1. Dear America (Intro)
2. What'cha Gonna Do?
3. Bang
4. Bad Boyz feat. BARRINGTON LEVY
5. Let Me See Your Hands
6. Gangsta Prayer (Interlude)
7. The Life
8. It's OK
9. Niggas Gonna Die
10. Everyday (Interlude)
11. Bonnie and Shyne feat. BARRINGTON LEVY
12. The Hit
13. That's Gangsta
14. Spend Some Cheese
15. Get Out feat. SLIM of 112
16. Commission
Kiedy Puff Daddy wylansował Shyne'a, wiele osób wróżyło mu objęcie spuścizny po zastrzelonym niedawno Biggim. Niestety, ten charakterystyczny i niewątpliwie utalentowany rapper został uznany winnym próby zabójstwa podczas strzelaniny w klubie i osadzony w więzieniu na 10 lat. Jego ojciec, premier niewielkiego kraju Belize, musiał się mocno spocić, choć to nie wpłynęło na jego karierę polityczną. Rodzina Shyne mieszka nadal w stolicy Belize, skąd chłopak wyjechał w weiku lat 13, aby podbić Brooklyn.
To przecież Sean "P. Diddy" Combs jest głównym producentem, ale nie brzmi to zbyt komercyjnie. Puff Daddy zapragnął robić też coś dla ulic, a Shyne wydawał się idealnym kandydatem na idola dzieciaków na rogu ulicy. Combs zatrudnił (a miał za co!) takie gwiazdy, jak Mario Winans, Yogi (to ten z CRU), DJ S&S, Nashiem Myrick, Chucky Thompson, Prestige, The Neptunes, EZ Elpee... To w większości bardzo klasyczne podkłady, z samplami z takich wykonawców, jak Luther Ingram, Grace Jones i Eddie Kendricks. Niektóre są nieco lżejsze (choćby pozornie, jak 'Bang' od Yogi'ego) i bardziej radiowe, np. 'Let me see your hands' od DJ S&S albo nieco tandetne 'It's OK' Mario Winansa. Jednak największe wrażenie robią te podkłady, które wprowadzają klimat zagrożenia, są niebezpieczne i bangerowe. Absolutne killery to 'What'cha gonna do?' od Dee Trotmana, obezwładniający 'Bad Boyz' EZ Elpee, czy 'That's gangsta' Winansa, opartego na tym samym motywie, co klasyk DOC, 'Funky enough'. Muzyka nie zawsze spełnia swoją rolę, niestety wpadło tu kilka kawałków obliczonych na radio play, ale i tak to porządny kawał muzy.
Głęboki i charakterystyczny głos Shyne przykuł uwagę producenta Clark Kent'a, kiedy chłopak popisywał się freetylami, siedząc u fryzjera. Z miejsca obsypano go złotem i zaproponowano 5 kolejnych albumów, na co Shyne naturalnie przystał. Jego głos, dość podobny do głosu Biggiego, teksty pełne ulicznych historii z NY, niewątpliwie inspirowanych nieco życiem w Belize, utorowały mu drogę do platyny. 'Who's the best emcee? Biggie, Jay Z and Shyne' - to wersy z pierwszego traka płyty, ale potem jest tylko bardziej twardo i hardo: 'Bullets heat-seekin, streep sweepin, with an evil grin \ Watch you die, one love, one life, one Shyne \ Y'all niggas ain't sayin nothin, like a mime \ Every line, I live it, I write it with a pencil so niggas die'. Shyne ma wystarczająco dużo skillsów i charyzmy, żeby zrobić cały album, a niewielkie występy gościnne dodają tylko pieprzu nagraniom. Doskonały Barrington Levy rozwalił system w wybitnym kawałku 'Bad Boyz', ale i w 'Bonnie & Shyne' brzmi świetnie. Drugim gościem jest piosenkarz Slim z grupy 112, wyjący refreny.
Shyne wystrzelił tą płytą, narobił szumu, zdobył platynę i... trafił do więzienia. Po wyjściu jest zupełnie innym człowiekiem, chodzi ubrany jak rabin, ale ten album to klasyka, według mnie to jeden z najlepszych krążków w 2000 roku. Kilka kawałków może nie powinno się tu znaleźć, ale nic to. Świetny emce, to świetna płyta.
OCENA: 5-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz