1. Ego Trippin' 2000 (Remix)
2. Watch Me Now ('97 Remix)
3. A Chorus Line 2000 (Remix) feat. TIM DOG
4. Live At Tramps (July 11 '97)
5. Feelin' It (Radio Promo Remix)
6. Ultra Reunion
7. MC's Ultra Part 2 (Remix)
8. Mentally Mad ('97 Remix)
9. Break North '97 (Remix)
10. Message From The Source (Remix)
11. I'm On
12. Bait ('97 Remix)
13. Kool Keith Model Android # 406
14. Funky (12in. Version Remix)
Ultramagnetic MC's to legendarny skład. Na tyle legendarny, że czasem wytwórnie nie pytają wszystkich członków o zgodę na wydanie płyty - wystarczy opinia jednego i juz mamy kolejną płytę zespołu, który nie istnieje. 'The B-Side Companion' to zbiór remiksów, stron B singli i niepublikowanych utworów, które są niewątpliwie gratką dla fanów nie tylko Ultramagnetic MC's, ale i rapu w ogóle.
Nie ma tu żadnych spektakularnych postaci, które by zrobiły te remiksy. To nadal Ced G i Kool Keith, jedynie wspomaga ich Spaceman, funkowy muzyk. Kool Keith w momencie wydania płyty stał już jedną nogą w kostiumie Dr. Octagona, więc nic dziwnego, że te niby nowe traki są mocno wykręcone elektronicznie, zachowują jednak odpowiednią porcję funku. Nie zawsze jest to wersja lepsza od oryginału - co tam, często jest zwyczajnie gorsza, z jednej strony oszczędna, z drugiej atakująca uszy hałaśliwymi samplami. Szczerze mówiąc, oryginały wchodzą o wiele lepiej i tutaj ciężko się oprzeć wrażeniu, że album skompilowany został na siłę i dla kasy.
Lirycznie nie mamy tu nic nowego - wszak to same remiksy, z wyjątkiem trzech niepublikowanych wcześniej 'I'm on', 'Kool Keith model android' i 'Ultra reunion', mające zapowiadać dalsze wspólne prace grupy, co jednak oczywiście nie doszło do skutku, bo nie było już porozumienia między jebniętym Keithem, a resztą składu. A bez Keitha to już nie to samo, prawda? Bo przecież jest on bardzo charyzmatycznym rapperem, mającym szalone porównania i mnóstwo rymów, odnoszących się do seksualnych dewiacji, które wprawdzie rozwinęły się na jego solówkach, ale już na UMCs dało się słyszeć echa jego perwersji. Niedocenianym natomiast rapperem jest Ced G, ze swoim głębokim głosem, lirycznie wcale nie odstawał od Keitha, czasem nawet przewyższając lidera elokwencją. Jako trzeci, nieoficjalny członek zespołu, udziela się tu również Tim Dog, kolejny kontrowersyjny rapper, hardkorowy świadek Jehowa. To znane z wcześniejszych płyt bezkompromisowe bragga, jebanie i mieszanie z błotem słabych rapperów - wspaniała lekcja dla wacków.
No cóż, pozbierano jakieś strony B singli, jakieś wymyślne remiksy, niepublikowane kawałki, ale to ma wartość tylko dla zagorzałych fanów. Resztę płyta może zmulić i zniechęcić, zwłaszcza, jeśli zna się doskonale wersje podstawowe. Ok, 'Message from the source' ma całkiem przyjemny remiks, 'Bait' ujdzie, ale to już nie to samo. Wymuszona płyta, która nie buja, tak jak wersje oryginalne.
OCENA: 3\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz