1. Intro
2. Aphro Inferno
3. Bounce
4. Boombox (Skit)
5. Boombox
6. Chromatic feat. MASTA ACE
7. Streetburner feat. CURSE
8. African On The Moon (Skit)
9. The Anthem feat. F.T.
10. All My Love (Skit)
11. Where You Headn'?
12. Scandalous feat. JANE DOE
13. Negroglycerin feat. SPEZIALIZTZ
14. Stand Tall
15. Sometimes (Skit)
16. Consider The Name feat. PATRICE
17. Look How Real It Get's
18. Soulmusic feat. CUREL
Niewielu jest austriackich wykonawców rapowych, którzy mają jakikolwiek fejm poza krajem, nawet w Niemczech. Aphrodelics zdobyli sobie sławę przebojowym singlem 'Rollin on chrome' z pierwszej płyty. Teledysk leciał na powerplay'u m.in. w Vivie, dzięki czemu Aphrodelics stali się całkiem nieźle rozpoznawalni. Trzy lata po debiucie wyszli z kolejnym, ostatnim jak na razie albumem 'Enormis', który nie przyniósł hitów, ale został również nieźle przyjęty.
Peter Kruder i Rodney Hunter to dwóch producentów, znanych jako G-Stone Recordings. Są oni popularnymi bitmejkerami i twórcami remiksów nie tylko w krajach niemieckojęzycznych, ale również dla gwiazd amerykańskich: Doug E Fresh, Bone Thugs i innych, nie tylko hip hopowych. Dla Aphrodelics (to znaczy, Hunter jest jednym z członków zespołu, więc w zasadzie również dla siebie) postarali się pójść z duchem czasu i popchnąć nieco klasyczny hip hop w stronę elektro i nowoczesności. Dlatego poza samplami brzęczą nam tu elektroniczne basy, ciamkają syntetyczne klawisze i ogólnie słychać postępowość. Jest to muzyka zrobiona zdecydowanie dla b-boyów, bo rytmy są takie raczej do kręcenia się na bani. Dużo elektroniki, trochę sampli - nie brzmi to jakoś rewelacyjnie, na pewno jak na 2001 wyjątkowo. Taki klimat old school-electro wzmagają skrecze The Bionic Kid - szkoda tylko, że twórcy nie mogą się zdecydować, czy chcą grać klasykę, czy elektro dla b-boyów.
Wprawdzie rapperzy, owszem, posługują się angielskim bez zarzutu, to jednak słychać wyraźnie obcy akcent. Wychodzi to zwłaszcza wtedy, kiedy zaraz po nich wchodzi na majka Masta Ace, Jane Doe lub F.T. Poza tym wiadomo, jak to jest pisać teksty w obcym języku: możesz poruszać ważne tematy, ale ciężko wysłowić się na tyle poetycko, co we własnym. Poetycko, czy też trafnie, zaskakująco - jak zwał, tak zwał. Pierwsza połowa albumu to kawałki przede wszystkim imprezowe, bragga i bitewne. W drugiej zaczynają się teksty bardziej przemyślane i poważne. I choć emce wcale nie są źli, to jak wspomniałem, słychać wyraźnie, że to nie osoby mające język angielski we krwii. Tym bardziej, że kiedy wchodzą rapperzy niemieccy: Curse i Spezializtz, w ogóle to nie przeszkadza. Zdaję sobie sprawę, że to pierwsza liga w Niemczech, ale mimo wszystko...
Dlatego właśnie jestem zwolennikiem rymowania we własnym języku. Wtedy najlepiej można przekazać swoje myśli, a takie zyskiwanie na siłę fejmu w USA nie ma sensu. Wszak amerykańscy rapperzy chętnie nagrywają z Europejczykami, rymującymi po innemu. To tworzy właśnie unikalność sceny krajowej. Austriacy po angielsku? Może być, ale bez szału, nawet jeśli jest to najbardziej rozpoznawalny wykonawca z Austrii.
OCENA: 3+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz