1. Fake Contacts
2. Night On The Town feat. KOOL KEITH
3. Profitless Thoughts feat. MF DOOM
4. Mercy Killings feat. DERANGED, MAWNSTR, NEBZ
5. No Guarantees
6. Myka Nine (Interlude)
7. Everyone's A Critic feat. RASCO
8. The Graduate
9. Sickness
10. Check feat. MOTION MAN
11. Withdrawals Pt. 2
12. Can't Call It feat. P.E.A.C.E., DERANGED, MAWNSTR
13. I Don't Mean To Talk Shit (Ill Spoken Skit)
14. Collateral Damage feat. PREGO, ZEST
15. Fractured Form feat. ERIC SOLO
16. Sickness (Remix) feat. SAAFIR
Subz i Eso Tre zebrali się znowu po 8 latach od wydania swojej pierwszej epki, 'Brand New Crime'. Tym razem trafili pod skrzydła Kool Keith'a i MF Doom, czego wynikiem były wręcz ekstatyczne recenzje w prasie i internecie. Nie przełożyło się to nijak na zainteresowanie albumem jeśli chodzi o sprzedaż, ale zespół zauważono i propsowano.
Hanif Hobbs, Feller Quentin, DJ Medicine, Myka N9ne, Thes One, DJ Brisk One, Kut Master Kurt, Waes One, Mike Nardone - czy te imiona coś Ci mówią? Cóż, jeśli jesteś fanem hip hopu, to przynajmniej część powinieneś kojarzyć. Myka N9ne z Freestyle Fellowship, Thes One z People Under The Stairs, Kut Masta Kurt, związany i z wytwórnią i z kultowym Kool Keithem, DJ Brisk One, angielski mistrz gramofonu... Dlatego bity, nie dość, że na najwyższym poziomie, są zróżnicowane i mamy tu pełen przegląd, od produkcji oldskulowych, przez sążniste sample i klasyczne brzmienie. To powrót do Złotej Ery, przywrócenie szczerości i prawdziwego brzmienia hip hopowego. No dobra, płyta ma 8 lat i wówczas jeszcze nie zalała świata tandeta w takim stopniu, jak teraz, ale i tak 'Overproof' zabiera nas dobr 10 lat wcześniej.
Obydwaj panowie w rymach również stawiają na szczerość. Sporo jest tu storytellingu, sporo opowieści o starych, dobrych czasach, trochę rozkminek na temat rzeczywistości. Subz i Eso są naprawdę dobrymi emce i płyną swoim flow, wypełniając szczelnie bity. Do pełni szczęścia mamy tu występy Kool Keith'a, MF Doom, Saafir'a, członków Freestyle Fellowship, czy Rasco. Świetne kawałki z Kool Keithem, z jego współpracownikiem Motion Man, z Rasco... Można wymieniać długo i w sumie wszystkie kawałki.
Jeden z recenzentów amerykańskich napisał, że jak coś przynosi powrót do epoki, to najpierw zachwyca, a potem blednie, tak samo jak owe minione czasy. Coś w tym jest, ale mnie przez tyle lat Substance Abuse nie zbladło i się nie znudziło. Tak samo kiwa głową, jak 8 lat temu. Świetna płyta, odnosząca się do Złotej Ery.
OCENA: 5\6
Z nowym kawałkiem "West Los" też wypadają klawo.
OdpowiedzUsuń