórnej platynie w USA i platynie w kilku innych krajach. Bardzo lubię ten krążek.

OCENA: 5\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz