1. Radikal
2. Y'all Can't Never Hurt Us
3. Suckas
4. Pretty Tony
5. Please Don't Mind feat. ANDRE WILSON
6. Philly Celebrities
7. Ladies Choice
8. The Question
9. Cross the Border
10. Dream Car feat. PHARRELL
11. The Reason
12. What Makes Me
13. Suckas, Pt. 2
14. The Game
15. Piece of the Pie
16. Street Tax feat. THE CLIPSE
17. This Bitch
18. Cross the Border (Remix) feat. FABOLOUS, PUSHA T
Ostatnio z Filadelfii byli The Roots, to dla odmiany robimy skok na... zupełnie inne rejony tego samego miasta. Philly's Most Wanted to Boo-Bonic i Mr. Man, jest to jedna z pierwszych grup, wylansowanych przez świeży wówczas i mało znany duet producencki The Neptunes. Dziś bez Pharrella nie ma płyty popowej, ale wtedy dopiero zaczynali, a dzięki PMW zostali dostrzeżeni.
Jako rzekłem, zespół to produkt grupy The Neptunes, zatem prawie wszystkie podkłady zostały wyprodukowane właśnie przez nich. Tylko parę bitów dali T-Mix, Epitome i Just Blaze. To typowa rzecz dla Neptunsów z początku ich kariery: bounsujące bity, klubowe bangery, często z refrenami inspirowanymi latynoską muzyką, jak w hitowym 'Cross the border'. Na początku XXI wieku była to dawka elektroniki i energii, jakiej dotąd nie było. W sumie każdy z tych bitów mógł lecieć z powodzeniem w klubie. Kojarzycie hicior N.E.R.D. "Lapdance"? To ten sam rok produkcji, zatem słychać tu często bardzo podobne dźwięki, co w tej piosence (Suckas pt.2 i kilka innych). Oczywiście podkład od T-Mix ('The Game') różni się klimatem, bo koleś pochodzi z Mo Suave, zatem brzmienie jest zbliżone do dokonań 8Ball & MJG i załogi. Epitome zaś wyprodukował tylko skity, więc nie ma o czym mówić. Just Blaze dał za to równie bangerowy podkład, choć zupełnie inny klimatem od reszty traków.
Niestety ani Boo-Bonic, ani Mr. Man nie przynoszą aż takiej świeżości, jaki ich producenci. To zwykli wyrobnicy, którym poszczęściło się nagrać płytę z Neptunsami. Wystarczy, że umieją rymować i mają niezgorsze flow - na takich bitach to wystarczy, żeby ludzie się zajarali, choć po prawdzie płyta gdzieś tam przepadła w zestawieniach, zauważona przez nielicznych fanów. Panowie gadają tylko o imprezach, panienkach, frajerach, kasie, handlowaniu dragami i tego typu zbójeckich nonsensach, których pewnie nigdy nie mieli okazji zaznać. Nie ma tu nic na tyle świeżego, co dorównałoby muzyce Neptunsów. Trochę śpiewanych refrenów ma uatrakcyjniać kawałki, bo z rymujących gości jest tylko sam Pharrell w kawałku o brykach i duet The Clipse. Na końcu znajduje się nudny remiks 'Cross the border' z topowym wówczas Fabolousem i topowym już dzisiaj Pusha T.
Gdyby kto inny wyprodukował tę płytę, to okazałoby się, że nikt tego nie chce słuchać - potwierdzeniem tej tezy wydaje się drugi album grupy, robiony przez innych ludzi, który przepadł z kretesem. Płyta była świeża w 2001, dziś to zwykły, klubowy krążek, z kilkoma kawałkami do pomachania głową i nic poza tym. Słuchalna tylko dzięki Neptunsom.
OCENA: 3+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz