RAP AROUND THE WORLD

Ta strona poświęcona jest rapowi z całego świata. W hip hopie siedzę ponad 25 lat, zbieram płyty i nie ściągam ich z netu - chyba, że są to nielegale. Moja kolekcja płyt sięga ponad 15.000 sztuk - muszę chyba kupić większe mieszkanie, aby jeden pokój przeznaczyć TYLKO na płyty CD :) Nie spodziewaj się linków z downloadem - na pewno gdzieś sobie daną płytę znajdziesz - nie tu. I nie spodziewaj się też wielu nowości - ostatnio hip hop śmierdzi. Spodziewaj się za to recenzji rapu z ponad 100 krajów, albumów takich bardziej znanych i takich, o których słyszysz po raz pierwszy - może po taką płytę sięgniesz? Zapraszam na podróż po świecie hip hopu.
## Na dole dodałem flagi, żeby łatwiej było znaleźć coś z odpowiedniego kraju :)

wtorek, 2 kwietnia 2013

VOL. 3... LIFE AND TIMES OF S. CARTER - JAY-Z

Roc-A-Fella 1999

1. Hova Song (Intro)
2. So Ghetto
3. Do It Again (Put Ya Hands Up)   feat. BEANIE SIGEL, AMIL
4. Dope Man    feat. SERENA ALTSCHUL
5. Things That U Do   feat. MARIAH CAREY
6. It's Hot (Some Like It Hot)
7. Snoopy Track   feat. JUVENILE
8. S. Carter   feat. AMIL
9. Pop 4 Roc   feat. BEANIE SIGEL, MEMPHIS BLEEK, AMIL
10. Hova Interlude
11. Big Pimpin'   feat. UGK
12. Is That Yo Bitch  feat. TWISTA, MISSY ELLIOTT
13. Come And Get Me
14. NYMP
15. Hova Song (Outro)

    Po dwóch, przebojowych, acz nieco słabszych niż debiut, albumach, Jay-Z powrócił ze swoją czwartą płytą. Publiczność zachłysnęła się singlowym kawałkiem z UGK, 'Big pimpin' i pierwsze miejsca list przebojów i sprzedaży zawładnął 'Vol. 3'.
    Mając taką kasę, jak Jay-Z, można zatrudniać najlepszych i najbardziej przebojowych producentów, prawda? Dlatego bity robili tu DJ Premier, Swizz Beatz, Timbaland (Big Pimpin!), DJ Clue, Irv Gotti, Rockwilder, Sam Snees, Ken Ifill, ale także K-Rob, Russell Howard, Sean Francis, Chauncey Mahan, czy Lance Rivera. Dlatego odpalając krążek, mamy nieodparte wrażenie, że Jay wrócił do klimatu niesamowitego  'Reasnonable Doubt'. Intro nawiązuje do skitów zawartych na debiucie, a pierwszy trak zrobiony przez Premiera brzmi jak żywcem wyjęty z tamtego krążka. Jednak zaraz potem Jay rozwiewa złudzenia, bo następują bardzo nowoczesne, plastikowe bity i klimat biorą diabli. Ale wydaje się, że część 4 Żywota Pana Cartera to swego rodzaju pomost między pierwszą płytą, a końcem wieku, bo klimat traków zmienia się co chwila, od zupełnej klasyki, po wykręcone, syntetyczne bity. Ale przyznam, że brzmi to dużo lepiej, niż na części 2...
    Skillsów Jay'a na majku nie trzeba przedstawiać, bo facet ma łatwo rozpoznawalny głos i styl, a do tego potrafi siekać panczami na lewo i prawo. Jego wersy nie są przeintelektualizowane i nie epatują filozofią dla ubogich. Jay po prostu opowiada historie, w które jesteśmy mu w stanie uwierzyć - nawet w jego imprezy na prywatnym jachcie - w końcu to milioner, tak? Zatem nawet jak pierdoli, jak to pimpuje i ile ma dziwek - nadal jest prawdziwy, bo wiemy, że go na to stać. Jasne, nie unika wpadek (trywialne i oklepane 'I'm a Roc-A-Fella soldier, I thought I told ya'), ale być może to specjalne zabiegi. Jako dobry biznesmen, Jay oczywiście zaprosił na płytę rapperów spod swoich skrzydeł, aby ich wypromować. Mamy tu obdarzonego świetnym głosem Beanie Sigel'a, panienkę Amil i krzykliwego Memphis Bleek'a. Spoza rodziny znalazły się śpiewające Mariah Carey i Serena Altschul, a także Juvenile na refrenie, przeszybki Twista i jak zwykle mistrzowska Missy Elliott oraz świetni UGK w hitowym 'Big Pimpin' (Pimp C - R.I.P.). Najlepsze traki, to naturalnie 'Big Pimpin', ale także 'It's Hot', 'So ghetto', czy 'Pop 4 Roc', ale są też słabsze, jak 'Dope man', czy 'Things that U do'.
    Jednakże, bilans wychodzi zdecydowanie na plus, choć oczywiście pierwszej płycie do pięt nawet nie sięga. Przynajmniej miałem ochotę do trójki wracać, w przeciwieństwie do części numer 2... Jay udowodnił, że nadal potrafi rapować i zrobić porządną, nowocześnie brzmiącą, a zarazem szanującą korzenie płytę. I bardzo fajnie.

OCENA: 4+\6


3 komentarze:

  1. Wszystkie trzy woluminy są nierówne, z wieloma tragicznymi bitami, te cykacze sracze baunsowe nie dla mnie. Już wolę trzeci Blueprint, bez kitu.

    OdpowiedzUsuń
  2. A "Dope Man" to przecież właśnie najlepszy numer z tej płyty, LOL :)

    OdpowiedzUsuń