1. Bad Card
2. A Glimpse at the Struggle
3. Return of the B-Boy
4. Live From the Plantation
5. New Man Theme
6. Handouts
7. Status feat. INSIGHT
8. Success feat. AESOP ROCK
9. Daddy Dearest
10. The Now
11. Friends and Neighbors
12. Iron Helix feat. INSIGHT
13. Earthcrusher
14. Post Mortem feat. EL-P, JEAN GRAE
Po wydaniu dwóch niezależnych epek, Mr. Lif stał się jednym z najbardziej poważanych i pożądanych rapperów w podziemiu NY. Wreszcie dostał się do wytwórni El-P, dla której wyszedł jego trzeci album i okazał się on sukcesem - nie komercyjnym, ale kulturalnym.
Większość płyty, jak to w Definitive Jux, zrobił El-P i to słychać bardzo wyraźnie. To futurystyczne bity, miażdżące agresją i hałasem, pozornie nie poskładane zupełnie, ale jednak organizujące się w totalny chaos. El-P to wirtuoz, pieprzony Penderecki rapu. Nie wszyscy dają rady jego bitom, bo są dalekie od popowych melodyjek i komercji radiowej. Poza nim, tylko kilka bitów należy do Edan'a, DJ Fakts One, NASA i Insight'a. W sumie najbardziej w stronę El-P idzie NASA ze swoim 'Bad Card'. 'New man theme' do Fakts One jest również ciężki, ale w zupełnie inną stronę, opatrzony dodatkowo wściekłymi skreczami producenta - jeden z lepszych traków. Edan dał jeden, mocno funkowy bit do 'Live from the plantation'. Insight za to ma brudne, uwalane chodnikiem podkłady, czasem lżejsze, czasem obciążone sporym ładunkiem gatunkowym. Odpowiedzialny jest on za dwa skrajne podkłady - najgorszy 'Status' i jeden z najlepszych, czyli niesamowity 'Earthcrusher'. Pozostałe genialne podkłady to 'Post motrem' od El-P i wspomniany 'New man theme'.
Cały album to jeden koncept. To opowieść o czarnym Amerykaninie, zmuszonym szukać swojego amerykańskiego snu. To śmierć, zmartwychwstanie, przeżycia - czasem smutne, czasem zabawne historie z ciekawymi osobami, spotykanymi na drodze. Opowieść kończy się nuklearną zagładą w dwóch ostatnich trakach. Hmmm... Mr. Lif zawsze był charyzmatycznym rapperem, który z poczuciem humoru, czasem wręcz zjadliwą satyrą kąsał słabych emce, polityków i innych ludzi nie na miejscu. Lif krytykuje życie korporacyjne, zauważając, że niczym się nie różni od czasów niewolnictwa: 'Excuse me brother, can you please stop making that noise \ So I can talk? Thank you. Now the boss says he wants you to come up \ With more copies of these checks, and the last thing he wants is you to \ Move the desk to the basement, and can I have this stapler?'. Wreszcie wywala to wszystko w powietrze: 'I shoulda been at more demonstrations \ Planted bombs in corporations \ Murdered CEO's and cancelled TV shows \ Burned billboards and torn posters \ I coulda read more \ Finally I get to meet this god they left us dead for \ And its ill, its power to the form of a bill \ To which people killed by manipulated free will'. Do tego obdarzonego niezłym magnesem emce may tu jeszcze El-P, Aesop Rock'a, jedną z najgenialniejszych rapperek na świecie, Jean Grae i Insight'a. Wyborny zestaw tekściarzy.
Dlatego, choć produkcja może być dla niektórych nieznośnym ciężarem, płyty słucha się doskonale, głównie z uwagi na treść, jaką niesie. To świetna, podziemna płyta, przede wszystkim dla fanów brzmienia Company Flow i tego typu hardkorów. Nie jest to album na miarę klasyki, bo jest parę słabszych momentów, ale jest i kilka świetnych. Wszystko to się całkiem równoważy. Niezła płyta.
OCENA: 4+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz