1. Oran
2. Sand Storm
3. Trek
4. Araingus
5. Life
6. Reflections feat. ACEYALONE
7. Silly Wappers
8. The Piano Lesson
9. Grapes Ov Wrath
10. Hymns
11. Victom to the Rain
12. Escape
13. Mercury Rising feat. THE GROUCH
14. John Henry and the Legend of the Silver Spike
15. Odyssey feat. NASSARI
16. Firefly Rebellion
17. Rage feat. THE LIVING LEGENDS
18. Silly Wappers Pt. II
19. Poor Mans Woes feat. EMPEROR OF THE SUN
20. Niggas Wanna Rap
21. Grouchifer
22. Liquid Cement featuring THE GROUCH
23. Final Stretch Home (Outro)
Mystik Journeymen to legenda, można by rzec, że Żywa Legenda podziemnego rapu z Zachodniego Wybrzeża. Z niej wyszli tacy zawodnicy, jak Living Legends, The Grouch, 3 Melancholic Gypsys (czyli Murs, Eligh i Scarub), Bicasso, czy Aesop Rock. Przed sobą mamy ich piąty album (choć drugi wydany z większą promocją) z okresu, w którym znani byli w zasadzie na całym świecie, a przede wszystkim w... Japonii. Do Polski dotarli trochę później.
Sunspot Jonz to osbą, której powyżej nie wymieniłem, ale to on stoi za wszystkimi podkładami na płycie. Są to luźne, wyczilautowane klasyczne podkłady, oparte o sprytnie zaprogramowaną bitmaszynę i kołyszące, spokojne sample, najczęściej z jazzu albo innej czarnej muzyki. Płytę często przerywają krótkie wstawki, interludy, czy skity, a także inne wynalazki. To muzyka powolna, ale niekoniecznie spokojna, często niosąca ze sobą jakiś niepokój i stanowiąca doskonałe tło dla niecodziennych rapperów.
Lucky.I.Am aka PSC i Sunspot Jonz mają dość specyficzny styl rymowania i pisania tekstów. Ich wizja świata jest mocno oparta o różnorakie filozofie, które mieszają się w jednym tyglu myśli i wychodzi z tego zakręcony, acz inteligentny obraz. Z tekstów przebija miłość od muzyki, tak samo jak niechęć do konsumpcjonizmu i mainstreamu. Czasem to wszystko wydaje się nieposkładane i nie do końca wiadomo o co chodzi, ale nie brak tu celnych metafor, czy odważnych porównań. Dodatkowo, emce wyginają swój flow, podśpiewują, czasem wręcz niepokojąco wyją. Naturalnie, nie będzie tu mowy o obcych na płycie - aby nie wprowadzić zbędnego fermentu, swoje zwrotki dograli tylko ludzie z rodziny.
To nie jest płyta dla pierwszego lepszego fana hip hopu. Tego typu brzmienia trzeba lubic i być otwartym na eklektyczne wajby i skomplikowane, niecodzienne wersy, w których można się łatwo zgubić. To ciężka, ale ambitna płyta, więc warto się w nią wsłuchać. Pozycja obowiązkowa dla rapowych purystów i fanów podziemia WestCoast.
OCENA: 4\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz