1. We'll Die
2. 730 Strong
3. Beat Em Up
4. Witness
5. Blackout
6. Never See Em Crack
7. Just Walking By
8. Simmer Down
9. Ghosts
10. They're Coming for You
11. Make Way
12. Sally
13. Never Let Your Guard Down
14. Like It or Not
15. In a Hurry
16. Permanent Scar
Kiedy popatrzysz na tę trójkę, zobaczysz trzech białych kolesi, którzy średnio wyglądają na rapperów, za to chyba są nieźle wykręceni. Dwóch emce Werdplay i Various i ich dj i producent Fafu robią hałas i słusznie, że wyglądają inaczej - są inni, niż reszta sceny. Swoim trzecim albumem zwracają uwagę nie tylko wyglądem, nie tylko świetną okładką, ale także brzmieniem.
Bo to brzmienie wcale nie jest takie oczywiste. Nie ma sampli, nie ma funkowych piszczał ani syntezatorów, nie ma trapu ani innych wynalazków. Co jest zatem? Żywe perkusje, ostre gitary elektryczne, sporadyczne klawisze. To zagrana z jajem energiczna muza na żywo, z ciekawie rozegranymi refrenami. Przyznam, że to nie jest taki zwyczajny hip hop i choć wszystkie elementy pasują, to jednak czuć wyraźnie, że to zupełnie alternatywna wersja. Muzyka swoją drogą, wszak mało jest rapów opartych na gitarowym graniu, ale sam klimat, rozkład numerów typu zwrotka-refren trochę w stylu numetal-zwrotka-refren plus nieco przejść wokalnych i drapania Fafu i mamy wystarczająco ciekawy materiał, żeby się nad nim pochylić. I choć od gitar wolę trąbkę, czy saksofon, to wyznam po kryjomu, że ta muzyka buja i robi niezłe tło dla rapperów.
Bo Werdplay i Varoius sroce spod ogona nie wypadli i potrafią czynić swoją powinność. Obaj mają skillsy, a także coś do powiedzenia. Jak sami mówią, traktują muzykę jako możliwość wyrzucenia swoich frustracji, dlatego nie należy oczekiwać po nich wesołych party-tracków, tylko pełen wagon gorzkich, często smutnych przemyśleń i konkluzji. Opowieści z mBugout City mogą być umiejscowione w każdym innym mieście - to szalone historie, które wywołują łzy - czasem ze śmiechu, czasem rozpaczy. Wyraźnie słychać, że kolesie są na tyle wykręceni, że obcowanie z nimi to albo niezły ubaw albo odraza. Ja mam tu raczej zabawę - i o to w tej płycie chodzi. Zero stresu, czysta zabawa konwencją.
Fajna, zupełnie inna płyta. Żywe instrumenty dają poweru, emce są zupełnie w innym świecie, co dodaje pikanterii albumowi. Blestenation to taki hip hop, wymykający się z szufladki, wyłażący bezczelnie poza ramki. To coś dla ludzi pragnących usłyszeć coś nowego w tej skostniałej i spedalonej ostatnimi czasy muzyce.
OCENA: 4\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz