1. Welcome to the Minstrel Show
2. Beautiful Morning
3. Becoming
4. Not Enough
5. Cheatin'
6. Hiding Place feat. ELZHI
7. Slow It Down
8. Say It Again
9. 5th And Fashion
10. Lovin' It feat. JOE SCUDDA
11. Notepad of a Mad Black Daddy
12. All For You
13. Watch Me
14. Sincerely Yours
15. Still Lives Through
16. Minstrel Closing Theme
17. We Got Now feat. CHAUNDON
Druga płyta Little Brother była bardzo oczekiwana w środowisku. Phonte i Rapper Big Pooh narobili wystarczająco dużo szumu, żeby ich drugi album stał się łakomym kąskiem dla słuchaczy. Tytuł i okładka nawiązują do komediowych widowisk w USA, popularnych w XIX wieku - zatem liczyc należało na doskonałą zabawę podczas słuchania.
Płytę otwiera i zamyka duet YahZarah i znany stand-uper, Chris Hardwick, świetnie wprowadzając nas w klimat albumu. Muzyka zaś jest wyjątkowo spójna, nie tylko dzięki temu, że zrobił ją w całości 9th Wonder, bo przecież są tu również Piano Reeves i Khrysis - choć tylko w pojedynczych kawałkach. Jest spójnie, ponieważ wszystko zostało wybrane według klucza, który pasował rapperom. Dlatego znajdziemy tu ciepłe traki, z mnóstwem sampli, także wokalnych, które jeszcze dodatkowo często ogrzane są soulowymi wokalizami. I znajdziemy tu echa muzyki Chaka Khan, Bobby Womack'a, Michaela Jacksona, Teddy Pendergrass'a, czy The Stylitics. Te sample wokalne, o których wspomniałem, występują bodaj w każdym numerze, stanowią fajne tło, choć w którymś momencie mogą już nużyć. Szkoda, że tylko w jednym kawałku obecne są skrecze, bo DJ Jazzy Jeff robi genialna robotę - to jeden z najmniej docenianych producentów i djów.
Całość albumu opiera się o sprytnie przemyślaną intrygę. Ów Minstrel show to nic innego, jak amerykańska scena rap, pełna błaznów i dziwolągów. Płyta jest niejako urywkiem programu UBN, nadającego pastisze i reklamy - wszystko mające wyśmiewać amerykańską pop kulturę. Całe mnóstwo tu gierek słownych, ośmieszających popularnych Afro Amerykanów. Phonte i Pooh przeciwstawiają się wizerunkowi Czarnego idioty gangstera, epatują wiedzą i mądrością - BET odmówiła grania singli, bo były zbyt... inteligentne. Ups. Przy okazji odłamkami dostał m.in. Young Jeezy i choć sprawa została wyjaśniona, namieszał tu magazyn The Source. Warto sprawdzić wersy, koniecznie z uwagą, bo są one napakowane przenośniami i odnośnikami do tak wielu spraw i osób, że naprawdę trzeba się orientować, aby nie zgubić wątku. A i tak zastanawiasz się, o co do cholery chodzi. Polakowi zapewne ciężej pojąć pewne kwestie, osadzone w amerykańskim szołbiznesie i życiu codziennym.
Nie da się powiedzieć, że to słaba płyta. Owszem, jest bardzo dobra. Nie do końca trafia i idealnie w gust, ale nie mogę nie docenić kunsztu rapperów. Inaczej jest z bitami, bo muzyka płynie przez niemalże 50 minut, a sample wokalne są dosłownie wszędzie i w końcu zaczynają irytować. Niemniej jednak, ta płyta to pozycja obowiązkowa.
OCENA: 4+\6
Ten album też lubie ! numer z Elzhi najbardziej
OdpowiedzUsuń