1. Intro
2. We Came to Represent feat. RAEKWON
3. Fresh feat. DAP-C
4. Say Something
5. Stylin On Em feat. SYNDROME
6. Respect feat. SWIFT 89, SABOTAWJ
7. Hip Hop Soldier
8. Impossible feat. KID RAD
9. Mentally Unstable feat. DAP-C, MC BEADS
10. How Many MC's? feat. CANIBUS
11. This is My Club Song
12. Heart Attacks
13. Straight Spitting
14. Outro
15. Unlisted
Jakiś czas temu dostałem paczkę płyt z Anglii. Wśród albumów był właśnie Gee Jay - z wyglądu na okładce, taki sobie małomiasteczkowy chłoptaś, reprezentujący tę brytyjską modę w rapie, żeby robić go po hamerykańsku. ale przyjrzałem się okładce uważniej, bo zakuły mnie w oczy nazwiska... Raekwona, Canibusa, czy brytyjskiej gwiazdy, Kid Rad. Co oni wszyscy tu robią, do diabła?
Nie mam pojęcia, kto to produkował, bo albumy sygnowane tagiem British Hip Hop są wydawane bardzo oszczędnie. Część zrobił na pewno niejaki Mike S. W większości to nowocześnie zagrane, syntetyczne podkłady - takie mocno bangerowe, do klubu i na imprezę, choć z zacięciem ulicznym. Nie powiem, że to są bity, jakie rozruszają tłumy - zwyczajne bity wieku XXI, choć znajdą się tu podkłady, które są dość fajne - zwłaszcza 'We came to represent'. Jednak wykorzystywanie głównego motywu z Mission Impossible jest tak oklepane, jak zad kobyły. Muzycznie jest to album przeciętny, inspirowany mocno amerykańskim hip hopem - nieco sampli, sporo klawiszy syntezatora - to wszystko było.
Młody Gee nie jest w tym wszystkim najlepszym wokalistą. Ma typowo biały wysoki głosik, co gorsza, próbuje rymować po amerykańsku ze swoim brytyjskim akcentem - brzmi to miejscami dziwacznie. W rezultacie mamy tu swoistą pulpę liryczną, bez żadnych wzlotów - większość tekstów zajmuje raczej średnie półki w przeciętnym sklepie. Przyzwyczajeni do brytyjskich ekwilibrystyk werbalnych na połamanych grajmach, GeeJay brzmi jak z innej planety, zwłaszcza, że teksty Gee oscylują cały czas wokół bragga, reprezentowania stylu i techniki i rymów bitewnych. Niestety, rapper ma za mało charyzmy i skillsów, aby zniszczyć większość konkurencji, bo zbyt często jego rymy opierają się o banały: 'I told ya, I'm a hip hop soldier'. Nie pomogą tu nieco oszukane występy gościnne wielkich nazwisk. Raekwon zaszczycił kawałek jedynie refrenem, Canibus zaś dał porządną zwrotkę w swoim stylu. Z pozostałych gości wyróżnia się Syndrome - choć przede wszystkim swoim charczącym wokalem. Swift89 jest tu chyba najlepszym Brytyjczykiem, bo Dap-C jest dość podobnym, choć nieco lepszym rapperem, niż Gee.
I co? Był potencjał, mógł być hit, ale czegoś tu zabrakło. Głównie dobrej produkcji i dobrego rappera, bo wszystko tu jest przeciętne. Co więcej, wkurwiłem się lekko, czekając na zwrotkę Raekwona, a on zrobił tylko kilka słów - ten szum medialny. Zatem mamy zwyczajną płytę brytyjską, która ani nie wnosi jednak żadnych kolaboracji, ani wartości. Można jej posłuchać, bo nie jest taka zła, ale nie jest to dzieło, do którego wracałbym często.
OCENA: 3+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz