RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

piątek, 30 maja 2014

COCKTAILS - TOO $HORT

Jive 1995

1. Ain't Nothing Like Pimpin'
2. Cocktales
3. Can I Get A Bitch    feat. ANT BANKS
4. Coming Up $hort
5. Thangs Change    feat. ILLEGAL, BABY D
6. Paystyle
7. Giving Up The Funk   feat. THE DANGEROUS CREW
8. Top Down
9. We Do This     feat. 2PAC, MC BREED, FATHER DOM
10. Game   feat. OLD SCHOOL FREDDY B
11. Sample The Funk
12. Don't Fuck For Free

    Naczelny alfons na scenie wydaje albumy z częstotliwością karabinu maszynowego. 'Koktaile' to jego dziewiąty (!) album, który, jak zwykle, okazał się sukcesem - już w pierwszym tygodniu ilość sprzedanych kopii przekroczyła 100.000 sztuk, a na listach płyta zakończyła swój marsz na szczycie. Nadal jest to materiał, uważany za jeden z najlepszych od Za Krótkiego.
    Po ośmiu poprzednich krążkach i kasetach (bo przypomnę, że trzy pierwsze albumy wyszły tylko na kasetach i winylach), Zbyt Krótki może sobie pozwolić na to, że jego płyty produkowane są przez najlepszych bitmejkerów, zajmujących się alfonsiarskim funkiem. To przede wszystkim ekipa The Dangerous Crew, czyli słynny Ant Banks, legendarny multiplatynowy Shorty B, Father Dom, kolega Shorta z klasy - Freddy B, Goldy i PeeWee oraz, naturalnie, sam $hort. Oprócz nich pojedyncze podkłady zrobili Spearhead X, B. Turner i L.A. Dre. To coś dla tych, którzy lubią głębokie basy grane na żywo, laidbackowe klimaty, poparte gitarkami i syntezatorowymi melodiami. Do tego dochodzą nieliczne sample, które, jeśli już są, pochodzą z tak różnych rzeczy, jak Black Sabbath, czy Ohio Players. Ale większość muzyki zrobiona jest przy wykorzystaniu żywych muzyków sesyjnych, co daje nam świeży funk z Bay Area. Kołysze, łagodzi teksty i wprawia w prawdziwy trans i laid back.
    Too $hort to niezrozumiały geniusz. Nagrał tyle płyt dokładnie o tym samym, a one ciągle pokrywają się platyną lub chociaż złotem... Short Dawg na zmianę stosuje bragga i opowiada o pimpowaniu lasek: '10 years on the run, still in the game \ Bounce back through the town ain't nothin change \ Caught a murder beef, but the shit was weak \ Charges got dropped in less than two weeks' albo 'Ride that bitch like a set of vols \ Dip in dip out of that traffic jam \ Freaky little bitch gotta have it man \ She like to get that money from all you tricks'. Naprawdę, inny temat ciężko znaleźć - może jeszcze jaranie. Do całości goście dokładają swoje cegiełki w stylu: całe Dangerous Crew razem, czy też osobno, ale spoza macierzy znajdziemy tu nowojorską młodzież z Illegal, nieżyjących 2Pac'a i MC Breed'a oraz młodziutki Baby D. Hustlowanie, pimpowanie - często na dość prostym, by nie rzec prostackim poziomie - ale $hort ma już tu swoją ustaloną pozycję i nawet jeśli trafią się mu marne rymy, to muzyka za niego nadrabia na tyle, że czasem nie zwracamy uwagi na prostackie wersy, bo bujamy się w te i we wte.
    Kolejny sukces $horta? Na pewno. Jak przeczytałem w jakiejś recenzji: 'kogo obchodzą teksty, kiedy wchodzi TAKI bas?' Niekończące się historie przealfonsa mogą nudzić, ale muzyka - dla lubiących funk, oczywiście, to killer. Dlatego mniej zwraca się tu uwagę na rappera, któremu warsztatu technicznego odmówić się nie da, bardziej na płynące podkłady i kunszt muzyków.

OCENA: 4-\6


środa, 28 maja 2014

DA DEVIL'S PLAYGROUND - KOOPSTA KNICCA

D.Evil Muzik 1999

1. Torture Chamber
2. Crucifix    feat. DJ PAUL
3. Ready 2 Ride   feat. CRUNCHZ BLACK, DJ PAUL
4. Robbers
5. Smoking On A J
6. Stash Pot (Original)
7. Front A Busta
8. Judgement Nite
9. Anna Got Me Clickin'
10. Now I'm Hi (Pt.2)   feat. GANGSTA BOO
11. Purple Thang
12. Stash Pot (Remix)
13. Whatcha Gonna Do   feat. DJ PAUL
14. Talkin'

    Koopsta Knicca być może po polsku brzmi idiotycznie i ksywa budzi raczej pusty śmiech, niż trwogę. A jednak. Rapper z Memphis jest jednym z mistrzów rapowych thrillerów, współpracujący z legendarnymi już wynalazcami trapu, Three 6 Mafia. To jego
    Podkłady wyprodukowane przez znanych z Three 6 Mafia DJ Paul i Juicy J to naturalnie, jak przystało na Memphis, płaskie, syntezatorowe melodyjki, grające na pudełkowych werblach i tysięcznych hajhetach. Czasem usłyszymy znane kawałki (jak np. 'Crucifix' z melodią z Art Of Noise), czasem trafimy na sample, ale zagrane tak, że zastanawiamy się, czy ci kolesie ominęli istnienie samplerów (np. Metallica w 'Torture chamber')... Muzyka tutaj zdecydowanie jest plastikowa, cykająca, ale przecież taki rodzaj bitów ma swoich zwolenników nie tylko w Tennessee, prawda? Zresztą, nawet dla osoby nie związanej z klimatem, jest tu parę podkładów naprawdę dobrych, jak bangerowy 'Ready 2 Ride', czy dość klasyczny 'Front a busta'. Jednak niestety większość to tandeta z koreańskiej zabawki i zamiast konkretnych, przerażających bitów mamy taniochę z biedrony.  
    Styl Koopsta Knicca obliczony jest nie na niebanalne rymy, czy obezwładniający styl. Koleś płynie, czasem śpiewa, czasem wyje, czasem przyspiesza z rymem. Jego flow wymaga sporej ekwilibrystyki i nie zawsze rapper jest w stanie sprostać temu, jak wysoko zawiesił sobie poprzeczkę. Jednak ten styl ma się kojarzyć z potępieńczym wyciem upadłych aniołów i być przerażający - donosi swój skutek. No cóż, kwestia gustu, ale w Memphis Koopsta uważany jest za specjalistę od horrorcore'u, stawianego na równi z ICP, czy Twiztid. Zresztą, przecież wielokrotnie z nimi nagrywa. W tekstach też mamy klimat horrorów klasy C: krew litrami wylewający się z głośników, ciała dziabane śrubokrętem, pękające czaszki od uderzenia siekierą, wypływający uszami mózg, czy ożywieńcy, plączący się po gettach.
    To nie jest lekkostrawny album, taki klimat trzeba lubić. 'Diabelski Plac Zabaw' to typowy dla Memphis produkt, szkoda, że producenci oddali rapperowi swoje bity z szufladki pod tytułem 'odpady'. Może to kogoś jara, ale dla mnie... Dość chujowe, choć w rodzinnym mieście album zebrał mnóstwo miłości. 

OCENA: 2+\6

poniedziałek, 26 maja 2014

THE TIME IS NOW - B.G. THE PRINCE OF RAP

Dance Pool 1994

1. Can't Love You
2. The Colour Of My Dreams
3. Can We Get Enough? 
4. Round And Round   feat. CHI CHI ORDU
5. Rock A Bit
6. Walk Over The Rainbow   feat. CHI CHI ORDU
7. The Dancer
8. Miles Away  
9. Wanna Be Free  
10. Can We Get Enough? (Remix)
11. This Is How We Do It 
12. Bring You The Funk Bac

     Pisząc tu o rapie ze wszelkich stron, nie mogę się oprzeć wrzucaniu tu czasem postów o rapie mniej oczywistym, jakim jest np. Euro Dance: niezwykle popularny w Europie nurt, łączący rap z muzyką dance. Owa muzyka święciła triumfy na początku lat '90 i B.G. The Prince Of Rap był jednym z jego czołowych przedstawicieli. Jest to Amerykanin, który przyjechał na misję do Niemiec z wojskiem i tutaj został - po odsłużeniu armii zaczął nagrywać i zyskał sporą popularność w europejskich klubach. 'The Time Is Now' to jego drugi album po przebojowym 'The Power of Rhythm', jednak ta płyta nie osiągnęła takiego sukcesu, jak debiut. 
    Jam El Mar to jeden z najbardziej znanych producentów w Niemczech - ale producentów nie hip hopowych, ale house'owych, znany zresztą z zespołu Jam & Spoon, popularnego w latach '90. Pomagał mu niejaki Stefan Benz, współprodukujący większość kawałków, a 'Wanna be free' zrobił samodzielnie. To dość typowa muzyka euro dance: dokonała do klubów, zresztą robiła przecież furorę nie tylko w głośnikach, ale i na parkietach. Wszak do tego została stworzona. House'owe tempa i perkusje, plus wygenerowane z syntezatorów melodyjki doskonale sprawdzały się na dyskotekach. Zwłaszcza takie hity, jak 'Colour Of My dreams', który sięgał szczytów list przebojów w 1994 roku. Mamy tu zatem bity nieco rąbane, muzykę prosto z syntezatora - typowo taneczne rytmy. W latach '90 to brało dość mocno, dziś nieco ochłodło. Ciekawie prezentuje się głownie ostatni kawałek, który zrobiony jest w klimacie typowego nowojorskiego rapu, z samplami i dobrym rytmem. 
    Pseudonim Książę Rapu jest pewnie nieco przesadzone, ale amerykański rapper w Niemczech mógł sobie pozwalać, zwłaszcza na polu euro dance. Choć z drugiej strony zadziwiające jest, że ci wszyscy rapperzy na europejskim rynku dance radzili sobie całkiem nieźle - tak jak BG. Natomiast na pewno żaden z nich nie był wybitnym tekściarzem, rapując zazwyczaj w temacie trzech rzeczy: muzyki, miłości bądź problemów świata. 'When you fall in a deep sleep \ Let me be the one that you seek \ Make you dream pleasant things \ Thoughts of love as angels sing  \ Make you see a clear blue day \ Watch the sun shine our way'. Ot i poezja. Jako rapper BG się sprawdza, bo jego flow i technika jest całkiem poprawna, jednak teksty są lekko discopolowe. Ale nie chodzi tu przecież o ciężki przekaz - to muzyka do tańca. Rap od BG, śpiewane refreny przez wokalistkę, obdarzoną miłym głosem... Zagłębiać się nie należy.  
    Pierwsza płyta BG wywarła na mnie ogromne wrażenie, znam ją bez mała na pamięć, miałem na kasecie (pirat z MG! A jak!), mam na CD oryginała i co jakiś czas powracam. Do 'The Time Is Now' powracam rzadziej, bo nie jest to wielki przebój, pomijając sentymenta do 'Colour of my dreams'. Dla fanów prawdziwego rapu zostaje 'Bring you the funk bac', gdzie rzeczywiście BG przywraca funk do tej dyskotekowej masy. 

OCENA: 3\6


sobota, 24 maja 2014

THE B-SIDE COMPANION - ULTRAMAGNETIC MCS

Next Plateau 1997

1. Ego Trippin' 2000 (Remix)
2. Watch Me Now ('97 Remix)
3. A Chorus Line 2000 (Remix)   feat. TIM DOG
4. Live At Tramps (July 11 '97)
5. Feelin' It (Radio Promo Remix)
6. Ultra Reunion
7. MC's Ultra Part 2 (Remix)
8. Mentally Mad ('97 Remix)
9. Break North '97 (Remix)
10. Message From The Source (Remix)
11. I'm On
12. Bait ('97 Remix)
13. Kool Keith Model Android # 406
14. Funky (12in. Version Remix)

    Ultramagnetic MC's to legendarny skład. Na tyle legendarny, że czasem wytwórnie nie pytają wszystkich członków o zgodę na wydanie płyty - wystarczy opinia jednego i juz mamy kolejną płytę zespołu, który nie istnieje. 'The B-Side Companion' to zbiór remiksów, stron B singli i niepublikowanych utworów, które są niewątpliwie gratką dla fanów nie tylko Ultramagnetic MC's, ale i rapu w ogóle.
    Nie ma tu żadnych spektakularnych postaci, które by zrobiły te remiksy. To nadal Ced G i Kool Keith, jedynie wspomaga ich Spaceman, funkowy muzyk. Kool Keith w momencie wydania płyty stał już jedną nogą w kostiumie Dr. Octagona, więc nic dziwnego, że te niby nowe traki są mocno wykręcone elektronicznie, zachowują jednak odpowiednią porcję funku. Nie zawsze jest to wersja lepsza od oryginału - co tam, często jest zwyczajnie gorsza, z jednej strony oszczędna, z drugiej atakująca uszy hałaśliwymi samplami. Szczerze mówiąc, oryginały wchodzą o wiele lepiej i tutaj ciężko się oprzeć wrażeniu, że album skompilowany został na siłę i dla kasy.  
    Lirycznie nie mamy tu nic nowego - wszak to same remiksy, z wyjątkiem trzech niepublikowanych wcześniej 'I'm on', 'Kool Keith model android' i 'Ultra reunion', mające zapowiadać dalsze wspólne prace grupy, co jednak oczywiście nie doszło do skutku, bo nie było już porozumienia między jebniętym Keithem, a resztą składu. A bez Keitha to już nie to samo, prawda? Bo przecież jest on bardzo charyzmatycznym rapperem, mającym szalone porównania i mnóstwo rymów, odnoszących się do seksualnych dewiacji, które wprawdzie rozwinęły się na jego solówkach, ale już na UMCs dało się słyszeć echa jego perwersji. Niedocenianym natomiast rapperem jest Ced G, ze swoim głębokim głosem, lirycznie wcale nie odstawał od Keitha, czasem nawet przewyższając lidera elokwencją. Jako trzeci, nieoficjalny członek zespołu, udziela się tu również Tim Dog, kolejny kontrowersyjny rapper, hardkorowy świadek Jehowa. To znane z wcześniejszych płyt bezkompromisowe bragga, jebanie i mieszanie z błotem słabych rapperów - wspaniała lekcja dla wacków.  
    No cóż, pozbierano jakieś strony B singli, jakieś wymyślne remiksy, niepublikowane kawałki, ale to ma wartość tylko dla zagorzałych fanów. Resztę płyta może zmulić i zniechęcić, zwłaszcza, jeśli zna się doskonale wersje podstawowe. Ok, 'Message from the source' ma całkiem przyjemny remiks, 'Bait' ujdzie, ale to już nie to samo. Wymuszona płyta, która nie buja, tak jak wersje oryginalne.

OCENA: 3\6 


czwartek, 22 maja 2014

XODUS. THE NEW TESTAMENT - X-CLAN

Polydor 1992

1. Foreplay
2. Cosmic Ark
3. A.D.A.M.
4. Xodus
5. F.T.P.
6. Fire & Earth (100% Natural)
7. Holy Rum Swig
8. Ooh Baby
9. Rhythem of God
10. Verbal Papp
11. Funk Liberation

    X-Clan to jeden z najbardziej politycznie i społecznie zaangażowanych zespołów w historii rapu. W skład grupy wchodzi sporo osób, jednak podstawowymi graczami tutaj są Brother J i zmarły kilka lat temu Professor X, jednak znajdziemy tu tez takie osoby, jak Kumu, Master China, DJ Fat Jack, Zulu, Ultraman, ACL, Lord Cza, czy Paradise the Architect. Xsodus to drugi album składu, równocześnie ten, który odniósł największy sukces i zwrócił na Klan oczy publiczności.
    Muzycznie, album jest robotą Brother J, którego podkłady są istną kopalnią sampli, bo J czerpie garściami ze spuścizny po jazzie i funku. Kto jest choć trochę osłuchany w czarnej muzyce lat 70-80, ten z łatwością rozpozna kawałki takich wykonawców, jak Ohio Players, Lou Donaldson, Robert Moore, Stevie Wonder, Honey Dippers, Grover Washington Jr, Ry Cooder, Barry White, George Clinton, Average White Band, czy BB King. Co więcej, przecież te próbki pojawiają się wcześniej i później w dziesiątkach innych numerów po obu stronach USA. Ale wyznam, że muzycznie ten album jest świetny i prze 22 lata niekoniecznie stracił na wartości. Owszem, słychać, ze to stara płyta, ale już na pewno klasyk.  
    Dwaj podstawowi rapperzy - jeśli mogę tak powiedzieć, to Professor X i Brother J. Są to tak różni ludzie, różni wokaliści, że obaj są bardzo łatwi do rozróżnienia, a zarazem bardzo oryginalni. Na pewno nie ma drugich takich, jak oni. Professor X w zasadzie nie jest nawet rapperem, tylko melodeklamatorem. On nie rapuje, on wykłada swoje afrocentryczne treści, niczym prawdziwy profesor. Taki trochę kontynuator dzieła Lost Poets. To w sumie ewenement, bo ilu takich recytatorów osiągnęło sukces? Sissy!! Brother J zaś to rapper z krwi i kości, obdarzony jest głębokim głosem i specyficznym flow. Obaj są mocno zaangażowani w ruch afroamerykański 'In the darkness, the halo, the moon! Stepping ta' ya' real soon \ Ah! Check the blackness! \ Kneel before those enter the lightness! \ Masturbating! Masquerading! \ And you call yourself righteous? \ Follow me! A peripheral, missionary, and ark witness \ Having intercourse with the nation of darkness!'. Z jednej strony, to może być ciężkostrawne dla Białego, jednak kiedy spojrzymy na te teksty przez pryzmat historii i z punktu widzenia Czarnych, okaże sie to w miarę sensowne. Treści są takie nieco w stylu czarnego Korwin-Mikke, ale biorąc odpowiedni dystans, da się je przełknąć kaukaskiemu ludowi.
    Nie da się ukryc, że to bardzo dobra płyta, klasyczna złota era, afrocentryczna do szpiku kości, ale nie obrażająca Białych. To kawał historii rapu i warto pamiętać o takim składzie, jak X-Clan, bo choć 'gimby nie znajo' to jednak nie da się pominąć ich wkładu w kulturę hip hop. ty bardziej, że to świetna płyta.

OCENA: 5-\6


wtorek, 20 maja 2014

NORMAL MAGIC - SKILL MEGA

Asfalt 2007

1. Normal Magic
2. Throw Your Hands Up
3. Don’t Look Down
4. Skill Mega Disco
5. Let Me Down
6. RodMega
7. Breathe In (No Boundaries)
8. Late Shift
9. Giving Up The World
10. My Spot
11. Gardening (Remix)

    Dan Fresh, Caspar Hauser i DJ Rob to zespół z Londynu, który w jakiś 'normalnie magiczny' sposób dostał się w ręce Ostrego podczas szperania w zakurzonych winylach. Wręcz romantyczna historia. To już ich drugi materiał, który wyszedł na światło dzienne - wydany został w Polsce. Kolejny przykład na to, że rap nie zna granic ni kordonów.
    Ostry oczywiście nie dotyka tu majka, produkuje za to całość albumu. To taki dość klasyczny bumbap, oparty na fajnych, bujających samplach, w klimatach przede wszystkim z lat '90 - taki złotoerowy rap. Przeważają sekcje dęte, mocne perkusje, głębokie basy - takie akurat do pokiwania głową. Dobrą robotę robi tu na dekach DJ Rob i wszystko powoduje powrót mentalnie z 15 lat wstecz. Sympatycznie.
    Wszyscy rapperzy, którzy się tu udzielają, maja na koncie również swoje solowe dokonania. Na szczęście nie idą za modą na Wyspach i ani nie grają grime'u, ani nie silą się brzmieć jak amerykańscy rapperzy. Są to normalni, porządni brytyjscy emce, z kilkoma rzeczami do powiedzenia, choć nie są to bynajmniej rzeczy skomplikowane. Reps i Fresh doskonale bawią się na majkach, nie czują żadnego ciśnienia, tylko swobodnie rymują sobie o sprawach, które lubią: głównie o muzyce. Sporo tu bragga i wersów bitewnych, dlatego album doskonale nadaje się na słuchanie go podczas np. jazdy samochodem, prac domowych albo na imprezie. Sympatycznie.
    Bo ciężko określić tę płytę innym słowem, niż 'sympatyczna'. Jest całkiem fajna, dobrze buja, producent wie co robi za konsoletą - wszak znamy go dobrze. A rapperzy, wraz z Ostrym, pokazują, że normalność też może być magiczna. Nie ma co się tu doszukiwać hitów, czy ukrytych treści. To płyta równiutka od początku przez całe 48 minut. Sympatyczna.

OCENA: 4\6 


niedziela, 18 maja 2014

LEGAL DRUG MONEY - LOST BOYZ

Uptown 1996

1. Intro
2. The Yearn
3. Music Makes Me High
4. Jeeps, Lex Coups, Bimaz & Benz
5. Lifestyles Of The Rich & Shameless
6. Renee
7. All Right
8. Legal Drug Money
9. Get Up
10. Is This Da Part
11. Straight From Da Ghetto
12. Keep It Real
13. Channel Zero
14. Da Game
15. 1, 2, 3
16. Lifestyles Of The Rich & Shameless (Remix)

    Kiedy wyszedł ich pierwzy singiel, potem drugi, aż w końcu album, hiphopowy świat oszalał na punkcie Zagubionych Chłopców. Mr. Cheeks, Freaky Tah, Pretty Lou i Spigg Nice nagrali album, który poruszył fasady rapu i sprawił, że Lost Boyz stali się rozpoznawalni i szanowani. Ich debiutancki album sięgnął po złoto w ciągu dwóch miesięcy, a single z tej płyty to w tej chwili klasyka.
    Nic w sumie dziwnego, jeśli spojrzymy na listę producentów: Easy Moe Bee zrobił dwa z trzech hitów ('Jeeps, Lex Coups...' i 'Lifestyles...'), Pete Rock dał bit do 'The yearn', wykorzystywany przez zespół jeszcze później podczas kampanii przeciwko AIDS, a resztę hitów zapewnił Mr. Sexxx ('Renee' oraz 'Music makes me high'). Jednak najwięcej podkładów mamy tu od Big Dex'a, który niejako ustalił brzmienie grupy. Dwa ostatnie kawałki to robota bliżej nieznanego koleżki Dwarf The Black Prince. Muzyka jest tu zaiste przebojowa, typowy hip hop z Nowego Jorku, ale podany tak, że noga sama skacze, a głowa kiwa się do bitu. Jasne, że nie wszystkie bity kręcą totalnie, ale takich akurat jest mało. Osobiście tylko nie rozumiem fenomenu 'Music makes me high' - zbyt prostego i płaskiego bitu, ale pozostałe podkłady są nieprawdopodobne - zwłaszcza Renee, Yearn, Straight from the ghetto i... znaczna większość. 
    Zespołem rządzi dwóch rapperów - w zasadzie rządziło w czasie nagrywania tego albumu. Główne wokale na płycie to zachrypnięty Mr. Cheeks i bardziej zachrypnięty Freaky Tah. Chłopcy są dość wszechstronni i potrafią nawinąć swoim charakterystycznym flow w zasadzie na każdy temat. Bo znajdziemy tu takie imprezowe hity, jak Music makes me high, czy Get up, hymn miłośników czterech kółek 'Jeeps, lex coups...' (te samochody są w zasadzie jedynie pretekstem do reprezentowania dzielni...), love story z ghetta w storytellingu 'Renee', kończąc na temacie aids w 'The yearn', czy o problemach społecznych w świetnym 'Lifestyles Of The Rich & Shameless', 'Straight From Da Ghetto' i 'Channel Zero' - w którym dostaje się Markowi Wahlbergowi aka Marky Mark'owi za bycie białym Czarnuchem, który w życiu nie widział getta. I aby ukazać liryczne skille Cheeksa, niech no zacytuję kawałek opowieści z 'Renee': 'I get a beep from Renee because Renee uses code 2 \ But yet I'm chattin' with her mom dukes she says "Renee has been shot \ So Cheeks, meet me up at St. Luke's" \ I jumps on the Van Wyck I gotta make it there quick \ A yo , this shit is gettin' mad thick not even thinking about the po-nine \ I'm doing a buck, who gives a fuck I'm smokin' boom and the whole nine \ I gotta see what's going on but by the time I reach the hospital \ They tell me "Mr. Cheeks, Renee is gone". I choć to Cheeks właśnie był głównym rapperem grupy, to bez Freaky Tah nie brzmiał na solówkach już tak charakterystycznie. Bardzo dobre teksty Cheeksa, darcie japy w backgroundach - to wszystko tworzyło niepowtarzalny klimat.
    Tego klimatu niestety nie udało się już powtórzyć grupie na żadnym z kolejnych albumów - każdy następny był tylko gorszy. Natomiast 'Legal Drug Money' to klasyk, jedna z najlepszych płyt nie tylko w '96, ale niestarzejący się materiał - tak brzmi prawdziwy rap.

OCENA: 5+\6


piątek, 16 maja 2014

KNOWLEDGE IS KING - KOOL MOE DEE

Jive 1989

1. They Want Money
2. The Avenue
3. I Go To Work
4. All Night Long
5. Knowledge Is King
6. I'm Hittin' Hard
7. Get The Picture
8. I'm Blowin' Up
9. The Don
10. Pump Your Fist


    Kool Moe Dee to legenda i możesz mówić, co chcesz, jednak od pierwszych nagrań The Treacherous Three to właśnie on był tym rapperem, który przyciągał fanów do zespołu. Dzięki zespołowi zyskał fejm, co pozwoliło mu wydawać płyty solowe. 'Wiedza Jest Królem' to jego trzeci solowy album, za który zdobył złoto. Nieodłączne ciemne okulary i furażerka to jego charakterystyczne atrybuty, jednak Kool Moe Dee słynie również z niebanalnych tekstów i wybitnych storytellingów.
    Aż siedem z kawałków wyprodukował sobie sam Dee. Po jednym dali LaVaba Mallison, Pete Q Harris i rozpoczynający przygodę z produkcją Teddy Riley - obecnie niezwykle popularny bitmejker, nie tylko dla wykonawców hip hop, ale przede wszystkim dla r&b. To on jest tu odpowiedzialny za najbardziej hitowy chyba numer: 'They want money' z samplem z Jamesa Browna i Jimmy Castora. Ale i pozostałym bitom często nic nie brakuje: weźmy 'All night long', opartego na świetnym klasyku King Floyd 'Groove Me'. Jednak pamiętajmy, że to końcówka lat '80 i dopiero zaczyna się konwersja rapu z elektronicznych, oszczędnych podkładów do samplowanych, złotoerowych bitów. Tutaj mamy już wyraźny krok w stronę nowego, nie tylko u wychowanego na New Schoolu Kool Dee, ale i u Pete Q Harrisa w tytułowym kawałku, gdzie brzmią bardzo znane sample z (tradycyjnie) od Browna i KC & The Sunshine Band. Sam Harris przez wiele lat produkował dla cycastej Samanthy Fox, ale przecież z hip hopowcami też współpracował: jest twórcą hitu 'Parents Just don't understand' DJ Jazzy Jeff & The Fresh Prince. Pamiętajmy, że na tej płycie Dee użył wielu sampli, które upowszechniły się w latach '90 jako najbardziej popularne. 
    Kool Moe Dee to jeden z tych raperów, którzy kreowali rzeczywistość, a nie podążali za trendami. To człowiek legenda. Świetny opowiadacz, potrafił również dać niezłe bragga, jak i również zaangażowane politycznie i społecznie teksty. Tutaj akurat co najmniej połowa jest rymów bitewnych, wbrew tytułowi. Oto jak Dee przeprowadza operację na otwartym mikrofonie: 'I go to work like a doctor \ When I rock the mic you got to like \ The way I operate I make miracles happen \ Just from rappin' I'm so lyrically potent \ And I'm flowin' and explodin' \ On the scene mean I got the potential \ To make you go then chill'. Prawilnie przypominam, że to '89. Ale, skoro 'Wiedza Króluje', to przecież mamy tutaj sporo obserwacji społecznych: 'Knowledge is the danger zone \ Liars and bigots and hypocrites starAnnotatet to panic \ They get frantic power generated by the truth \ Time to educate the youth the lust for money is out of control \ Here's proof drugs always a tragic ending \ And at the risk of spending time in jail \ Caught on a bum sale \ Annotate they persist knowin' death's a risk'. Przez trzy kwadranse Dee samodzielnie zabawia nas historyjkami,  bawi panczami albo daje życiowe lekcje. Nie trzeba tu nikogo innego.
    Nie dziwota, że album pokrył się złotem - to jeden z tych przełomowych materiałów, który odcisnął się piętnem na reszcie wydawnictw. Pozytywnie oczywiście. To może nie kamień milowy, ale na pewno ważna płyta. I choć nie wszystkie kawałki przetrwały próbę czasu, flow dziś może nieco archaiczny, ale tę płytę trzeba znać.

OCENA: 4+\6


środa, 14 maja 2014

HIDDEN STASH - KOTTONMOUTH KINGS

Suburban Noise 1999

1. Frontline
2. Old (So High)
3. Roll It Up
4. Everyday  
5. 1605 Life
6. Love Songs
7. Shouts Going Out
8. Three Horny Devils
9. Freaks
10. Nightlife  feat. JOHNNY RICHTER
11. Pimp Twist
   
    Dustin Miller aka D-Loc, Brad Xavier aka Daddy X, Dirtball, DJ Bobby B i Lou Dog to grupa z małej mieścinki w Kalifornii, która robi 'psychedelic hip hop punk rock', jak to określają. Hidden Stash to ich druga płyta długogrająca, pomijając epki, na której zgromadzili strony b singli, niepublikowane utwory i różne dziwne wersje. Wprawdzie album zebrał słabe recenzje w prasie, ale fani płytę pokochali.
    Nie zawsze białe grupy radzą sobie na tyle dobrze z klasycznym rapem, żeby nie udziwniać. Dlatego Daddy X robi dla Kottomnouth Kings muzykę częściowo graną na żywca: z perkusją i gitarami, częściowo z użyciem samplerów i syntezatorów. No i naturalnie nie da się pominąć pracy DJa Bobby B. Trochę w klimacie przypomina mi to połączenie gitarowego grania z g-funkiem. Bo nawet, jeśli mamy tu jakieś piszczały, czy konkretne sample, co jakiś czas wchodzą jeśli nie solówki na elektrycznej gitarze, to chociaż riffy. Jednak czasem widać sporą inspirację najlepszymi grupami rapowymi, jak choćby Cypress Hill, Grandmaster Flash, czy Digital Underground, ale również takimi ostrzejszymi grupami, jak Fishbone, czy Living Color. Swoista żywa mieszanka czarno-białej muzyki.      
    Rapowanie jest takie typowo białe: krzykliwe, wypluwane z pasją niezbyt grubymi głosami. Chłopcy mówią głównie o życiu w dzielnicy, jaraniu i imprezowaniu, no i oczywiście, nieco o panienkach. Czasem  może śmieszyć ich swada i próba rymowania typowo czarnym językiem, bo to średnio pasuje, ale ogólnie emce KK się bronią. Nie są to rapperzy najwyższych lotów, ich teksty są dość płytkie i mało oryginalne, ale wraz z muzyką robi to jako takie wrażenie. Lou Dog sepleni, Dirtball ma cienki, wysoki głosik. D-Loc jest bodaj najsprawniejszy, ma lekko zachrypnięty głos. Takim kawałkiem, który wydał mi się dobrym podsumowaniem klimatu to wersy 'Rebecca ain't got a singing career, but an x-rated video queen, knowhutimean?, all right, here's the scene: you're lying on your back with the head on the edge of the bed.. i tu dalej pada opis 'romantycznej' randki. Ogólnie, padają tu banały, przetykane czasem dowcipnymi, czasem ciekawymi rymami - ale ich jest zdecydowanie mniej.   
    Kottonmouth Kings mają szacunek, wyrobiony zapewne brzmieniem nieco innym od wszystkich i ich podejściem do życia: szczerym i olewczo luzackim. Płyta wyszła w Suburban Noise, które celuje w wydawaniu białych grup, grających rap z gitarowym zacięciem. Taka muzyka ma swoich fanów, bez wątpienia, ja również lubię niektóre płyty z ich katalogu, ale z 'Hidden Stash' problem jest taki, że ich label ma wiele lepszych do dyspozycji. Średni, biały rap z przedmieścia. 

OCENA: 3\6


piątek, 2 maja 2014

O-TUMMA-TUMLADIN - TUM TUM

SoSouth 2004

1. Mr. Slim Thug Intro   feat. SLIM THUG, DIRTY SOUTH RYDAZ    
2. O-Tumma      
3. 350 & HHP 
4. Scrap Ass Niggaz   feat. DOUBLE T     
5. Droppin Bombs   feat. BIG TUCK    
6. Keep It 100   feat. MIKE JONES    
7. Lay It Down '03   feat. LBP    
8. Still Shining   feat. LIL RONNIE     
9. Kan't Fuck With Us     
10. Purple Hulk      
11. Man Hold Up (Radio)
12. Heavy Weights   feat. DIRTY SOUTH RYDAZ    
13. Fly Guys     
14. Who Want It     
15. Super Niggaz
16. Five Hundred Ready     
17. Boss Hoggin   feat. DOUBLE T     
18. Out Wreck Us   feat. FAT BASTARD     
19. Bonus Track    
20. Outro   feat. DIRTY SOUTH RIDAZ

    Wprawdzie ten teksański rapper wydał dwie normalne płyty, ja prezentuję Wam dziś jego debiut, którym pokazał się na scenie lokalnej i zyskał sobie niejaki fejm. To jego pierwszy bootleg (z co najmniej kilkunastu, o ile nie kilkudziesięciu), coś w kształcie demówki, gdzie zgromadził on freestyle i luźne kawałki, prezentując swoje skillsy.
    To mikstejp, dlatego bity, jakie tu znajdziemy, będą dość różne. Naturalnie wszystko, co tu znajdziemy, będzie utrzymane w południowym brzmieniu: syntetycznym, szybkim, lekko cykającym, jednak poza mniej znanymi bitami, czasem oryginalnie zrobionymi na potrzeby kawałków, jakie się tu znalazły, znajdziemy tu choćby bity z 50 Cent'a, Juvenile, czy Nas'a, ale kto zna płyty Dirty South Rydaz, znajdzie tu pewnie kilka znajomych numerów, na których występuje Tum tum, jako jeden z siedmiu rapperów w składzie. Jak przystało na południowy mikstejp, trochę tu jest tego chopped, nieco skrewed - jeśli ktoś to lubi, lub chociaż go nie razi, nie będzie narzekał.
    Tum Tum wykorzystuje kolosalne poczucie humoru - może nieco czasem szorstkie, by nie rzec prostackie, ale takie, przy którym można się uśmiechnąć, nawet dość szeroko miejscami. Lekko zachrypnięty wokal, którym Tum wykrzykuje swoje wersy, łatwo zapamiętać. Poza żarcikami, Tum Tum zdecydowanie odcina się od Houston, które rządzi w Teksasie na rapowej mapie i usilnie reprezentuje swoje Dallas, starając się przekonać nas, że to zupełnie co innego. I w sumie udaje mu się - choć laikowi pewnie będzie ciężko odróżnić to brzmienie od tego z Houston, ale na miłość boską, wystarczy porównać O-Tumma-Tumladin z nagraniami choćby Geto Boys - nawet na poziomie zawartości przesłania różnica jest kolosalna. Zresztą, Tum to nieco dziwaczny gość, który w Dallas zapoczątkował specyficzną modę: krótko ogolona głowa z zostawionym dłuższym owłosieniem na potylicy oraz skórzane spodnie. Tum ma na albumie sporo gości, od fejmowych w całych Stanach Slim Thuga i Mike Jones'a, przez kultowych w Dallas D.S.R., kończąc na lokalnych rapperach i rapperzynach.
    To nawet fajny mikstejp. Oczywiście, specyficzny styl z Dallas od D.S.R. trzeba lubić, ale jeśli już wejdzie, to trochę potrzyma. To całkiem fajny i dowcipny materiał debiutancki od Tum Tum'a, który pokazuje, że ma coś do powiedzenia w tej grze. Dallas nie musi się wstydzić za swojego syna, zresztą, Dallas za bardzo go kocha...

OCENA: 4-\6