1. Tony Navaja feat. RUBEN BLADES
2. Non-Stop feat. P.DIDDY, BLACK ROB, G.DEP
3. How You Want It feat. DEF SQUAD
4. Battle Skit 1
5. Capicu feat. FAT JOE, NORE, JUJU
6. Rock Steady feat. METHOD MAN, RAEKWON, U-GOD
7. Dimelo
8. Click Bang feat. DOO WOP
9. Ay Ay Ay feat. SEAN PAUL
10. Just Be Good To Me feat. SONI
11. Spanish Harlem 2 feat. COCOA BROVAZ, HURRICANE G
12. Battle Skit 2
13. Spit 1 feat. Q-UNIQUE
14. Out Da Box feat. LARGE PROFESSOR, MASTA ACE, PETE ROCK
15. Trouble On the Westside feat. SLICK RICK
16. A Beautiful Day feat. NATURE
17. Touch 1- Touch All feat. DEAD PREZ
18. Como Suena feat. DON CHEZINA
19. Spoken Word
Druga część wypraw Tony Toucha po śmietankę sławy i hajsu do spicia z albumu wypełnionego gwiazdami, które same z siebie powinny dać platynę. Kto pamięta pierwszą część 'Piecemakera', ten wie, że choć znalazło się tam mnóstwo błyskotliwych nazwisk, płyta była przeciętna, głównie z uwagi na... samego Touch'a. Jednak, nie wyciągając żadnych wniosków z części pierwszej, Tony Touch atakuje nas częścią drugą, opartą na podobnym schemacie.
Większość podkładów stworzył, naturalnie, sam Tony Touch. Resztę dopełnili wybitni producenci, mający znakomicie podnieść walory albumu: Erick Sermon, Pete Rock, RZA, Q-Unique, Psycho Les i Ray Roll. Czy to oznacza, że muzycznie płyta jest świetna? Cóż, ujdzie. To taki dość klasyczny hip hop z rejonów Nowego Jorku, przetykany co jakiś czas latynoskimi rytmami, które Touch ostro promuje, bo przecież ma to we krwi. W sumie nawet nie ma na co narzekać, bo te podkłady bujają - na zwykłych perkusjach są zapętlone czasem nawet bardzo znane sample, wszystko współgra i jest całkiem miło.
Zaproszenie na majki takiej plejady gości to gwarant sukcesu - przynajmniej tak powinno być. I w pewnym sensie jest, bo przecież większość z tych występów gościnnych jest naprawdę warta uwagi. Tony Touch jako rapper jest przeciętny, ale za niego nadrabiają goście. Z tych najciekawszych warto wymienić Black Rob'a, Keith Murray'a z Def Squad, Fat Joe, Method Mana, Q-Unique (super kawałek!), Masta Ace, Nature. Poza tym mamy tu nieco raggatonowe 'Dimelo', Don Chezino i przebój 'Ay ay ay' z Sean Paulem, czy też kolejną przeróbkę hitu The S.O.S. Band, 'Just be good to me' - tym razem w wykonaniu niejakiej Soni. Reszta to zwyczajne kawałki, jakich pełno. Zresztą, cała płyta jest zupełnie o niczym: zabawa, rymowanie, laseczki. No, poza świetnym jak zwykle storytellingiem Slick Rick'a. Nie ma się w sumie czemu dziwić, bo ta płyta nie powstała, aby zmienić świat, ale po to, żeby rozkręcić hip hopową bibkę. I myślę, że cel został osiągnięty i za bardzo czepiać się Tony'ego nie można, bo koleś po prostu zrobił swoje i tyle.
Przyznam, że część druga 'The Piece Maker' poruszyła mną bardziej, niż jedynka. Sporo więcej ciekawych wejść, lepsze podkłady, fajniejszy klimat - to zapewnia niemal godzinę dość dobrej zabawy. Oczywiście, koło klasyka ten album nawet nie leżał, ale to po prostu przyjemny album, którego słucha się jak składanki.
OCENA: 4\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz