1. Intro Joint
2. Swung It, Blunted, Brung It
3. Brooklyn Bounce
4. DAT Vs DJ
5. Kid Capri
6. Come For Mine
7. Flowin In File
8. How To Beat A Bootleg / God Don't Like Ugly
9. Ihatefonies (The Truck Drivers Song)
10. You Can Be A Daddy, But Never Daddy-O feat. YZ
11. Fanfare
12. Buc Buc Buk
13. East Coast Funk
14. Bass Knotts (Sunbathing On The Roof)
15. Nobody Move (Nobody Get Hurt)
16. Funky Worm Outro Joint
Kim do cholery jest Daddy O? Litości! Nie znasz Stetsasonic? Toż to jeden z legendarnych rapperów i producentów w hip hopie! Współpracował m.in. z De La Soul, Prince Paul, Big Daddy Kane, Freestyle Fellowship, Mary J Blige, a nawet Red Hot Chilli Peppers - choć najlepiej znany jest z nagrań ze Stetsasonic. To jego jedyna solowa płyta, bo Daddy O zajmuje się przede wszystkim produkcją.
Bity na tym albumie to kolosalna porcja nowojorskiego funku z czasów Złotej Ery. Płyte produkował nie tylko Daddy O, ale także The Inner Sanctum, Edman, znany również z kawałków Freestyle Fellowship, Fran Lover i The Unknown Ruffnex. Basy gniotą do podłogi, sample są pocięte i wybrane są wyśmienicie. Przy okazji krótkich interludów, Daddy pokazuje wyższość prawdziwego winylu nad DATem, bije piratów muzycznych i okazuje wstręt pozerom. Muzycznie, jest to czysta przyjemność.
Ale i lirycznie, owszem, również. Choć Daddy, rymując, ma wysoki głos, którego barwa może niektórych śmieszyć lub drażnić, to rapper, nadając swojemu flow pewnej chropowatości, potrafi zrobić z trudnego wokalu zaletę. Cała płyta to niejako 'East Coast Funk', pełen bragga, pokazu umiejętności i wychwalania DJów - legendarny Kid Capri dostał tu w prezencie hymn na swoją cześć, jednak dostało się tu też sporo propsów innym DJom. Znamienny jest kawałek 'Fanfare', gdzie Daddy nie rymuje, tylko przemawia na wywołującym ciary na plecach podkładzie z funkowymi piszczałami - to fanfary dla prawdziwych członków kultury hip hop. Z całości przebija miłość do rapu i walka o tę prawdziwą, szczerą muzykę.
Ja zawsze podkreślam, że lata '90 to najcudowniejszy okres w hip hopie, choć oczywiście i później i wcześniej wyszło sporo dobrych płyt. Daddy O, niezależnie od bycia legendą, wydał jedną z najlepszych płyt w '93, choć jedną z najbardziej niedocenianych. To czysty geniusz, esencja wschodniego rapu. Mój osobisty klasyk.
OCENA: 6\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz