1. Bless Em' All
2. I Couldn't C' It
3. Trecherous
4. Time And Money feat. TOO $HORT
5. All They Lef' Me Wuz' Da' Streets feat. GRAM
6. A Husla' feat. DAZ DILLINGER, LAY LO
7. No Disrespect
8. A Minute Ta' Breathe
9. Give And Take
10. Bounce, Mob, Skate feat. J-VON, LUCKY KNUCKLES
11. To Be A Soldier
12. My Own feat. GRAM
Pierwszy album Young Bleeda nie wywołał generalnie szału, bo płyta wyszła jako jedna z dziesiątek podobnych w No Limit Records. Nie istotne, że się różniła znacznie od innych. Dlatego, mający większe aspiracje rapper opuścił Mastera P i zajął się karierą poza platynowym czołgiem. I poniekąd słusznie uczynił - zresztą nigdy nie podpisał umowy z NL i nigdy nie był żołnierzem Mastera.
Płyty już nie produkowali plastikowi bitmejkerzy z No Limit, za płytę wzięli się Happy Perez (ze wspólnego projektu obu - The Concetration Camp), Steven Below, którzy produkują dla największych sław i legend środkowych stanów USA oraz mało znani Carlos Wilkinson, KC Easterwood i sam Bleed. Muzyka na tym albumie leży tak daleko od nolimitowych brzdąkań, że nie ma w ogóle porównania. To soczysty funk, pełen głębokich basów, gitarek i syntezatorów. I choć w perkusjach jest sporo hi hatów, to nie są one na tyle nachalne, żeby wywoływać nerwowość w słuchaczu. Wręcz czasem są dość laidbackowe, ale nie pozbawione tempa - na pewno nie są nudne. To bardzo fajna, klimatyczna muza, bujająca i mocno osadzona w tym brzmieniu zsamplowanym prosto z całego bukietu albumów z lat '70. Jest sążniście, bas drąży bębenki, funk kipi.
Bleed ma specyficzne flow, nieco zwolnione, jakby od niechcenia, wersy rymuje nieco zdartym głosem, tworząc bardzo specyficzny klimat południowego rapu. Do tego Bleed ma całkiem ciekawe i nietuzinkowe teksty, poświęcone w wiekszości historiom z sąsiedztwa, bo rapper dorastał w jednym z najniebezpieczniejszych kawałków Stanów: Baton Rouge. Jego doświadczenia i przeżycia owocują nieco gorzkimi i melancholijnymi tekstami, niepozbawionymi jednak siły przekazu. 'Ghetto lifestyle with killer crime records \ I make it a point to understand this ain't wonderland \ It's either kill or be killed, law of the land \ Just to see that my mind expand \ Rapidly I can't lose sleep, I stay on my feet \ And flip enough to eat, yo \ Ain't nothing sweet when milk money ain't enough to feed the tummy \ We mummified in this land of milk and honey'. O statusie Bleed'a niech świadczą gościnne występy Too Short'a, czy Daza z Dogg Pound w niezłym traku 'A Husla', gdzie pojawia się również obdarzony nosowym flow Lay Lo. To dobry przekaz przez całe 50 parę minut, z porządnymi tekstami - może nie zawsze wybitnymi, ale na pewno takimi, których nie trzeba się wstydzić. Fajnie jest, a najlepsze kawałki, to zdecydowanie 'Give and take', 'Bounce, Mob, Skate', czy 'All They Lef' Me Wuz' Da' Streets'. Ale słabych numerów tu nie ma. No, może jeden nieco odstaje in minus, ale nie aż tak.
Young Bleed to ewenement. Koleś, który nagrał pięć albumów solo i każdy z nich był świetnie przyjęty, klepie biedę, odcinając kupony od starych rzeczy, a co najgorsze, zbiera zazwyczaj niesamowite propsy od fanów rapu. Coś tu nie gra. Tym bardziej, że choćby 'My Own', album o wszystko mówiącym tytule, jest bardzo dobry i powracam do niego z dużą przyjemnością.
OCENA: 5-\6
Przeciez pierwszy bleed zdobyl zloto i duzy sukces a po drugie prawie calego pierwszego bleeda w no limit wyprodukowal happy perez niedouczony blogerku wciskajacy ludzia ciemnote.
OdpowiedzUsuńE tam, co druga płyta NL miała złoto, co to za sukces? Wszyscy kupowali płyty od Mastera, a Bleed wcale nie miał być zamiaru kolejnym pionkiem P. Nic to nie zmienia, kto tamta płyte wyprodukował, Bleed był niezadowolony i się wyniósł, tyle. Nie wciskam ludzia cienmnoty, anonimowy tchórzu.
OdpowiedzUsuń