1. Intro (DJ DNS)
2. Dissnieland
3. Alles Is voor Lucky feat. DJ DNS
4. 25 Jaar feat. LIZZ
5. Meer Dope Shit
6. Kain Slim Intermezzo
7. Het Komt Neer (Neerslachtig)
8. Zwalkers
9. Hoogseizoen feat. ANAMILVA
10. Heb Jij Dat Wellis feat. MAN!E
11. Zaplin Intermezzo
12. Ik Ben Het Niet
13. Dorstige Liefde
14. Ashi Intermezzo
15. Wie Ik Ben
16. De Aanslag feat. LANGE FRANS, BAAS B
17. Het Hoogste Punt feat. KAIN SLIM
Climax to przede wszystkim rapper Lucky, który jednak nie ma szczęścia, wbrew ksywce. Choć udaje mu się wyjść z materiałem na legal, to recenzje, jakie zbiera w prasie są mało zadowalające, choć również nie brakowało pozytywnego przyjęcia - zwłaszcza wśród słuchaczy, co chyba najważniejsze. Na tej płycie zgromadziło się sporo osobistości, sław sceny Neder Hop - dziwnego tworu, o którym już kiedyś wspominałem.
Po przejściu w wiek XXI holenderski rap znormalniał. Co więcej, zaczął się robić coraz ciekawszy! Kto robił podkłady? I tak pewnie nie znacie, ale przynajmniej dwóch z tych producentów to czołówka holenderskiej sceny. Producenci, odpowiedzialni za brzmienie to Man!ak, Steamin' Demon, Ashi, Mr.Wows, Zaplin, DJ DNS i DJ Snelle Jelle. To klasyczne brzmienie, wzbogacone często a to gitarowym riffem, a to samplem wokalnym... Podkłady są świeże i doskonale wytrzymują próbę 10 lat i naprawdę do dziś przyjemnie posłuchać tego albumu. Zwłaszcza bity Man!ak'a, który dał ich najwięcej, są niezwykle bujające i fajnie wchodzą w uszy. Poza tym doskonale bawi dobór niecodziennych sampli, których nie znajdziemy na amerykańskich albumach.
Luckstar potrafi rymować i ma te skillsy, które wystarczają, aby zrobić fajną płytę, zwłaszcza na tych bitach. Owszem, jego teksty czasem są proste, choć nie pozbawione ostrości i pikanterii. Jest sporo rymów bitewnych i bragga, ale i są równiez kawałki o miłości (Dorstige Liefde - Spragniony miłości), czy poruszający Wie Ik Ben (Kim jestem?) o szukaniu swojej tożsamości i drogi przez świat. Luckstar'owi towarzyszą śpiewające panienki Lizz i Anamilva, sam producent Man!e, który jest niestety lepszym producentem, niż rapperem oraz mamy tu gwiazdy Neder Hopu, Lange Frans i Baas B. Ok, język holenderski dla normalnych ludzi brzmi jak chrobotanie klucza w zamku, ale jeśli już ktoś się orientuje, to czasem warto się wsłuchać... To jedna z takich płyt, które krytyka przyjęła chłodno, a jakby na przekór, fanom bardzo się spodobała. Owszem, jest tu wiele fajnych bitów, świeżych sampli i pomysłów: czasem jazzowych, czasem wręcz rockowych. I ok, emce jest zaledwie dobry, ale nie zmienia to nic. To bardzo dobra płyta - w moim mniemaniu jedna z ciekawszych z Holandii. Polecam sprawdzić.
OCENA: 5-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz