1. Get You Some feat. Q-TIP, MARSHA of FLOWETRY
2. Touch It feat. SWIZZ BEATZ
3. How We Do It Over Here feat. MISSY ELLIOTT
4. New York Shit feat. SWIZZ BEATZ
5. Been Through The Storm feat. STEVIE WONDER
6. In The Ghetto feat. RICK JAMES
7. Cocaina feat. MARSHA of FLOWETRY
8. You Can't Hold A Torch feat. Q-TIP, CHAUNCEY BLACK
9. Goldmine feat. RAEKWON
10. I Love My Bitch feat. KELIS, WILL.I.AM
11. Don't Get Carried Away feat. NAS
12. They're Out To Get Me feat. MR. PORTER
13. Get Down
14. I'll Do It All feat. LA TOYA JACKSON
15. Legend Of The Fall Offs
Busta przeszedł dość długą drogę od rozczochranego, wrzaskliwego wariata z czasów Leaders Of The New School, do szanowanego, już nie tylko rappera, ale i muzyka w ogóle. Jego siódmym albumem zajęła się wytwórnia Dr. Dre, więc złoto i pierwsze miejsca na listach sprzedaży nadciągnęły w ciągu bodaj dwóch miesięcy.
Oczywiście, w większości kawałków maczał swoje platynowe paluszki Dr. Dre, ale nie tylko. Jeśli płyta ma być przebojem, to musi się tu znaleźć także Timbaland, Swizz Beatz, czy will.i.am, ale znajdują się tu też bity od takich osób, jak Erick Sermon, J Dilla, DJ Scratch, DJ Green Lantern, Sha Money XL, Jelly Roll i Mr. Porter. Dzięki temu płyta jest niezwykle zróżnicowana, od nowoczesnych bangerów Dre'a i Timba, do klasycznych podkładów Scratch'a i J Dilla. Dlatego, pomimo, iż Busta z każdą kolejną płytą staje się coraz bardziej nowoczesny i czasem wręcz awangardowy, każdy będzie mógł znaleźć tu coś dla siebie. Największe wrażenie robi bodaj ostatni bit - perkusja oparta jest o dźwięk... kopiącej łopaty. Genialny pomysł.
Tym bardziej, że Busta, porzuciwszy swój wściekły styl, przestał drzeć japę, tylko rymuje raczej spokojnie, choć to nie znaczy, że zgubił technikę. Nadal imponuje przyspieszeniami i idealnie wypełnia sobą ścieżki. Do tego zaprasza gości, ale nie po to, żeby pisali zwrotki i zajmowali miejsce, bo gospodarz stracił wenę, ale wszyscy mają swoje wejścia jedynie dla ubarwienia albumu. Nie zabierają Buście show, nawet jeśli są to Nas, Ricky James, Missy, czy Stevie Wonder, ale wzbogacają płytę swoimi głosami. Dzięki takiemu połączeniu, uzyskujemy tak dobre traki, jak 'Get you some'', 'How we do it over here', 'Been through the storm' i... całą resztę, bo ciężko znaleźć tu słaby kawałek. Naturalnie, nie musi się wszystkim podobać, zwłaszcza fanom brzmienia ciężkiego i podziemnego, ale te umysły, które są bardziej otwarte na nowości, przyjmą płytę z dużym zadowoleniem.
Bo Busta Rhymes to pieprzony geniusz. Znaczna większość jego płyt to albumy błyskotliwe, część przeszła do absolutnej klasyki rapu. 'The Big Bang' również wpieprza Ci się w uszy z siłą 'wielkiego bang' i tam zostaje. Świetna płyta, tak właśnie powinien wyglądać nowoczesny rap.
OCENA: 5-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz