1. Intro
2. The Gallery
3. Cherry Rap feat. KAOTNY
4. That's Nasty
5. Unworthy Competition
6. 100 Lashes
7. Boiling Water
8. Being Green feat. KAOTNY
9. Judas
10. Raw Loop With Static
11. Drop A Line
12. Lead
13. Seeds
14. New Day
The Tribesmen to czterech rapperów z Kanady: Abdul The Butcher, Yatil Hassan, Atrocity El Bilal, Bahkrah. Tyle wiem, bo tyle jest o nich na okładce. Ta płyta, chyba jedyna w ich dyskografii, została wydana ich własnymi środkami. To swoista podróż w głębię podziemi Kanady.
To zespół producencki The Arkeologists jest odpowiedzialny za brzmienie płyty. A brzmienie owo jest bumbapowe, z ciężkimi perkusjami i głębokimi basami. Klimat płyty cofa nas dobre 7 lat wcześniej, przed wydaniem tego krążka. W zasadzie słuchając płyty masz przemożne wrażenie, że to jedna z płyt z kręgu Wu, bo brzmienie jest wysoce inspirowane atmosferą wczesnych i podziemnych wydawnictw spod znaku Wu. Są to ciężkie podkłady, w większości agresywne i szybko toczące się przez uszy, ale mające moc i oparte na fajnych, jazzowych i soulowych samplach. Niezły, podziemny rap.
Każdy z emce jest wprawdzie inny i ma wyróżniający się styl, ale każdy wyraźnie inspiruje się gwardią podziemnego Wu Tang. Jeden z rapperów jest wręcz mieszanką Ol' Dirty Bastarda z Biz Markie'm (w sumie to ODB nigdy nie ukrywał fascynacji Bizem, więc wychodzi na to, że to kopia ODB)! Kanadyjscy rapperzy są zdecydowanie pod silnym wpływem Wu, nie tylko stylistycznie, ale i tekstowo i stylowo. To ciągła wojna, nie tylko w okopach, ale i między murami miasta, a także z majkiem w ręku, zamiast karabinu. Wojna z systemem, z kiepskimi emce, z niesprawiedliwością, z gównem życia...
Wszystko tu jest fajne, trzask winyla, ciężkie sample, klimat Złotej Ery, ale... Stylistyka jest żywcem zerżnięta z Wu Tangu, co nie wychodzi na plus, bo płyta jest wtórna i mało oryginalna, zwłaszcza, że wyszła w 2002 roku - nawet jeśli była nagrana te 2-3 lata wcześniej. Album, sprzedawany raczej na ulicy, niż w sklepach, i tak się rozszedł i choć nie kojarzę innych projektów Tribesmen'ów, to w Kanadzie nadal wspominają tę płytę raczej ciepło. Ale to już było...
OCENA: 4-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz