Terror Squad 2001
1. Intro
2. J.O.S.E. feat. KID RA-YE
3. King Of N.Y. feat. BUJU BANTON
4. Opposites Attract (What They Like) feat. REMY MARTIN
5. Definition Of A Don feat. REMY MARTIN
6. My Lifestyle
7. We Thuggin' feat. R.KELLY
8. Fight Club feat. M.O.P., PETEY PABLO
9. What's Luv? feat. ASHANTI, JA RULE
10. He's Not Real (Intro)
11. He's Not Real feat. PROSPECT, REMY MARTIN
12. The Fuck Up (Interlude)
13. Get The Hell On With That feat. ARMAGEDDON, LUDACRIS
14. It's O.K.
15. Murder Rap feat. ARMAGEDDON
16. The Wild Life feat. PROSPECT, XZIBIT
17. Still Real
18. We Thuggin' (Remix) feat. BUSTA RHYMES, NOREAGA, R.KELLY, REMY MARTIN
Czas zatoczył koło i z 'Jealous Ones Envy' zrobił się 'J.O.S.E.', czwarty album Grubego Jaśka. Był to chyba najchłodniej przyjęty jego album, jak do tej pory, krytykowano go za wtórność i brak postępów. Jednak z drugiej strony single trafiły, o ile nie na szczyty, to i tak do Top 10 na listach przebojów, a sama płyta zawędrowała dość wysoko. W czym zatem problem z 'J.O.S.E.'?
Problem w muzyce zapewne nie leży. Jeśli zatrudnia się takich producentów, jak Psycho Les, Cool & Dre, Irv Gotti, The Alchemist, Buckwild, R.Kelly & Ron G, Chinky, Bink!, Sean Cane, Reef, Richard Frierson i DJ Nasty & LVM, nie można (czy też nie powinno się) liczyć na lipę. To nowoczesne, nowojorskie podkłady, które miały przysporzyć więcej fejmu Joe Cartagena. No i jeśli się dobrze przyjrzymy, tak było, bo przecież liczba hitów z tego albumu spokojnie przewyższa zebraną liczbę przebojów z płyt poprzednich. Ileż z tych numerów było klubowymi bangerami? 'We thuggin', 'Fight club', 'What's luv'... W zasadzie ciężko temu albumowi coś zarzucić, może tylko tyle, że za bardzo goni za brzmieniem łatwo przyswajalnym przez radio i szerokie masy - o ile oczywiście jest to wadą. Tym bardziej, że są to jednak na wskroś hip hopowe brzmienia z samplami z Tiny Turner, Isaac Hayes, Margie Joseph, czy Eddie Kendricks'a. A wspomniane hity tylko nakręcają energię albumu.
Fat Joe jest na tyle charakterystycznym rapperem, ze w zasadzie nie trzeba go bliżej przedstawiać. Stara się stylizować na gangstera z wyższych sfer, wbijającego do klubu z wianuszkiem gorących cipek i wożącego się najlepszymi wozami. Mamy tu więc bragga przeplatane historiami z sąsiedztwa, z czasów, kiedy Fat Joe nosił jeszcze przydomek Da Gangsta. Może przeszkadzać jego maniera wielkiego Don Cartagena, który odrywa się od ulicy i lewituje w drogim futrze kilka stóp nad ziemią, bo przecież nie takiego Fat Joe znamy z poprzednich albumów... Jasne, Joe nieco pojechał, tracąc nieco wiarygodność. Ale za to mamy tu plejadę zacnych, multiplatynowych gości. Jest R. Kelly w genialnym imprezowym We thuggin, jest Ja Rule i Ashanti z przebojowym 'What's luv?', mamy M.O.P. i Petey Pablo w hardkorowym, koszącym prz samej ziemi 'Fight club, ale jest tu także sporo innych osób - przede wszystkim Remy Ma, pierwsza dama Terror Squad, ale również Xzibit, Ludacris, Nore, czy Busta Rhymes.
W sumie ciężko ponarzekać na ten album, bo doskonale wchodzi w głowę i siedzi ile się da. Kilka hitów, które można słuchać na okrągło, parę niezłych traków, reszta znośna - dostajemy więc nowoczesny, a zarazem z zacięciem klasycznym, album od weterana NY. Joe Crack wcale tak źle nie wypadł na tym materiale, nawet jeśli trochę przyświrował. Lubię tu wracać, jest ok.
OCENA: 4\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz