1. B.R. King (Intro)
2. You Don't Want It
3. My Block
4. If Ya Solid
5. I'm Good
6. Boobie Traps
7. Shit Got Damn
8. My World
9. Be A Real Nigga feat. BIG HEAD
10. Got Em In A Headlock (Max Minelli Solo)
11. Game Ain't Playin
12. In My Lifetime feat. RENO DA GUTTA
13. Solid Nigga feat. E VICIOUS
14. Loc And Lex feat. LEX
15. Who The Realest
16. Outro (Max Minelli Solo)
C-Loc to jeden z legendarnych prekursorów południowego rapu, pochodzący z Louisiany. Wydał już ponad 15 albumów, takich oficjalnych i w drugim obiegu - takich jak ten. Okładka wprawdzie mówi, ze to 'Greatest Hits', ale to niekoniecznie prawda. To, owszem, składanka, ale wcale nie największych hitów, tylko swego rodzaju zbiór kawałków promujących rappera przed nadchodzącymi płytami. To album numer 10, chyba najlepszy pomysł na zapoznanie się z dorobkiem mniej znanego u nas rappera.
Ten album to bootleg, wydany w drugim obiegu, więc okładka jest co najmniej skromna i nie ma tu wypisanych kredytów - ale mniemam, że C-Loc, skoro produkuje większość swoich płyt, również tutaj jest głównym producentem, odpowiedzialnym za brzmienie krążka. To typowa, południowa muzyka, z mnogością hajhetów, pudełkowatymi, często połamanymi perkusjami i samplami pomieszanymi z syntezatorowym graniem. To taki klimat w większości mający energetyzować, z szybkim tempem i napędzającymi go perkusjami, choć zdarzają się wolniejsze kawałki, jak 'If ya solid'. Nie jest to produkt, który wyróżniałby się na tle innych, ale nie można mu odmówić mocy - to taki porządny południowy album, który nie wykracza poza jakiekolwiek ramy i nie burzy ustalonego porządku rzeczy. Choć nie jest zły.
C-Loc ma dobry głos, choć jego flow nie zawsze jest poukładany na tyle, żeby obyło się bez wpadek. Próbuje on jechać płynnie, ale ta południowa maniera, swego rodzaju zaśpiew oraz silne akcentowanie końcówek, dochodzą tu do głosu i często przerywają wartki nurt słów - nie wiem, czy to zamierzony chwyt, czy tak mu po prostu wychodzi, ale jest to dość charakterystyczne. Tematyka kawałków zaś, jest nieco bardziej rozbudowana, niż na pierwszej lepszej płycie z południa. Oczywiście, będą tu traki opowiadające o własnej miejscówce i miliardzie problemów, z jakimi Czarny człowiek tam się boryka. Ale sporo miejsca jest tu zostawione na damsko-męskie rozgrywki, trochę życiowych filozofii, a nawet bragga, dzięki czemu albumy C-Loc'a zawsze nieco wyróżniały się spośród gangstersko-ulicznego zalewu ze stanów południowych. Naturalnie, jest tu kilku gości, ale są to ludzie przede wszystkim z własnego podwórka - promowany Max Minelli ma tu swoje dwa własne kawałki. Jest grubaśny Big Head, są znani w Louisianie E Vicious i Reno Da Gutta ze swoim głosikiem, jest również niejaki Lex w kawałku melancholijno-gangsterskim.
Tak, to całkiem porządna płyta, wypełniona dość typowym brzmieniem, ale porządnie wyprodukowanym, z różnorodnymi kawałkami, trafiającymi się fajnymi samplami i, co najciekawsze, samym Loc'iem. Fanom Southern rap album się spodoba na pewno, reszta może mieć pewne problemy, ale może warto spróbować? W końcu to album od samego King of Baton Rouge!
OCENA: 4-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz