1. Intro
2. Hört Nur...
3. Partykönig
4. Spiel Mir Den Ball Zu feat. LEE BUDDAH
5. Mit Dem Kopf Unterwegs
6. Ein Tag So Schön Wie Heute
7. Huckleberry Finn (Frei Wie)
8. S-Bahn Fahn' feat. ONO, LEE BUDDAH
9. Kreist Es Noch
10. St. Teufels Küche
11. Bist Du Gut? feat. CREUTZFELD & JAKOB, ONANON, OS
12. Fieber feat. PURE DOZE, TIMA
Dike to nieco mniej znany reprezentant Witten, gdzie swój dom ma organizacja Bunkerwelt, z naczelnymi gwiazdami Creutzfeld & Jakob. Pomimo, iż jest to nadal aktywny rapper, wydał tylko jedną płytę i to dawno temu - mamy ją właśnie przed sobą. Kolejna była już nawet gotowa, ale... wytwórnia padła. Teraz, w Bunkerwelt Dike wydaje single co jakiś czas i udziela się gościnnie - choćby u nas na Paktofonice.
Cały pierwszy album Dike wykonał Lee Buddah, związany z wytwórnią Deck8. To koleś już po 40-tce, o wyglądzie czysto aryjskiego Adonisa z czubkiem na głowie - zupełnie nie wygląda na producenta i rappera - czym również się para co jakiś czas. Niezależnie od swojego wyglądu (zawsze mówię, że to o niczym nie świadczy!), koleś potrafi zrobić fajnie bujające, jazzowo-funkowe podkłady, które wprawiają głowę i nogi w ruch. To typowy, klasyczny klimat hip hopu Złotej Ery ze Wschodniego Wybrzeża, przeniesiony na niemiecki grunt. Większość to chillout, ale znajdzie się tu parę mocniejszych traków. Brzmi to bardzo przyjemnie, sample dobrane są starannie, część instrumentów dograna na żywo i słucha się tego naprawdę dobrze, nawet jeśli od wydania albumu minęło 16 lat.
Dike to całkiem fajny rapper. Ma niezły głos, flow płynie idealnie po tych klasycznych bitach, a co ważniejsze, jego wersy są naprawdę niezłe. Przede wszystkim to teksty bitewne i bragga, reprezentujące Witten i ekipę. Jednak Dike potrafi wrzucić bardzo przyjemny storytelling i opowiedzieć nam ciekawą historię np. z kolejki miejskiej (S-Bahn fahn'). Tak, Dike daje radę. Jego goście nie zostają z tyłu, bo przecież to w większości to znani i lubiani kolesie z Witten i okolic. Swoje skillsy przezentują Creuzfeld i Jakob, ich koleżka Onanon, czy sam producent Lee Buddah, który jednak robi lepsze bity, niż rymy... Znalazł się tu jeszcze Ono ze znanego składu niemiecko-południowoafrykańskiego Walkin Large. Lirycznie jest tu bardzo dobrze - to dla znających niemiecki. Nawet jednak bez znajomości języka, da się poznać umiejętności rapperów, które nie są słabe.
W rezultacie dostajemy spokojny, zrównoważony album jednego z mniej docenianych (i nieco zapomnianych) niemieckich rapperów. Prawie 50 minut chilloutu, niemiecki rap z afrykańskimi korzeniami w bardzo przyjemnym stylu. Prawdziwy hip hop od naszych sąsiadów.
OCENA: 4+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz